W jednej chwili PGE straciła 1/4 swojej wartości księgowej. Niespodzianka może spotkać także innych
ikona lupy />
Słabszy moment państwowych koncernów / Dziennik Gazeta Prawna
Polska Grupa Energetyczna zamknęła pierwsze półrocze ze stratą netto przekraczającą 5 mld zł. Powód? Gigantyczny odpis aktualizacyjny. PGE nie była jednak ani pierwszą, ani najpewniej ostatnią spółką na polskim rynku, która zdecydowała się na taki ruch. Zdaniem części analityków wkrótce możemy się spodziewać kolejnych odpisów.
Zmiany w otoczeniu
Przesłanką do przeprowadzenia przez PGE testów na utratę wartości aktywów grupy były „istotne zmiany w otoczeniu rynkowym”, do których doszło w pierwszej połowie roku. Przeanalizowano więc przyszłe przepływy gotówkowe w różnych obszarach funkcjonowania grupy. Okazało się, że w nowej sytuacji rynkowej segment energetyki konwencjonalnej nie będzie przynosić grupie takich korzyści, jak spodziewano się wcześniej. Mówiąc wprost: spora część majątku wytwórczego należącego do największego polskiego koncernu energetycznego jest niewiele warta. Chodzi przede wszystkim o elektrownie bazujące na węglu brunatnym, czyli zakłady wydobywczo-energetyczne Turów oraz Bełchatów (w pierwszym przypadku chodziło o kwotę 5,1 mld zł, zaś w drugim – o ponad 3,1 mld zł).
Łączna wartość odpisu aktualizacyjnego PGE to 8,8 mld zł. Innymi słowy z dnia na dzień o tyle właśnie, czyli ok. jednej czwartej, spadła wartość księgowa całej grupy kapitałowej. W opinii analityków skala odpisu jest zaskakująco wysoka. Bartłomiej Kubicki z Societe Generale mówił nawet o „szokującym poziomie”, którego nikt na rynku się nie spodziewał.
Co oznacza zawarty w komunikacie PGE zwrot „istotne zmiany w otoczeniu rynkowym”, które stały się powodem dokonania odpisu? W opinii analityków najpewniej koncern doszedł do wniosku, że ceny energii elektrycznej w najbliższych latach będą spadać w ślad za cenami węgla kamiennego w Polsce. Przy czym PGE nie będzie miała możliwości zabezpieczenia się na taką okoliczność. Przy spodziewanym wzroście kosztów produkcji (wynikającym z zaostrzających się unijnych przepisów dotyczących emisji gazów) oznacza to podwójnie niekorzystną sytuację dla energetycznej spółki.
Dywidenda na osłodę
Powstaje pytanie, czy zarząd koncernu wybrał dobry moment na dokonanie tego odpisu, czy nie mógł poczekać z tym ruchem do chwili, gdy uzasadnieniem dla takiej decyzji byłyby nie tylko prognozy, ale faktyczna sytuacja. Półroczne wyniki finansowe, w odróżnieniu od kwartalnych, muszą być audytowane przez biegłego rewidenta. PGE z pewnością chciała uniknąć tego, by firma audytorska wyraziła krytyczne uwagi wobec raportu finansowego. Podane teraz wyniki PGE mają charakter szacunkowy i w końcowym raporcie, który ma być ogłoszony z końcem września, mogą się jeszcze zmienić.
W dniu podania wstępnej informacji o dokonaniu odpisu przez PGE giełdowy kurs spółki na otwarciu notowań na GPW spadł o prawie 5 proc. W trakcie sesji te straty jednak odrobiono. Na taką reakcję inwestorów wpływ miała zakomunikowana przez zarząd PGE równocześnie z informacją o odpisie zmiana polityki dywidendowej. Teraz będzie ona korzystniejsza dla akcjonariuszy spółki – bo przy wyliczaniu dywidendy odpis nie będzie brany pod uwagę.
Posunięcie PGE dotyczące aktualizacyjnego odpisu – na co zwrócili uwagę komentatorzy – przypomina wcześniejsze ruchy np. PKN Orlen, choć nie tylko jego. Płocki koncern paliwowy w zeszłym roku odnotował stratę w wysokości 4,7 mld zł, czyli na bardzo podobnym poziomie do obecnego wyniku PGE. Zasadniczym powodem była dokonana obniżka wartości zagranicznych aktywów należących do grupy: spółki Orlen Lietuva w Możejkach oraz czeskiego Unipetrolu, które – zdaniem zarządu – przestały dobrze rokować. I w tym przypadku odpisu dokonano głównie z powodu zmiany otoczenia rynkowego (a także przyjęcia nowej strategii grupy). W przypadku pierwszej z tych firm wartość odpisu sięgnęła 4,2 mld zł, w przypadku drugiej – ponad 0,71 mld zł.
