Trwają prace nad unijnym rozporządzeniem o opakowaniach i odpadach opakowaniowych. Bez ułatwień dla branży możemy być skazani na import recyklatów.

18 grudnia Rada UE, tj. ministrowie odpowiedzialni za środowisko, osiągnęła porozumienie dotyczące projektu PPWR, czyli rozporządzenia o opakowaniach i odpadach opakowaniowych, którego celem jest zmniejszenie ich wytwarzania w Unii. Ma temu służyć m.in. wytwarzanie opakowań w taki sposób, aby był możliwy ich recykling, oraz zapewnienie systemu sortowania i zbiórki odpadów. Zostały też określone cele dotyczące ograniczania ilości odpadów opakowaniowych – w 2030 r. ma ich być o 5 proc. mniej niż w 2018 r., w 2035 r. – o 10 proc., a w 2040 r. – o 15 proc. mniej. Wskazano również minimalną zawartość materiałów z recyklingu w opakowaniach plastikowych – w 2030 r. ma ona wynosić 30 proc. m.in. dla jednorazowych butelek na napoje czy niektórych opakowań z PET, a 10 proc. dla opakowań z innych tworzyw.

Przedsiębiorcy wskazują, że jeśli obecne przepisy nie zostaną zmienione, może dojść do tego, że trzeba będzie korzystać z odpadów sprowadzanych z zagranicy.

– Największe wyzwania dla Polski dotyczą barier legislacyjnych oraz importu surowców wtórnych spoza Unii – mówi DGP Konrad Nowakowski, prezes Polskiej Izby Odzysku i Recyklingu Opakowań. – Budowa zakładu recyklingu w Polsce to bardzo długi proces uzyskiwania zgód, który trwa trzy czy pięć lat. A ambitne zobowiązania mamy osiągnąć już w 2030 r. Jak to wykonać, gdy nie można zaplanować, czy i kiedy instalacja recyklingu uzyska wszystkie wymagane zgody? – pyta w rozmowie z DGP. Dodaje, że z tego powodu bardziej opłaca się obecnie produkować opakowania z surowca pierwotnego, bo proces można uruchomić niemal od razu.

Konrad Nowakowski zauważa także, że konieczne będą zmiany technologiczne, ponieważ do tej pory dużą część odpadów opakowaniowych wykorzystywano m.in. w budownictwie czy do produkcji ubrań. – Niezbędne będą też nowe mechanizmy zbiórki – mówi DGP.

– W tej chwili recyklingowi na dużą skalę poddaje się jedynie PET. Na rynku zauważa się problem z recyklingiem materiałów z takich tworzyw sztucznych jak polietylen czy polipropylen, które są potrzebne do opakowań na żywność – mówi DGP Jaśmina Solecka, prezes stowarzyszenia Natureef, zrzeszającego podmioty z branży opakowaniowej, produkcji żywności, logistyki i recyklingu. Dodaje, że za granicą zaczyna się w tym celu wykorzystywać zaawansowany recykling chemiczny.

W Polsce mamy jednak problem nawet z przetwarzaniem krajowych butelek PET. Wynika to z braku systemu kaucyjnego – twierdzi stowarzyszenie Polski Recykling. Ta sytuacja ma się zmienić dopiero w 2025 r. „Nie wprowadzono u nas jeszcze systemu kaucyjnego. W związku z tym 100 proc. recyklatu PET pochodzi z importu” – poinformował nas zarząd Polskiego Recyklingu. Organizacja ta alarmuje, że producenci wykorzystujący surowiec PET będą musieli konkurować o pozyskiwanie recyklatu PET na rynkach zachodnich.

Branża recyklingu od dłuższego czasu komunikowała o takim ryzyku w przypadku niewprowadzenia odpowiednich przepisów. „Aby móc wykorzystywać recyklat PET do kontaktu z żywnością, to musi być to butelka pochodząca z systemu kaucyjnego, dlatego tak ważne jest jego szybkie wprowadzenie” – dodaje.

Konrad Nowakowski zauważa, że już obecnie następuje zintensyfikowana wymiana handlowa odpadów między krajami. – Przykładowo Polska zarówno importuje, jak i eksportuje makulaturę. Często sprzedajemy droższą, która jest potrzebna do bardziej zaawansowanych produktów, a skupujemy tańszą, np. do produkcji papieru pakowego. To samo dotyczy tworzyw sztucznych – sprowadzamy np. dużo odpadów po butelkach PET, które następnie są u nas przetwarzane. Celem powinno być wspieranie wykorzystywania surowców zebranych w UE i przetworzonych w UE – mówi DGP.

Aby możliwe było wykorzystanie krajowych surowców, konieczny jest sprawny system segregacji i sortowania odpadów. Według Jaśminy Soleckiej niewystarczające zaangażowanie konsumentów w segregację sprawia, że wiele odpadów nie trafia do recyklingu. – Potrzebne są dalsze inwestycje na poziomie zbierania odpadów celem zwiększenia efektywności ich sortowania i przetwarzania na wysokiej jakości recyklaty – mówi.

Rozwój polskiej branży jest hamowany przez dużo tańszy import spoza Unii. – Legislacja nie pomaga europejskim recyklerom, ponieważ dopuszcza niekontrolowany zakup surowców wtórnych spoza UE – mówi Konrad Nowakowski. – Pojawia się obawa, że część z importowanych materiałów wcale nie jest z recyklingu, tylko z surowców pierwotnych, a trudno to zweryfikować. Import opiera się na deklaracjach producenta mówiących, że jest to np. tzw. rPET. Kosztuje on często dużo mniej niż w Europie, co osłabia popyt na europejskie produkty. Bez odpowiedniej kontroli i nadzoru nad importowanymi surowcami wtórnymi może się okazać, że wskutek PPWR wzrośnie popyt na surowce wtórne, jednak firmy będą je kupować spoza Europy – komentuje. ©℗