Wkrótce okaże się, kto będzie zarządzał postradzieckimi elektrowniami atomowymi na Słowacji. Zainteresowani są Czesi, Węgrzy i Chińczycy
/>
Obie słowackie elektrownie jądrowe – w Bohunice i Mochovcach – należą do spółki Slovenske elektrárne (SE). Ich budowa na bazie radzieckiej technologii rozpoczęła się w latach 70. Pierwszą siłownię oddano do użytku w połowie lat 80., drugą – kilkanaście lat później. Dziś mają one kluczowe znaczenie dla systemu energetycznego kraju. SE produkuje ponad 70 proc. prądu zużywanego na Słowacji, z czego 43 proc. powstaje właśnie w Bohunice i Mochovcach (inne zakłady to elektrownie wodne, węglowe, fotowoltaiczne).
Obecnie właścicielem 66 proc. akcji SE jest włoski koncern Enel, zaś pozostałych 34 proc. – rząd w Bratysławie. Włosi od zeszłego roku planowali, że sprzedadzą udziały w firmie (a także inne aktywa m.in. w Hiszpanii oraz w Rumunii). Powód? Konieczność poprawienia parametrów finansowych koncernu: zmniejszenie zadłużenia przełożyłoby się na wyższe oceny wiarygodności kredytowej.
Jak informował niedawno włoski dziennik „La Repubblica”, a później potwierdziły słowackie media, szefowie Enela mieliby zdecydować, komu odsprzedadzą SE jeszcze przed końcem lipca.
Włosi czekali na zgłoszenia potencjalnych nabywców do początku maja tego roku. – Mamy kilka ofert – stwierdził po upływie tego terminu prezes koncernu Francesco Starace. Nie zdradził, kto stanął do wyścigu, ani nawet ile propozycji wpłynęło. Według nieoficjalnych informacji zgłosić się miało tylko dwóch oferentów. Pierwszy to czeski Energetický a průmyslový holding, który specjalizuje się w inwestycjach w energetykę, jest m.in. właścicielem KWK Silesia w Czechowicach-Dziedzicach, ale nie ma doświadczenia z siłowniami jądrowymi. Drugim jest słowacko-węgierskie konsorcjum, w skład którego wchodzi firma paliwowa Slovnaft (kontrolowana przez MOL-a) oraz MVM Group, właściciel Paksi Atomerőmű, jedynej elektrowni atomowej na Węgrzech (uruchomionej w latach 80.).
Według niektórych analityków to, że wpłynęły tylko dwie aplikacje, może spowodować, że Włosi nie będą się ograniczyć do wyboru spośród nich, ale będą chcieli otrzymać więcej formalnych zgłoszeń (podobno dlatego powściągliwie informowali o ofertach, które otrzymali). Mają na to szansę, bo zainteresowanych SE było więcej. Nad udziałem w przetargu zastanawiał się czeski koncern ČEZ (u nas właściciel zakładów w Chorzowie i Skawinie). Ale nie przedstawił propozycji, bo uznał, że termin nie pozwalał na wystarczającą analizę sytuacji. Chętny był również China National Nuclear Corporation (CNNC), który ma u siebie kilka elektrowni atomowych. Koncern – jak twierdzi agencja ČTK – nie zdążył przygotować oferty na czas. Na początku czerwca słowacki „Dziennik N” napisał jednak, że Chińczycy wciąż są chętni na SE i mogą się liczyć w grze. – Fakt zainteresowania CNNC słowacką spółką wpisuje się w plany ekspansji Chińczyków – komentował wtedy Richard Turcsányi z Instytutu Studiów Azjatyckich w Centrum Spraw Europejskich i Północnoatlantyckich.
Możliwy jest jeszcze wariant nacjonalizacji spółki. Słowacki premier Robert Fico niejednokrotnie deklarował, że zwiększenie udziałów państwa w SE byłoby wskazane m.in. ze względu na kluczową dla bezpieczeństwa energetycznego kraju rozbudowę atomowych mocy w Mochovcach. Realizację projektu już zresztą rozpoczęto. Jego wartość szacowana jest na 4,5 mld euro. Zainteresowanie nim wyraża czesko-rosyjska firma Škoda JS. Obecnie jej przedstawiciele negocjują warunki, na jakich spółka mogłaby zostać głównym koordynatorem rozbudowy siłowni.
