Polska i inne państwa UE sprowadzają z Rosji coraz więcej żywności, ale nie są to ilości mające duże znaczenie gospodarcze.
Od stycznia do listopada 2023 r. sprowadzono do Polski o 6 proc. więcej produktów rolnych i spożywczych z Rosji niż w całym 2021 r. Wartość importu zwiększyła się o 4 proc. Eksperci zwracają uwagę, że dynamika nieco osłabła w porównaniu z 2022 r., jednak nadal jest dodatnia.
Firmy z Polski starają się znaleźć inne źródło dostaw, jednak zwracają uwagę, że nie zawsze jest to możliwe. – Dobrym przykładem są ryby. Rosja jest ich dużym producentem, a Polska ma problemy z ich pozyskaniem, w związku z limitami połowów na Bałtyku – mówi Grzegorz Rykaczewski, ekspert departamentu analiz makroekonomicznych w Banku Pekao.
Do Polski, podobnie jak do innych krajów UE, sprowadzane są z Rosji zboża, warzywa, owoce morza oraz półprodukty paszowe. – Przyczyną jest ich konkurencyjność cenowa i dostępność – przyznaje Rykaczewski.
Paweł Wyrzykowski, analityk sektora food and agri w Banku BNP Paribas, podkreśla, że unijne sankcje wobec Rosji nie obejmują handlu produktami rolno-spożywczymi.
Eksperci zwracają jednocześnie uwagę, że mimo obserwowanego zwiększenia wolumenu obrotów znaczenie Rosji w strukturze importu artykułów rolno-spożywczych pozostaje marginalne. – W latach 2021 i 2022 wartość produktów przywiezionych z Rosji stanowiła zaledwie 1 proc. łącznego importu w kategorii żywności i napojów. W okresie od stycznia do listopada 2023 r. ten udział obniżył się nawet do 0,8 proc. – tłumaczy Grzegorz Rykaczewski.
Dlatego obawy polskich rolników o to, że import z tego kraju zagraża ich interesom, tak jak import z Ukrainy, nie są słuszne.
Nasz kraj znalazł się na liście sześciu największych importerów w UE. Są jednak państwa, gdzie dynamika jest znacznie większa. W okresie 11 miesięcy ubiegłego roku wartość importu z Rosji do Łotwy była dwukrotnie wyższa niż w całym 2021 r. Hiszpania i Portugalia zanotowały wzrost o 70 proc. i 62 proc., a Słowacja o prawie 50 proc. ©℗