Na rynku jest 80 tys. jednorękich bandytów, kwitnie też e-hazard
Automaty miały zostać tylko w kasynach. Są wszędzie.
Automaty miały zostać tylko w kasynach. Są wszędzie.
29 października 2015 r. to data, do której mogły działać w Polsce na podstawie koncesji jednorękie automaty poza kasynami. Taki był plan, gdy sześć lat temu wchodziła w życie nowa ustawa hazardowa. I co? Nie tylko nie zniknęły, jest ich jeszcze więcej. W komisach, pubach, przejściach podziemnych, sklepach monopolowych, agencjach towarzyskich, a nawet warzywniakach i punktach ksero – wszędzie tam można spróbować szczęścia i zagrać na automatach o niskich wygranych. Można, choć teoretycznie powinny być już dostępne tylko w kasynach. To właśnie o te maszyny, nazywane jednorękimi bandytami, w 2009 r. wybuchła afera hazardowa. Przed nią licencje na automaty wydawano bez zmrużenia oka w takim tempie, że w szczytowym momencie działało ich ponad 53 tys.
Pomysłem na ich zwalczenie nie była jednorazowa delegalizacja, tylko wstrzymanie wydawania nowych koncesji i czekanie, aż wygasną te stare. I tak z roku na rok maszyn miało być coraz mniej. Oficjalnie to zadziałało, bo pod koniec ubiegłego roku ich liczba spadła do 6 tys. Teraz nie powinno być ich już ogóle, bo właśnie wygasło osiem ostatnich koncesji wydanych w 2009 r. na dwa miesiące przed wejściem nowej ustawy w życie. – Po tej dacie we wszystkich przypadkach urządzanie gier na automatach o niskich wygranych poza kasynem gry będzie nielegalne – potwierdziło zapytane przez nas Ministerstwo Finansów.
Tyle teorii, bo w praktyce automatów nie brakuje. – Rynek nieoficjalnie mówi o 80 tys., być może nawet 100 tys. maszyn wciąż działających w całym kraju – przyznaje Stanisław Matuszewski, prezes Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych. – Większość z nich to niestety klasyczna szara strefa. Są poupychane po różnych dziwnych miejscach, bez kontroli, bez nadzoru, bez płacenia najmniejszych nawet podatków. Owszem, celnicy je ścigają, ale niespecjalnie są sobie z nimi w stanie dać radę – dodaje.
I rzeczywiście, walka celników z automatami trwa. Łącznie od wejścia ustawy do połowy tego roku w całym kraju funkcjonariusze zajęli ponad 42,5 tys. nielegalnych automatów do gier. Z miesiąca na miesiąc takich zatrzymań jest więcej. W tym roku przechwycono już 23 305 jednorękich bandytów i wciąż konfiskowane są kolejne maszyny. W ostatnim tygodniu – w Wołominie i jego okolicach (67), w Jabłonnie i Legionowie (16), w Żywcu (3), w Zawierciu (16), w Aleksandrowie Kujawskim (5), w Miastku (3), w Bartodziejach (1 w punkcie ksero).
Ale co z tego, skoro rozpleniły się takie automaty, na które koncesje powygasały, a ich właściciele znowu ich używają. I to, powołując się na decyzje unijne. Zaczęły one na masową skalę wracać po decyzji Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości z 2012 r. Trybunał uznał wtedy, że polski rząd popełnił błąd: ustawa hazardowa została u nas uchwalona bez unijnej notyfikacji. Właściciele automatów zaczęli więc powszechne zatrzymania maszyn zaskarżać do sądów. A te orzekają różnie. Niektóre na korzyść właścicieli, nakazując zwrócenie im maszyn. I tak oto jednorękie znów kuszą do gry.
Czyli sześć lat po wielkiej hazardowej rewolucji wróciliśmy do sytuacji wyjściowej. – I to nie tylko w przypadku automatów. Proszę zauważyć, że i w kwestii e-hazardu nie udało się skutecznie uregulować – mówi nam dr Arwid Mednis z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalista od prawa nowych technologii. – Mamy obecnie sytuację, w której niezalegalizowani w Polsce zagraniczni bukmacherzy działają w najlepsze i co najważniejsze, mają już ok. 90 proc. naszego rynku. Te firmy zupełnie nie przejęły się polskimi regulacjami nakazującymi im zdobycie koncesji – rozkłada ręce prawnik i dodaje, że to najwyższy moment, by wyciągnąć wnioski z tej sytuacji i przygotować porządne zmiany w prawie hazardowym. Jego zdaniem to nie tylko kwestia nowej ustawy hazardowej, ale także choćby zmian w prawie telekomunikacyjnym, tak by umożliwić Służbie Celnej blokowanie połączeń internetowych zarówno pochodzących od odbiorcy, jak i nadawcy sygnału. – Ministerstwo Finansów mogłoby w końcu blokować adresy IP bukmacherów działających nielegalnie na terytorium Polski – tłumaczy.
Z tego, co się dowiedzieliśmy, nowy rząd planuje takie właśnie, poważne zmiany w regulacjach hazardowych.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama