Pierwsze zadania Krzysztofa Tchórzewskiego, ministra energii: zapewnić płynność finansową branży, powołać resort i wypracować docelowy model połączenia energetyki z górnictwem
Najtrudniejsze zadanie to zapewnienie pieniędzy na bieżące funkcjonowanie kopalń Nowej Kompanii Węglowej. Sama ocena stanu NKW dzieli nowy i odchodzący rząd. Poprzednia ekipa zapewnia, że są pieniądze na funkcjonowanie przedsiębiorstwa do końca roku. Później powinna zostać uruchomiona kolejna transza finansowania z Towarzystwa Finansowego Silesia. Jednak politycy Prawa i Sprawiedliwości mają obawy, że problem z płynnością może dotyczyć już grudniowych wypłat.
– Mamy kuriozalną sytuację. Węgiel sprzedany już chyba do kwietnia i brak pieniędzy. To wymaga poważnych decyzji na poziomie rządu. Muszą być doraźne rozwiązania, aby zapewnić płynność. Na to pieniądze muszą się znaleźć, i to w taki sposób, by nie budziło to zastrzeżeń Komisji Europejskiej – deklaruje Krzysztof Tchórzewski, minister energii.
Ale nowy szef nie chce mówić o szczegółach tego rozwiązania, dopóki nie wejdzie do resortu. Zdaniem byłego wicepremiera w rządzie Jerzego Buzka Janusza Steinhoffa nowy gabinet stoi przed dużym wyzwaniem. – Przed nowym rządem stoi bardzo trudne zadanie, stan branży jest najgorszy od 1989 r. Dlatego potrzeba jej restrukturyzacji. Nie można rzeczywistości zaklinać i nie można powtórzyć sytuacji z czasów negocjacji z górnikami prowadzonych przez premiera Tuska, gdy powiedziano, że nie będzie likwidacji kopalń. O tym, czy kopalnie trzeba likwidować, decydują ekonomia i geologia – podkreśla Steinhoff.
Ostatnie dwa lata zostały w dużej części zmarnowane z powodu czterech kampanii wyborczych. PO bała się radykalnych ruchów, a gdy pojawiły się propozycje sanacji Kompanii Węglowej przygotowane przez ministra Wojciecha Kowalczyka, premier Ewa Kopacz w trakcie negocjacji ustąpiła górnikom i propozycję rozwodniono.
Obecny szef kompanii Krzysztof Sędziowski złożył dymisję i pracuje tylko do końca roku. Powodem dymisji był fakt, że nie udało się pozyskać inwestorów dla Nowej Kompanii Węglowej. Firmy energetyczne, które miały objąć udziały, nie przejawiały do tego chęci. Jedynie Tauron zakupił kopalnię Brzeszcze. Nie udało się także zdobyć zgody Brukseli, by fundusz inwestycyjny spółki PIR zasilany przez duże państwowe firmy stał się inwestorem NKW. Ostatecznie stało się nim tylko TF Silesia, któremu rząd przekazał akcje PZU, PGNiG i PGE, by dać możliwość zapewnienia płynności NKW. Ale to rozwiązanie doraźne i zapewne przez jakiś czas po przejęciu władzy dotychczasowe struktury Nowej Kompanii Węglowej zostaną utrzymane, ponieważ w ten sposób najłatwiej podać do firmy pieniądze.
Docelowo PiS wróci do wariantu, o którym pierwotnie mówiła PO, czyli powiązania spółek energetycznych z górnictwem. Tyle że będzie miał znacznie większą determinację, aby wcielić je w życie. O konieczności takiego związku mówi nam Krzysztof Tchórzewski. – Kopalnia i energetyka na tyle, ile trzeba, musi funkcjonować rynkowo, ale nie jest elementem rynku. Jest elementem bezpieczeństwa obywateli i bezpieczeństwa państwa. Myślenie tego typu przyświecało budowie gazoportu, gdybyśmy myśleli inaczej nie byłoby sensu go budować – podkreśla przyszły minister, jednak nie przesądza, jak ostatecznie taki związek miałby wyglądać. Czy spółki kupowałyby poszczególne kopalnie, jak zrobił to Tauron w przypadku Brzeszcz czy Enea w przypadku Bogdanki, czy związek ten byłby bardziej pośredni? Za bezpośrednim zaangażowaniem opowiada się Janusz Steinhoff.
– Miejsce samodzielnych kopalń jest w strukturach spółek energetycznych. Większość kopalń wydobywających węgiel energetyczny powinna tam trafić. I koncerny energetyczne powinny pilnować kosztów wydobycia na zasadach rynkowych – podkreśla były wicepremier. Jego zdaniem tworzenie takich konstrukcji jak Nowa Kompania Węglowa, w którą firmy energetyczne miałyby się angażować pośrednio, jest nieracjonalne. Jednocześnie jak podkreśla, nie może to oznaczać, że energetyka będzie pokrywała straty górnictwa, bo to oznaczałoby droższą energię dla gospodarki lub brak inwestycji w energetyce. W tej chwili w branży pracuje niespełna 100 tys. osób i możliwe, że w związku z niskimi cenami węgla potrzebne będą redukcje. – To byłoby najlepsze wyjście, ale będzie krzyk i palenie opon. Trzeba by dać kilkudziesięciotysięczne odprawy, ale to z kolei miliardowe koszty – mówi nam jeden z polityków PiS.
Nowy minister energii pytany o ewentualne wygaszenie kopalń uważa, że ten proces będzie równoważony otwieraniem nowych. – W naturalny sposób nie zapewnimy zaspokojenia polskich potrzeb energetycznych, jeśli nie będziemy budowali nowych kopalń. Możemy rezygnować z wydobycia w jednej kopalni, jeśli obok otworzymy drugą – podkreśla Tchórzewski. Jak wynika ze słów nowego ministra, rząd będzie także szukał możliwości ograniczenia importu rosyjskiego węgla. Bo to polski ma pozostać podstawowym paliwem energetycznym, choć towarzyszyć ma mu program jądrowy.