Ceny węgla po raz pierwszy w historii spadły poniżej 50 dol. za tonę
/>
Tak tanio nie było jeszcze nigdy. Cena węgla w przyszłorocznych kontraktach terminowych ARA (w portach Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia) spadła właśnie poniżej 50 dol. za tonę. A jeszcze całkiem niedawno, bo w 2008 r., była ponad cztery razy wyższa. Co więcej, spodziewać się można, że do obecnego poziomu wróci najwcześniej w 2020 r. – Kontrakty mogą spaść jeszcze bardziej. Mówi się o poziomach 42–45 dol. za tonę – zauważa Adrian Apanel, zarządzający z MM Prime TFI.
To czarna perspektywa dla polskich firm wydobywczych, bowiem niskie ceny ARA mają kluczowe znaczenie dla rentowości polskich kopalni. – Niestety większość z nich przy poziomach znacznie wyższych niż obecne przestała być dochodowa – mówi Apanel i podaje wyliczenia: koszt wydobycia tony węgla przez Kompanię Węglową to ok. 300 zł, czyli 79,6 dol., do podobnego poziomu zmniejszono je również w JSW i jedynie w prywatnej Bogdance koszt wydobycia jest istotnie niższy, ale wynosi wciąż ok. 200 zł, czyli 53 dol.
Nic dziwnego, że prezes Katowickiego Holdingu Węglowego Zygmunt Łukaszczyk mówił kilka dni temu, że jeżeli ceny węgla spadną poniżej 50 dol. za tonę, polskie kopalnie będą zagrożone. Co to oznacza? Wojciech Jaros, rzecznik KHW, przypomina, że obecnie cena ARA węgla (25 kJ/kg) przekracza wciąż 54 dol. za tonę. Na przyszły rok przewiduje się ceny w okolicach 50 dol., ale prognozy zmieniają się co kilka dni.
– Spadek światowych cen węgla poniżej 50 dol. za tonę zapowiada tsunami, jakie przejdzie przez polski sektor wydobywczy w roku przyszłym – wieszczy za to Adam Gorszanów, szef Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla (IGSPW). Dodaje, że na niskie ceny nakładają się: nadpodaż polskiego węgla na krajowym rynku, której wielkość szacuje się nawet na 10 mln ton, wzrost udziału wynagrodzeń w kosztach i zdławienie inwestycji przygotowawczych. – Bieżący rok pokazał również, do czego prowadzi wyniszczająca nawzajem konkurencja cenowa pomiędzy podmiotami Skarbu Państwa. Tracą na tym wszyscy uczestnicy rynku – ocenia prezes Gorszanów.
Sprawę komplikuje dodatkowo sposób, w jaki zazwyczaj starają się sobie radzić firmy wydobywcze. – Kopalnie bardzo rzadko ograniczają produkcję w celu pobudzenia cen. Przeciwnie, producenci węgla zwiększają nawet wydobycie zgodnie ze strategią ograniczania średnich kosztów produkcji – zauważa zarządzający z MM Prime TFI. – Dopiero w średnim lub długim terminie zamyka się nierentowne zakłady, charakteryzujące się słabymi warunkami geologicznymi oraz wysokimi kosztami wydobycia i utrzymania załogi – podkreśla Apanel i dodaje, że u nas firmy węglowe działają w oparciu o pomoc państwa. Chodzi o ulgi na składki ZUS, preferencyjne kredyty czy przenoszenie najbardziej nierentownych kopalń do osobnych podmiotów. – Na dłuższą metę jednak tymi sposobami nie da się utrzymać żadnego przedsiębiorstwa – zapewnia przedstawiciel MM Prime TFI.
Dowód? Wyniki. Trzy największe kontrolowane przez państwo firmy górnicze – Kompania Węglowa, Katowicki Holding Węglowy oraz Jastrzębska Spółka Węglowa – wykazały w 2014 r. łączną stratę netto przekraczającą 2,2 mld zł. Według Agencji Rozwoju Przemysłu I półrocze 2015 r. zamknęło się w górnictwie węgla kamiennego stratą wynoszącą 1,5 mld zł. JSW nie wykupiła od ING Banku Śląskiego – we wskazanym terminie, czyli do wtorku 22 września – swoich obligacji. Tłumaczy to negocjacjami, jakie ma prowadzić z tym i z innymi obligatariuszami.
Restrukturyzacja się oddala
W sprawie utworzenia Nowej Kompani Węglowej wciąż trwają rozmowy. Obecny wariant zakłada, że NKW dofinansuje TF Silesia oraz Węglokoks i jeden z funduszy PIR. Warunki są negocjowane. Jak się dowiedzieliśmy, informacji o wynikach rozmów można się spodziewać jeszcze w tym tygodniu.
Tymczasem pod znakiem zapytania stanął plan sprzedaży kopalni Brzeszcze. Przedstawiciele tamtejszych związków zawodowych nie przystąpili we wtorek do rozmów z potencjalnym nabywcą, czyli spółką RSG, która należy do Tauronu oraz do Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego i Zespołu Elektrowni Wodnych Niedzica. Jak mówi nam Stanisław Kłysz ze sztabu protestacyjnego w Brzeszczach, związkowcy nie chcą brać na siebie odpowiedzialności za wyłonienie inwestora. – To nie nasza rola. My spotkamy się z wybranym już inwestorem, aby negocjować pakiet socjalny. Zaproponowaliśmy pierwszy możliwy termin, czyli 29 września – deklaruje.
Zdaniem Andrzeja Dyrdonia z kopalnianej Solidarności sprzedaż kopalni Brzeszcze oddala się.