Na takich imprezach jak Euro nie ma dużego hazardu. Mecze są przewidywalne i najczęściej zwyciężają faworyci.
Przy okazji Euro 2008 i 2012 pewniakiem według zakładów bukmacherskich była Hiszpania – i w obu przypadkach to właśnie ta reprezentacja sięgnęła po tytuł mistrzowski. Przełożyło się to na rozczarowujące kwoty wypłacane obstawiającym. Zasada jest bowiem prosta – im więcej osób stawia na daną drużynę, tym mniej można zarobić, gdy ona rzeczywiście osiągnie sukces. Firmy przyjmujące zakłady zarabiają głównie na wynikach niespodziewanych dla kibiców. Tych podczas turnieju w 2012 r. brakowało. – W związku z tym bukmacherzy na Euro 2012 nie zarobili dużo i jeśli podobnie będzie podczas tegorocznych finałów, to również mogą dużo stracić – komentuje Paweł Rabantek, doradca zarządu ds. PR w Star-Typ Sport. Podobne wnioski płyną z materiałów prasowych firmy bwin. Czytamy w nich, że mimo iż ostatnie mistrzostwa przyniosły znaczny wzrost liczby zakładów, to większość obstawiających wygrała bardzo niskie kwoty. „Wśród grających nie brakowało takich, którzy celnie obstawili nawet przegraną Anglii z Włochami po rzutach karnych” – informowała firma.
Działających w Polsce bukmacherów cieszy obecność w tegorocznych finałach mistrzostw Europy polskiej drużyny. Rabantek przyznaje bowiem, że zainteresowanie obstawianiem wyników jest dzięki temu dużo większe, chociaż patriotyzm często okazuje się złym doradcą. Podczas Euro 2012 rodacy najchętniej obstawiali mecze reprezentacji, prawie wszyscy twierdzili, że wygra ona mecz otwarcia, ten zakończył się jednak remisem, co było dużym zaskoczeniem i dało bukmacherom bardzo wysokie przychody.
Minęły cztery lata i po rozczarowującym ostatnim turnieju patriotyzm rozpalił serca kibiców na nowo. – Dobra postawa naszej reprezentacji w eliminacjach rozbudziła duże nadzieje na dobry wynik w turnieju, więc zdecydowana większość klientów obstawia, że Polska wyjdzie z grupy do dalszej fazy turnieju – mówi Mariusz Rzeczkowski, communication manager w firmie Totolotek SA. Wśród obstawiających nie brakuje takich, którzy wierzą nawet w zwycięstwo Polaków w całym turnieju i są gotowi na to postawić niemałe pieniądze. Znów korki od szampana w zakładach bukmacherskich mogą strzelać z zupełnie odwrotnego powodu niż w domach kibiców.
Jak mówi DGP Richard Leather z Europejskiego Stowarzyszenia Gier i Zakładów EGBA (firm nieposiadających licencji na prowadzenie zakładów w Polsce), rozsądni bukmacherzy myślą długofalowo. – Zależy im, żeby klienci nie zniechęcili się po pierwszej dużej przegranej i kontynuowali obstawianie – twierdzi Leather. Wprawdzie zwycięstwa faworytów rzeczywiście nie przynoszą wielkich pieniędzy przedsiębiorstwom bukmacherskim, ale są pozytywną reklamą pokazującą, że na zakładach ludzie mogą wygrywać pieniądze.
W tym roku obstawiających może być więcej niż podczas poprzednich imprez. – Od kilku lat widzimy, że kibice zakładają się coraz chętniej – twierdzi Paweł Rabantek. Wcześniej takie zakłady kojarzyły się z niebezpiecznym hazardem, dziś podchodzi się do nich jak do zabawy i gry wiedzy. Polacy wydają ponad 5 mld zł rocznie na zakłady. Przeważająca większość z nich obstawia rozgrywki piłki nożnej. A podczas mistrzostw zakładają się osoby, które na co dzień tego nie robią. Decydują się na zakłady przy okazji wyjścia na oglądanie meczu przy piwie z przyjaciółmi.
Bukmacherzy nie spodziewają się jednak gigantycznych przychodów w czasie Euro. Przedstawiciel STS mówi, że mimo intensywnej pracy w czasie tego rodzaju dużych imprez sportowych najwięcej zarabia się w ciągu roku na zakładach przyjmowanych na piłkarskie mecze w ligach europejskich. Podobna jest opinia Richarda Leathera, który mówi, że dla tej branży ważniejszy jest stabilny biznes, a nie jednorazowe „spłukanie się” przypadkowych graczy.
W ostatnim czasie media żyły doniesieniami o rekordowych wygranych i wielkich stratach bukmacherów w związku ze zwycięstwem Leicester City w angielskiej Premier League. W brytyjskich zakładach bukmacherskich częściej obstawiano, że odnajdzie się żyjący Elvis Presley oraz pojawi się potwór z Loch Ness. Dzięki temu niespodziewanemu rozstrzygnięciu jeden z grających zainkasował 72 tys. funtów brytyjskich, stawiając początkowo zaledwie 50 funtów na zwycięstwo drużyny z Leicester. Przedstawiciele dużych domów bukmacherskich ponoć rwali sobie włosy z głowy i grozili wprowadzeniem limitów na obstawianie meczów.
Jednak zdaniem Pawła Rabantka doniesienia były mocno przesadzone. – Wygrana ligi angielskiej przez Leicester oznaczała jednocześnie, że wszystkie kupony, na których kibice obstawiali Chelsea, Manchester United, Manchester City, Liverpool, Arsenal itd., były przegrane, a więc zakłady na nich zarobiły – podkreśla.
Widać zatem, że w zakładach bukmacherskich jest podobnie jak w grach hazardowych – wygrywają nieliczni, ale kasyno zawsze. Bukmacherzy mogą jednak jedynie zarządzać ryzykiem poprzez modyfikowanie poszczególnych kursów, reszta leży już w gestii samych piłkarzy.
Kto wygra Euro 2016? Według rankingu stworzonego przez bukmacherów największe szanse mają na to gospodarze – Francuzi. Kurs w ich przypadku ustalono na 11/4. Następni w kolejce są Niemcy (kurs 10/3), Hiszpania (11/2) oraz Belgia (10/1). Polska uplasowała się na dziesiątym miejscu w rankingu. Płacą 50 do 1. ©?