Zaremba: W fabryce w Jaworznie może powstać nie tylko Izera, lecz także marki należące do Geely

ikona lupy />
Piotr Zaremba, prezes zarządu ElectroMobility Poland / Dziennik Gazeta Prawna / fot. Wojtek Górski
Kiedy Jan Kowalski i Anna Nowak będą mogli pójść do salonu i wyjechać z niego nową izerą?

Model sprzedaży izery będzie różnorodny, więc niekoniecznie będą musieli w ogóle iść do salonu. Równie dobrze będą mogli dokonać zakupu przez internet. Zgodnie z planem, który realizujemy, produkcja izery ruszy pod koniec 2025 r., na początku 2026 r. pierwsze auta będą jeździły już po polskich drogach, a w połowie 2026 r. Anna Nowak i Jan Kowalski będą mogli kupić swój egzemplarz.

Można usłyszeć, że te wszystkie zapowiedzi to mrzonki i przykład myślenia życzeniowego, a w rzeczywistości nikt polskiego samochodu elektrycznego nie będzie produkował.

O marzeniach mogliśmy mówić kilka lat temu, gdy pojawiała się chęć stworzenia polskiej marki samochodów elektrycznych. Dziś mówimy o projekcie, który jest oparty na konkretnych umowach. W związku z trwającą transformacją sektora motoryzacyjnego pojawiła się przestrzeń dla nowych graczy. I my tę szansę chcemy wykorzystać. Współpracujemy z Geely – jednym z największych koncernów na rynku, właścicielem Volvo i współwłaścicielem Smarta – właśnie dlatego, aby produkować dobre samochody w przystępnej cenie. Naszym partnerem jest także Pininfarina, włoskie biuro projektowe, najlepsze na świecie. Wierzymy, że to jest właśnie to pięć minut dla Polski, podczas których zbudujemy własną markę motoryzacyjną.

Żeby produkować samochody elektryczne, jest potrzebna fabryka. Ta jeszcze nie istnieje; na razie trwa przetarg na zakup gruntu. Kiedy rozpocznie się budowa?

Trwa przetarg, ale nie próżnujemy. Mamy gotowy projekt budowlany. Jesteśmy na ostatnim etapie uzyskiwania zgód środowiskowych i wodnoprawnych. Pod koniec września będą ogłoszone wyniki przetargu, a następnie złożymy wniosek o pozwolenie na budowę. Na przełomie lat 2023 i 2024 będziemy gotowi ze wszystkimi formalnościami, aby symbolicznie wbić w ziemię łopatę i rozpocząć inwestycję.

Przetarg ma to do siebie, że równie dobrze możecie go przegrać. Jak wygląda plan B?

Robimy wszystko, aby wygrać. Gdyby wydarzyło się inaczej, mamy przygotowaną alternatywę, o której na razie nie chcemy informować publicznie. Wierzymy, że wszystko potoczy się po naszej myśli.

Pierwotnie budowa fabryki miała ruszyć w 2021 r. Skąd pewność, że tym razem termin zostanie dotrzymany?

Od momentu wyboru platformy projekt jest realizowany według deklarowanego planu. Parę lat temu faktycznie mieliśmy problemy z zapewnieniem odpowiedniego finansowania, stąd wynikały pewne opóźnienia. Dziś idziemy zgodnie z nowym harmonogramem. Nie ma obaw, że budowy fabryki nie uda się rozpocząć w planowanym terminie.

W ciągu dwóch ostatnich lat Skarb Państwa dokapitalizował spółkę dwukrotnie po 250 mln zł. To bardzo duże kwoty, ale w skali przedsięwzięcia to nadal kropla w morzu potrzeb. Eksperci szacują, że jest potrzebne ok. 6 mld zł. Jak zamierzacie zapewnić takie finansowanie?

Pełna zgoda. Sektor automotive ma to do siebie, że aby wejść na rynek, trzeba wyłożyć duże pieniądze. Obecnie spółka działa w oparciu o kapitał, który już pozyskała. W najbliższej perspektywie nie będzie wymagała kolejnego dokapitalizowania. Pracujemy jednak nad tym, aby zapewnić szersze środki, które pozwolą spółce stabilnie funkcjonować do momentu, aż zacznie zarabiać na sprzedaży samochodów. Rozmawiamy z inwestorami, ale także z ponad 20 instytucjami finansowymi. Duża część tego przedsięwzięcia będzie finansowana w formie dłużnej.

Rozmawiacie z rządem na temat kolejnego dokapitalizowania?