Również płocki koncern, mimo wielkiej straty, jaką odnotował w 2014 r., nie odżegnał się od wypłacenia dywidendy. Zarząd zaproponował, aby na ten cel przeznaczyć 705,7 mln zł (1,65 zł na akcję), co spotkało się z aprobatą akcjonariuszy spółki.
Niezwykle istotny wpływ na zeszłoroczne wyniki finansowe Jastrzębskiej Spółki Węglowej miała przeprowadzona przez nią aktualizacja wartości Kopalni Węgla Kamiennego Krupiński. Spisano wówczas na straty ponad 224 mln zł. Strata JSW w 2014 r. sięgnęła w efekcie prawie 660 mln zł.
Jednakże odpisy w Orlenie czy Jastrzębskiej Spółce Węglowej nijak mają się do skutków przeszacowania aktywów dokonanego przez GDF Suez Energy Europe. Francuski gigant energetyczny, podsumowując swój miniony rok obrachunkowy, dokonał zmiany zapisów w księgach, spisując de facto na straty prawie wszystkie swoje elektrownie gazowe i węglowe na kontynencie. Skutek? Strata koncernu wynosząca aż 9,3 mld euro.
Ruch PGE ma istotne znaczenie dla rynku – po pierwsze dlatego, że chodzi o największy na polskim rynku koncern produkujący energię elektryczną, a po drugie dlatego, że od poczynań tej spółki uzależniają swoje dalsze postępowanie pozostali gracze na naszym rynku. – Bardzo prawdopodobne jest, że podobne testy na utratę wartości aktywów zostaną teraz przeprowadzone przez inne spółki z sektora – uważa cytowany przez agencję Bloomberg analityk UBS Michał Potyra.
Skutki ewentualnych odpisów zaobserwować będziemy mogli przy publikacji wyników rocznych spółek. Potwierdzają to zresztą oficjalnie przedstawiciele Tauronu. – Po decyzji PGE o odpisach myślę, że będziemy musieli to zrobić na koniec roku – zapowiedział niedawno Stanisław Tokarski, wiceprezes spółki z Katowic.
Być może to nie koniec
Część analityków uważa, że kolejnych odpisów aktualizacyjnych może dokonać na koniec roku również... PGE. Ich zdaniem założenia przyjęte jako podstawa aktualizacji ksiąg spółki są bowiem bardzo optymistyczne. Wskazują m.in., że trudno się obecnie spodziewać, aby do 2020 r. ceny na energię elektryczną wzrosły, jak tego oczekuje kierownictwo PGE, o blisko 20 proc. Również wątpliwe wydaje się to, że ceny węgla kamiennego pozostaną na poziomie zbliżonym do obecnego aż do końca 2018 r. W części analiz pojawiają się prognozy mówiące o tym, że węgiel na światowym rynku mógłby potanieć w tym okresie nawet o ponad 30 proc. Obecnie jego cena wynosi ok. 51 dol. za tonę, natomiast w opinii niektórych ekspertów może spaść do 35–40 dol.
W Polsce wciąż trwa dyskusja nad wprowadzeniem rynku mocy. Jego założeniem miałoby być to, że operator systemu (PSE) kupowałby gwarancję, że będzie miał do dyspozycji określoną moc (pieniądze trafiałyby do elektrowni). Taki układ sprzyjałby inwestycjom w branży. W brytyjskim systemie producenci ubiegają się o wsparcie w trybie aukcyjnym (z kilkuletnim wyprzedzeniem w stosunku do terminu dostawy mocy).
Zdaniem Magdaleny Bartoś, dyrektor finansowej PGE, jeśli do 2023 r. rynek mocy nie zostałby wprowadzony, koncern byłby zmuszony do zwiększenia odpisów aktualizacyjnych dotyczących swojego majątku o kolejne 5,2 mld zł. To jeszcze jedna rodząca się wątpliwość. Jak podkreślają analitycy z portalu WysokieNapiecie.pl, Komisja Europejska nie musi się zgodzić na postulowane przez nasz koncern wprowadzenie w Polsce rynku mocy opartego na zasadach podobnych do tych, jakie obowiązują w Wielkiej Brytanii.