Nielegalny handel produktami tytoniowymi przynosi budżetowi UE ponad 10 miliardów euro strat rocznie. Przemyt papierosów to nie tylko cios dla unijnej polityki zdrowotnej. Pieniądze zdobyte na tym procederze przyczyniają się także pośrednio do finansowania innych obszarów przestępczości zorganizowanej.
Aby poradzić sobie z tym problemem, w 2004 r. Komisja Europejska oraz kraje członkowskie UE podpisały cztery wiążące porozumienia z największymi koncernami tytoniowymi: Philip Morris International (PMI), Japan Tobacco International (JTI), Imperial Tobacco Limited (ITI) oraz British American Tobacco (BAT).
Zgodnie z umową producenci zobowiązali się przekazać UE oraz sygnatariuszom porozumienia 2,15 miliardów dolarów na walkę z przemytnikami. Koncerny obiecały ponadto m.in. wprowadzić system pozwalający śledzić trasę przeznaczonych na sprzedaż papierosów. Wszystko po to, aby zapobiegać trafieniu produktów w niepowołane ręce oraz by wesprzeć służby walczące z przemytnikami.
W zamian KE wycofała wytoczone koncernom sprawy sądowe o utratę dochodów (pochodzących m.in. z podatków i cła) w wyniku nielegalnego procederu.
Od tej pory minęło 12 lat. W lipcu tego roku wygasa umowa między UE a jednym z największych koncernów, Philip Morris International. Komisja Europejska chce przedłużenia porozumienia. Protestuje część europosłów.
W marcu deputowani przyjęli niewiążącą rezolucję zalecającą, by KE nie odnawiała, nie przedłużała ani nie renegocjowała umowy z PMI. Przyjęcie uchwały poparło 432 deputowanych, przeciwnych jej było 246 posłów.
"Na początku, tuż po wprowadzeniu, to porozumienie było świetnym i użytecznym narzędziem walki z nielegalnym handlem tytoniem - mówi hiszpańska posłanka Ines Ayala Sender z grupy Socjalistów i Demokratów (S&D). - Współcześnie jednak, kiedy problemem jest raczej przemyt tzw. tanich białych papierosów niż markowych produktów, nie spełnia już swojej roli. Dzisiaj UE potrzebuje nowych, skuteczniejszych narzędzi".
Dlatego też posłowie wezwali KE, aby skupiła się raczej na wdrożeniu przyjętej w 2014 r. dyrektywy tytoniowej UE. A także zaapelowali do państw członkowskich, aby niezwłocznie ratyfikowały Ramową Konwencję Światowej Organizacji Zdrowia o Ograniczeniu Użycia Tytoniu.
"Dyrektywa tytoniowa zawiera wszystkie elementy porozumienia między EU a koncernami tytoniowymi, a ponadto dostarcza skuteczniejszych narzędzi do walki z nielegalnym handlem papierosami. Z kolei Konwencja WHO dąży do tego, żeby wyeliminować przemyt tytoniu w skali globalnej" - tłumaczą popierający rezolucję parlamentarzyści.
Niektórzy eurodeputowani pozostają jednak ostrożni. "Zgadzam się z opinią, że UE powinna szukać skuteczniejszych narzędzi walki z przemytem tytoniu niż umowa z jego producentami. Jednak zanim dyrektywa tytoniowa oraz konwencja WHO wejdą w pełni w życie, porozumienie z PMI powinno zostać przedłużone. Pod warunkiem, że nie będzie ono kolidowało z wprowadzaniem nowych regulacji" - mówi PAP niemiecka posłanka Ingeborg Grassle z grupy Europejskiej Partii Ludowej.
Przyjęta przez PE rezolucja nie ma dla KE charakteru wiążącego. Jednak zdaniem ekspertów UE wysyła ona silny polityczny sygnał unijnym decydentom.
Tymczasem KE dąży do przedłużenia umowy, argumentując, że dyrektywa tytoniowa wejdzie w pełni w życie najwcześniej 20 maja 2019 r., natomiast konwencja WHO, ratyfikowana dotychczas przez 15 krajów, wejdzie w życie dopiero gdy ratyfikuje ją 40 państw.
"Konwencja zacznie przynosić efekty najwcześniej w 2022 r." - mówi unijna komisarz ds. budżetu Kristalina Georgiewa. Jej zdaniem Komisja Europejska bardzo uważnie przysłuchuje się głosom wszystkich stron. Nie ukrywa jednak, że to do niej będzie należała ostateczna decyzja w sprawie przedłużenia umowy z Philip Morris International.
"Decyzja dotycząca przedłużenia porozumienia z PMI należy do Komisji i zapadnie już wkrótce - mówi PAP rzecznik KE Alexander Winterstein. - Wówczas Komisja skontaktuje się z krajami-sygnatariuszami porozumienia".
Pod koniec lutego KE opublikowała raport podsumowujący i oceniający rezultaty 12-letniej współpracy między UE a PMI.