Kontrakt nie jest raz na zawsze. Gdy coś w biznesie pójdzie nie tak, można zrobić cesję i nie stracić wszystkich wyłożonych pieniędzy.
Cesja leasingu zyskuje w Polsce na popularności. Jak szacuje Związek Polskiego Leasingu, w pierwszym roku obowiązywania przepisów, czyli w 2013 r., udział tego typu transakcji w zawartych umowach wyniósł 1,4 proc., rok później było to już 2 proc. umów zawartych w 2013 i 2014 r. Związek szacuje, że w tym roku takich zmian w umowach zawartych od 2013 r. będzie już 3,2 proc., co oznacza ok. 10 tys. transakcji leasingowych.
– Dziś przedsiębiorca ma świadomość, że w przypadku np. problemów z płynnością może na swoje miejsce zaproponować następcę, który będzie kontynuował umowę z firmą leasingową – mówi Andrzej Sugajski, dyrektor generalny Związku Polskiego Leasingu, który od lat walczył o przywrócenie możliwości cesji umowy.
Pod wiatr
Forma przedterminowego rozliczenia umowy leasingu cieszyła się w pierwszej dekadzie tego wieku dużą popularnością. Z czasem jednak urzędy skarbowe zaczęły kwestionować możliwość zmiany strony umowy bez konieczności ponownego jej rozpoznania pod kątem tego, czy przejmowana część umowy, nadal zachowuje cechy leasingu operacyjnego (tj. czy pozostający do spłaty okres stanowi min. 40 proc. podstawowego okresu amortyzacji, czy suma opłat jest równa wartości początkowej przedmiotu, czyli cenie jego zakupu). To sprawiło, że korzystanie z tego rozwiązania stało się niemożliwe. Mimo że spełnienie pierwszego z warunków teoretycznie było możliwe np. w przypadku czteroletniej umowy na samochód osobowy. Jeżeli bowiem cesja następowała w połowie trwania umowy, to pozostający do spłaty dwuletni okres spełniał wymóg 40 proc. podstawowego okresu amortyzacji. Jednak drugi z warunków zazwyczaj był nie do spełnienia. Istniało jednak ryzyko, jak tłumaczy w swoim komentarzu Marta Szafarowska, doradca podatkowy w MDDP Michalik Dłuska Dziedzic i Partnerzy, że organy podatkowe uznają przeniesienie praw i obowiązków na nowego korzystającego za ponowne zawarcie umowy. Zatem jeśli warunki w zakresie spłaty wartości początkowej bądź minimalnego okresu trwania umowy leasingowej nie były spełnione przez nową umowę, organy podatkowe nakazywały traktować ją na równi z umową najmu bądź dzierżawy. W praktyce oznaczało to jedno – firma leasingowa nie była uprawniona do sprzedaży nowemu korzystającemu przedmiotu umowy po zakończeniu jej trwania, po cenie odbiegającej od rynkowej. W przypadku samochodów osobowych natomiast korzystający mógł zaliczyć wydatki związane z używaniem pojazdu do kosztów podatkowych tylko pod warunkiem prowadzenia ewidencji przebiegu pojazdów (przy czym podlegały one limitowaniu).
– W trakcie użytkowania przedmiot leasingu traci na wartości, zatem trudno wymagać, aby nowy korzystający był zainteresowany przejęciem leasingu o wartości przynajmniej równej wartości nowego przedmiotu, jeżeli w zamian uzyskuje przedmiot o niższej wartości. Z uwagi na ryzyka podatkowe obciążające zarówno finansującego, jak i korzystającego firmy leasingowe przestały przez wiele lat korzystać z tej formy rozliczenia umowy – tłumaczą przedstawiciele firm leasingowych.
Elastycznie i bezpiecznie
Zmiana w zakresie cesji pozytywnie wpłynęła na postrzeganie leasingu, który stał się jeszcze bardziej bezpiecznym i elastycznym niż kredyt instrumentem służącym do finansowania inwestycji, pozwalającym dodatkowo na dzierżawę usługi. Przez cały okres trwania umowy bowiem przedsiębiorca korzysta z przedmiotu, nie będąc jego właścicielem.
