Ceny ropy naftowej oraz akcji na światowych giełdach podlegają ostatnio analogicznym fluktuacjom. Tendencja jest taka, że ropa tanieje w tych samych dniach, gdy spadają wartości indeksów giełdowych. W związku z tym wielu komentatorów ekonomicznych i dziennikarzy doszło do wniosku, że to ceny czarnego złota wpływają na zachowanie globalnych rynków.
Jednak wszyscy ekonomiści i statystycy rozumieją, że współzależność i współwystępowanie to nie to samo. To, że dwa wskaźniki rosną w tym samym czasie, nie musi jeszcze oznaczać, że jeden czynnik wpływa na drugi. I to jest właśnie przypadek cen ropy naftowej i wycen akcji giełdowych. Dlatego nie da się automatycznie wysnuć wniosku, że to taniejąca ropa powoduje bessę na giełdach.
Gdy zauważamy spadek cen – niezależnie od tego, czy mówimy o ropie naftowej, czy też o akcjach spółek giełdowych – powinniśmy pamiętać, że ceny mogą spadać z dwóch powodów. Albo maleje popyt, albo rośnie podaż. Przekładając to na konkretny przykład cen ropy, można postawić tezę, że jej cena spada albo ze względu na to, że Arabia Saudyjska zwiększyła wydobycie, zaś Iran powrócił na rynek światowy (powodem byłby więc szok podażowy), albo ze względu na spowolnienie wzrostu gospodarczego w Chinach i początek utwardzania polityki pieniężnej przez amerykańską Rezerwę Federalną (czyli chodzi o szok popytowy).
Dlatego sama obserwacja spadających cen ropy naftowej nie może nas doprowadzić do wyjaśnienia przyczyn tego zjawiska. Czasem są one oczywiste, często jednak nie. Jeśli popatrzymy na giełdę w Stanach Zjednoczonych, możemy się zorientować, dlaczego właściwie spadają ceny ropy. Zgodnie ze standardowymi podręcznikami do ekonomii spadek cen ropy naftowej jest korzystny dla amerykańskiej gospodarki, a co za tym idzie – dla firm w Stanach Zjednoczonych. To zaś oznacza, że jeśli ceny ropy spadają, powinniśmy w zasadzie oczekiwać wzrostu cen akcji. W ostatnim czasie tak się jednak nie dzieje.
Wszystko wskazuje na Rezerwę Federalną. W maju 2013 roku ówczesny szef amerykańskiego systemu banków centralnych Ben Bernanke ogłosił, że Fed zamierza stopniowo ograniczać tak zwane luzowanie ilościowe, zaś po tym, jak na początku 2014 roku przewodniczącą Rezerwy została Janet Yellen, stało się jasne, że zacznie ona podnosić stopy procentowe. Z pierwszą podwyżką mieliśmy do czynienia w grudniu 2015 roku, ale rynki zawczasu uwzględniły przewidywane wzrosty w wycenach, co równolegle wpłynęło na umocnienie się dolara w ostatnich dwóch latach. Podsumowując, Rezerwa Federalna już od połowy 2014 roku de facto zaostrza politykę pieniężną, co z kolei wpływa na spadek zarówno cen ropy, jak i akcji na rynkach giełdowych.