– Rząd jest zainteresowany takim zwiększeniem zaangażowania w SE, które umożliwiałoby efektywne zarządzanie i kontrolowanie tego strategicznego przedsiębiorstwa – powiedziała ostatnio rzeczniczka rządzącej obecnie Słowacją partii Smer-SD Ľubica Končalová. Za takim rozwiązaniem opowiadają się także inne słowackie ugrupowania, m.in. SIEŤ oraz SNS.
Słowacką spółką nie zainteresowały się natomiast polskie koncerny. W opinii części analityków i menedżerów, m.in. byłego prezesa PGE Krzysztofa Kiliana, to błąd.
– Oferta sprzedaży przez Enel pakietu akcji słowackiej firmy Slovenske elektrárne jest wprawdzie interesująca, ale należy pamiętać, że jest to technologia z lat 80., rosyjska. W PPEJ przewidujemy wykorzystanie innych, nowocześniejszych rozwiązań – mówi wiceminister gospodarki Anna Nemś. Według niej nasze firmy oceniły najpewniej, że skupić się należy na polskim projekcie.
Czesi chcą odkupić od Orlenu Unipetrol
Ofertę złożyły Orlenowi, który jest właścicielem pakietu 63 proc. akcji czeskiej firmy naftowej, Energeticky a prumyslovy holding (EPH) oraz fundusz PPF – pisze dziennik „Hospodarske nowiny”. Potencjalni kupcy oszacowali wartość spółki na ok. 30 mld koron (4,6 mld zł). Giełda w Pradze, na której notowany jest Unipetrol, wycenia go na 32,87 mld koron (ponad 5 mld zł).
Zdaniem dziennika, który opiera się na informacjach z kilku niezależnych, anonimowych źródeł, Orlen nie powiedział „nie”. Szefostwo koncernu ma się zastanowić nad propozycją i dać odpowiedź przed końcem lata. „HN” zauważają, że nawet gdyby Orlen przystał na propozycję, to – z powodu październikowych wyborów parlamentarnych w Polsce jest mało prawdopodobne, aby transakcja została sfinalizowana przed tym terminem.
Żadna ze stron nie chciała skomentować informacji czeskiej gazety. Prezes Unipetrolu Marek Świtajewski miał jedynie powiedzieć, że nic nie wie o tego typu ofercie. – PKN Orlen nie komentuje doniesień i spekulacji medialnych – napisało z kolei biuro prasowe płockiego koncernu w odpowiedzi na pytanie DGP.
Według informacji czeskiej gazety Daniel Křetínský, współwłaściciel EPH, interesuje się Unipetrolem od dawna, a pierwszą ofertę odkupienia spółki od Orlenu miał złożyć w lutym tego roku. Proponowana suma nie zadowoliła jednak Orlenu.
Największym po Orlenie akcjonariuszem Unipetrolu jest czesko-słowacka grupa inwestycyjna J&T – za pośrednictwem zarejestrowanej na Cyprze spółki Paulinino Limited. Ma, jak wynika z danych z ostatniego walnego zgromadzenia Unipetrolu, 18,7 proc. akcji.
Gdyby doszło do przejęcia czeskiej spółki na opisanych warunkach, Orlen dostałby za swój pakiet akcji ok. 19 mld koron, czyli 2,9 mld zł. 10 lat temu, gdy polski koncern przejmował Unipetrol w ramach prowadzonej prywatyzacji, zapłacił za pakiet kontrolny oraz spółki zależne łącznie 486 mln euro, czyli wtedy ok. 1,9 mld zł. Później dokonał wielu zmian w grupie (m.in. sprzedał kilka firm chemicznych i przejął spółką Ceska Rafinerska).
Unipetrol miał w zeszłym roku 124,2 mld koron przychodów i -556 mln koron straty netto. Po I półroczu 2015 r. przychody spółki wyniosły 56,5 mld koron, a jej czysty zysk 5,3 mld koron.
Elektrownie atomowe w pobliżu Polski – na Dziennik.pl