Szczegółów nie ujawniamy. To dobra praktyka, którą przyjęliśmy. Pieniądze lubią ciszę.

Mówimy jednak o publicznych środkach, więc te pytania są zasadne. Czy podatnicy po raz kolejny będą finansować ten projekt?

Z punktu widzenia interesu publicznego najważniejsze jest to, aby pieniądze były dobrze inwestowane i transparentnie wydatkowane. Dotychczasowe działania Skarbu Państwa były poprzedzone bardzo dokładną analizą biznesową, która potwierdziła, że na tym projekcie można zarobić. I nie mówię tu nawet o takich rzeczach, jak stworzenie nowych miejsc pracy, ale także o parametrach takich, jak potencjalna stopa zwrotu z inwestycji. Z tej perspektywy myślę, że środki podatnika są bardzo dobrze ulokowane.

Zadam więc to pytanie trochę inaczej: czy pan chciałby, aby Skarb Państwa po raz trzeci dokapitalizował spółkę?

Patrząc na to, jak rozwijały się marki europejskie, amerykańskie, południowokoreańskie czy chińskie, można zauważyć, że Skarb Państwa zawsze był zaangażowany w budowę nowych przedsięwzięć. Odgrywał w nich rolę stabilizującą. I moja ocena jest taka, że do momentu uruchomienia produkcji rola Skarbu Państwa powinna pozostać istotna. Nie ma natomiast takich pomysłów, aby Skarb Państwa był aktywnie zarządzającym spółką w fazie komercyjnej. W momencie, kiedy pierwsze samochody zaczną trafiać do Kowalskiego, należy myśleć o strategii wyjścia, aby udział Skarbu Państwa pozostawał możliwie nieduży.

Wspomniał pan o transparentności wydatkowania środków. W czerwcowej rozmowie z Polsatem prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś mówił o „poważnych nieprawidłowościach” po kontroli w spółce. Co miał na myśli?

Trudno powiedzieć. Nie wiem, co może się kryć za takim stwierdzeniem. Kontrola NIK w naszej spółce zakończyła się ponad rok temu. Raport miał zostać opublikowany już dawno. Nie wiem, dlaczego nadal nie został. Ze sprawozdania, które otrzymaliśmy z NIK, wynika, że nie doszukano się żadnych nieprawidłowości. Wręcz odwrotnie – pozytywnie oceniono wydatkowanie środków publicznych przez spółkę. Potwierdzono, że podejmowaliśmy właściwe działania i dobrze zorganizowaliśmy strukturę projektową.

O tym, co znajduje się w raporcie, pisał ostatnio Business Insider. Jak ujawniono, kontrolerzy wykazali pewne uchybienia, m.in. znaczne opóźnienia dotyczące realizacji projektu i to, że mimo wydania ponad 500 mln zł nadal znajduje się on w fazie przygotowań.

Projekt faktycznie miał okres, w którym nie dotrzymano harmonogramu. Mówiliśmy o tym wielokrotnie. Wynikało to z faktu, że spółka szukała kapitału, który pozwoliłby na rozpoczęcie działań projektowych. Nie pomagały również pandemia COVID-19 oraz wojna w Ukrainie. Poza tym trwały negocjacje biznesowe z dostawcą platformy. Zależało nam, aby zawrzeć tę umowę nie szybko, ale na warunkach, które pozwolą osiągnąć sukces. I to był powód, dla którego musieliśmy zmienić nasz harmonogram. W listopadzie 2022 r. ogłosiliśmy współpracę z Geely, zdefiniowaliśmy najważniejsze kroki i terminy. I tą ścieżką podążamy.

Po ogłoszeniu współpracy z Geely pojawiły się głosy, że izera wcale nie będzie polskim, lecz chińskim samochodem elektrycznym. W najlepszym wypadku chińsko-polskim.

Izera będzie polskim samochodem elektrycznym. To w Polsce narodził się pomysł, tutaj odbywa się kontrola nad wszystkimi procesami i tutaj będzie się odbywać cała produkcja. Musimy jednak pamiętać, że dziś przemysł motoryzacyjny jest globalny. Wszystkie największe koncerny współpracują. Są firmy, które dostarczają konkretne komponenty dla wszystkich graczy na rynku. Zależy nam na udowodnieniu, że Polska jest dobrym miejscem do produkcji samochodów. I dążymy do tego, aby jak najwięcej komponentów było wytwarzanych w naszym kraju.

