Poziom recyklingu w Polsce jest poniżej średniej europejskiej i celów na 2025 r. Za zwiększenie skuteczności gospodarki odpadami, zgodnie z dyrektywą unijną, powinni zapłacić producenci.

Przyspieszenie prac nad pełnym wdrożeniem zasad Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta (ROP), zapowiedziane przez Anitę Sowińską, wiceminister w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, w wywiadzie dla DGP, wywołało wśród niektórych polskich producentów entuzjazm. Liczą na to, że ułatwi to spełnienie unijnych wymagań dotyczących gospodarki obiegu zamkniętego.

– ROP to system, w którym firmy wprowadzające produkty na rynek odpowiadają za cały cykl życia produktu, aż do momentu, kiedy staje się on odpadem i zostaje zagospodarowany. Podstawą ROP jest dyrektywa odpadowa z 2008 r., która została znowelizowana w 2018 r., kiedy to w art. 8a zostały wpisane minimalne warunki dla systemów ROP w krajach członkowskich UE. Przepisy te cały czas nie zostały zaimplementowane w Polsce – tłumaczy dr Katarzyna Barańska, szef zespołu dekarbonizacji w kancelarii Osborne Clarke.

Polska wprowadza jedynie pojedyncze elementy tego systemu – transpozycję tzw. dyrektywy plastikowej (Single Use Plastics – SUP) dotyczącej produktów jednorazowego użytku, np. pojemników i kubków z tworzyw sztucznych, czy system kaucyjny, który ma zacząć obowiązywać w 2025 r. – ROP powinien obowiązywać wszystkich producentów wprowadzających produkty w opakowaniach na rynek – mówi Robert Szyman, dyrektor generalny Polskiego Związku Przetwórców Tworzyw Sztucznych. – Obecnie mamy paradoksalną sytuację, w której część producentów jest obciążona kosztami, a część nie – dodaje. I zauważa, że systemem kaucyjnym mogą nie zostać objęte np. szklane butelki jednorazowe.

Doktor Barańska wskazuje, że jeśli ROP nie zostanie wprowadzony, chaos w obszarze regulacji odpadowych będzie się pogłębiał, a sektor nadal będzie cierpiał na brak dofinansowania. – Myśląc o regulacji typu ROP, powinniśmy zacząć od wyobrażenia sobie, w jaki sposób powinno wyglądać prawo zgodne z zasadami gospodarki o obiegu zamkniętym. Jeśli nie zrobimy tego teraz, to później trudno będzie nam połączyć różne nadbudowane elementy, takie jak SUP czy system kaucyjny – mówi.

Opóźnienie we wdrażaniu ROP odbija się na budżecie państwa i samorządów

Według Piotra Barczaka, członka zarządu stowarzyszenia Zero Waste, opóźnienie we wdrażaniu ROP najbardziej odbija się na budżecie państwa i samorządów, a co za tym idzie – na kieszeniach mieszkańców. – Dobrze wdrożona dyrektywa odpadowa wprowadzi elementy sprawiedliwości społecznej, ponieważ odpowiedzialność finansową za wprowadzone produkty i ich konsekwencje, czyli odpady, poniosą wspólnie producenci i konsumenci produktów. Ci, którzy spożywają dużo produktów w opakowaniach, poniosą wyższe koszty, bo zostaną one częściowo przeniesione na konsumenta w cenie produktu – tłumaczy, dodając, że dziś wszyscy płacimy tyle samo, bez względu na to, co kupujemy.

– ROP powinien zostać wdrożony szybko i dobrze. Jako wprowadzający produkty w opakowaniach na rynek jesteśmy głównym płatnikiem tego systemu, jednak nie spotkałam jeszcze żadnej organizacji, która byłaby przeciwna związanym z tym opłatom – mówi DGP dr inż. Ewa Starzyk, dyrektor ds. naukowych i legislacyjnych w Polskim Związku Przemysłu Kosmetycznego. Potwierdza, że opłaty w Polsce są jednymi z najniższych w Europie i według niektórych powinny być nawet 30–40 razy wyższe. – Oczywiście wysokość opłat, zgodnie z dyrektywą, musi wynikać z realnych kosztów zagospodarowania odpadów. Ale bez zasilenia opłatami ROP system selektywnej zbiórki, recyklingu i gospodarowania odpadami nie będzie działał – przekonuje. Piotr Barczak dodaje, że system powinien uwzględniać ekomodulację, czyli część zmienną opłaty motywującą producentów do tworzenia produktów, które mniej obciążają środowisko.

Dlaczego wytwórcom zależy na polepszeniu jakości gospodarowania odpadami? Chodzi o kolejne unijne regulacje, m.in. rozporządzenie PPWR, które wprowadzi nakaz stosowania opakowań nadających się do recyklingu i zawierających określony procent recyklatu, czyli materiału z odzysku. Dostosowanie się do nich – bez sprawnego systemu zarządzania odpadami w kraju – może być trudne.

– Niektóre opakowania, które we Francji czy w Niemczech są uznawane za nadające się do recyklingu, u nas takimi nie są. Chodzi np. o opakowania małych kosmetyków, takich jak tusze do rzęs, które nie są recyklingowane ze względu na zbyt mały rozmiar. Ale przecież maskara to nie kurczak, nie sprzedamy jej w półkilogramowym opakowaniu – tłumaczy dr Starzyk. – Wynika to z braku pieniędzy w systemie, które pozwalałyby budować wysokiej jakości system gospodarki odpadami i selektywnej zbiórki. Nie ma też pieniędzy na edukację konsumentów, przez co jakość segregacji w Polsce jest gorsza niż za granicą – mówi Starzyk.

O niewystarczającym recyklingu świadczy czerwcowy raport wczesnego ostrzegania Komisji Europejskiej (KE). – W zeszłym roku Polska znalazła się na liście krajów, które mogą nie spełnić wymagań dotyczących poziomu recyklingu. Jeśli tak się stanie, KE może nałożyć na nas kary – mówi Piotr Barczak. Podczas gdy w 2025 r. recykling odpadów komunalnych powinien wynieść co najmniej 55 proc., w Polsce w 2020 r. było to zaledwie 38,7 proc. Rok później wzrósł do 40,3 proc., jednak nadal było to ponad 8 pkt proc. mniej niż średnia unijna. Zaleceniem Komisji było m.in. zwiększenie skuteczności systemów selektywnej zbiórki odpadów. ©℗