– W ten sposób przedsiębiorca, którzy przejmuje obowiązującą już umowę leasingową, otrzymuje w użytkowanie przedmiot, z wszelkimi prawami wynikającymi z umowy leasingu, w tym do ewentualnego jego zakupu po zakończeniu umowy, zazwyczaj po cenie niższej od rynkowej. Ten sposób rozliczenia się z zobowiązań jest więc korzystny dla wszystkich stron. Nowy korzystający z umowy otrzymuje w posiadanie przedmiot, który zazwyczaj posiada wyższą wartość, od sumy zobowiązań wynikających z umowy leasingu – tłumaczy Andrzej Sugajski.
Z kolei dotychczasowy leasingobiorca pozbywa się problemu. Unika bowiem po pierwsze ryzyka związanego z wpisaniem ewentualnego długu, wynikającego z niemożliwości spłaty zobowiązania do baz BIK, a także biur informacji gospodarczej. Po drugie nie ponosi dodatkowych kosztów z tytułu przedterminowego rozliczenia umowy leasingu i ewentualnych wydatków wynikających z prowadzonych czynności windykacyjnych.
– Jednocześnie uzyskuje możliwość negocjowania odstępnego z tytułu korzyści, jakie w wyniku przejęcia leasingu uzyska nowy korzystający – dodaje Andrzej Sugajski.
Leasingodawca dzięki umożliwieniu cesji może zaproponować bezpieczny i elastyczny produkt, który umożliwia przedterminowe zakończenie umowy bez konieczności włączenia w jej rozliczenie procedur windykacyjnych, a co za tym idzie – najczęściej także tworzenia rezerw na niespłacone zobowiązania.
Leasingodawca zyskuje poza tym możliwość pozyskania przedsiębiorcy, potencjalnie otwartego na finansowanie kolejnych inwestycji w formie leasingu. Co istotne, nie tracąc przy tym, a może bardziej nie zniechęcając do swoich usług przedsiębiorcy, z którym obecnie współpracuje.
Kilka warunków
Trzeba jednak pamiętać o tym, by obecnie cesja miała moc prawną, nie mogą nastąpić żadne dodatkowe zmiany w umowie. Mowa na przykład o skróceniu lub wydłużeniu okresu jej trwania, przeliczeniu wartości rat leasingowych, w takiej sytuacji bowiem taka umowa zostanie potraktowana jak nowa. Drugi warunek, jaki musi zostać spełniony, to zaakceptowanie przez leasingodawcę nowego korzystającego, jako strony umowy leasingu. Poza tym, jak większość czynności administracyjnych, zmiana strony umowy leasingu jest zazwyczaj obciążona opłatą na rzecz finansującego. Jej wysokość i sposób naliczenia wynika najczęściej z tabeli opłat i prowizji, dostępnej u finansującego wraz z ogólnymi warunkami umowy i samą umową leasingu.
Trzeba wreszcie mieć na względzie, że dla dotychczasowego korzystającego cesja jest szczególnie istotna w podstawowym okresie trwania umowy, np. w przypadku samochodów osobowych czy ciężarowych w okresie pierwszych dwóch lat od zawarcia transakcji. – Zazwyczaj w trakcie trwania umowy spłata kapitału w umowie leasingu następuje szybciej, niż spada wartość rynkowa samochodu. Zgodnie z przepisami podatkowymi, jeżeli korzystający chciałby kupić samochód w trakcie trwania podstawowego okresu umowy, musiałby za niego zapłacić nie wartość wynikającą z rozliczenia, uwzględniającego wartość już faktycznie spłaconego kapitału, ale wartość rynkową, co sprawia, że taka transakcja byłaby z punktu widzenia ekonomicznego nieopłacalna – podkreśla Sugajski.
Jak zauważają firmy leasingowe, obecnie cesja jest najpopularniejsza w przypadku umów dotyczących finansowania zakupu samochodów. Wynika to z kilku przyczyn. – Po pierwsze to największy segment rynku leasingowego. Po drugie to zasługa uniwersalnego przedmiotu umowy, jakim jest samochód. Maszyny czy inne urządzenia, jak na przykład linie produkcyjne, często odznaczają się parametrami, które są wymagane w określonym rodzaju działalności – tłumaczy Mariusz Włodarczyk, dyrektor zarządzający BZ WBK Leasing.