Sercem samochodu elektrycznego jest bateria, która jest jednym z głównych czynników wpływających na cenę. Kto będzie odpowiadał za jej produkcję?

Dziś mogę ogłosić, że mamy już wybranego dostawcę baterii i zabezpieczone dostawy ogniw na pierwsze lata produkcji. Nie ujawniamy jeszcze, kto nim będzie, ale jesteśmy już po decyzji wewnętrznej. Wspólnie z naszym partnerem ustalamy szczegóły. Analizy ciągle trwają, ale chcielibyśmy, aby bateria docelowo była produkowana w Polsce, najlepiej w fabryce w Jaworznie. To byłoby najlepsze rozwiązanie z punktu widzenia bezpieczeństwa dostaw i ceny.

Istotną kwestią pozostaje dalsza współpraca z Geely. Zamierzacie ją zacieśniać?

Rozmawiamy na ten temat. Będziemy produkować samochody w oparciu o tę samą platformę, więc widzimy dużo możliwości synergii. Myślę tu przede wszystkim o wykorzystaniu wolnych mocy, które będziemy mieli w fabryce w Jaworznie. Skoro samochody tego producenta są dostępne w Europie, to dlaczego nie pomyśleć o zoptymalizowaniu całego pomysłu biznesowego poprzez współdzielenie mocy produkcyjnych?

Rozumiem, że pomysł jest taki, aby w państwa fabryce w Jaworznie była produkowana nie tylko izera, lecz także marki należące do Geely.

Taki temat jest dziś na stole, ale nie został jeszcze ostatecznie przesądzony. Jest wola współpracy. Trwają rozmowy, jak dokładnie mogłoby to wyglądać. Muszę przyznać, że dla nas byłoby to bardzo korzystne rozwiązanie. Powszechnym problemem na rynku motoryzacyjnym jest to, że fabryki nie są wykorzystywane w 100 proc., tylko pracują na część swoich możliwości. Jeżeli chcemy, aby koszty produkcji izery były jak najniższe, a tym samym cena auta była w miarę niska, musimy wykorzystywać moce produkcyjne w pełni. Poza tym płyną z tego inne korzyści; to duża szansa na rozwinięcie całego przemysłu motoryzacyjnego na Śląsku, wokół Jaworzna. Do produkcji auta elektrycznego jest potrzebne ok. 2000 komponentów. Jeśli rozpoczniemy produkcję na dużą skalę, zaraz okaże się, że taniej jest produkować niektóre elementy w Polsce. A to pozwoli na zbudowanie długotrwałej przewagi konkurencyjnej w wielu kwestiach.

Problemem pozostaje to, że pod koniec czerwca Geely został umieszczony przez Ukraińców na liście sponsorów rosyjskiej agresji.

Lista ta nie ma charakteru sankcji. Niemniej traktujemy ten temat poważnie i rozmawiamy o tym z naszym chińskim partnerem. Wiem, że po jego stronie jest intencja, aby ten temat ostatecznie rozwiązać. Trzeba jednak podkreślić, że dziś wszyscy najważniejsi gracze współpracują z Chinami. Każdy producent aut zeroemisyjnych to robi. Co więcej, relacje między Europą a Azją będą się jeszcze bardziej zacieśniać. Jeśli chcemy odegrać rolę w tym biznesie, musimy być pragmatyczni i robić dokładnie to samo, co inni.

Rzeczywistość wygląda jednak tak, że Geely nie poszła śladem innych koncernów motoryzacyjnych i nie wycofała się z rosyjskiego rynku po 24 lutego 2022 r. Nasz kraj odgrywa szczególną rolę we wsparciu dla Ukrainy. Nie sądzi pan, że powinniśmy wyjść przed szereg i pokazać innym graczom, jak rozwiązuje się takie kwestie?

Wszystkim nam zależy na tym, żeby tę kwestię wyjaśnić. Dla nas to ważna sprawa. Wiem także, że nasz partner podejmuje aktywne działania w tym aspekcie. Ja sam staram się być daleko od polityki, skupiam się na biznesie. I zapewniam, że tym kierowaliśmy się podczas negocjacji. Wybraliśmy Geely tylko dlatego, że jest w stanie dostarczyć najlepszą technologię. To już wkrótce pozwoli nam wyprodukować stosunkowo tani samochód elektryczny bardzo dobrej jakości. ©℗

Projekt faktycznie miał okres, w którym nie dotrzymano harmonogramu. Nie pomagały pandemia oraz wojna w Ukrainie

Rozmawiał Marek Mikołajczyk