Scenariusz z ostatnich dni nie różnił się znacząco od poprzednich epizodów eskalacji greckiego kryzysu. Przecieki do prasy o możliwej niewypłacalności kraju, informacje o braku postępów w implementacji programu reform przez rząd w Atenach czy o braku porozumienia w sprawie dalszych oszczędności sprawiały, że uczestnicy rynku już wielokrotnie poszukiwali bezpiecznej przystani i ze strachu byli skłonni nawet zaakceptować ujemne stopy zwrotu.
Wiele razy mieliśmy już do czynienia z rozmowami ostatniej szansy i za każdym razem okazywało się, że osiągnięte porozumienie nie rozwiązuje problemu, a tylko – w najlepszym przypadku – pozwala zarówno Grecji, jak i kredytodawcom kupić trochę czasu. Obecnie podstawowym problemem jest to, że grecka tragedia stała się w znacznej mierze problemem politycznym, a nie tylko gospodarczym. Dziś w analizie sytuacji pod uwagę nie są brane wyłącznie pieniądze. Coraz więcej uwagi przywiązuje się do jedności Unii Europejskiej i ryzyka, że odrzucona przez strefę euro Grecja może m.in. zwrócić się w stronę Rosji. Kilka lat temu wydawało się, że problem Grecji nie może być już bardziej skomplikowany. Dzisiaj z całą pewnością wiemy, że może.
Można zaryzykować stwierdzenie, że każda ze stron preferowałaby osiągnięcie kompromisu niż jego brak i w konsekwencji niekontrolowany upadek Grecji. Problemem jest to, że każda ze stron bardzo mocno obstaje przy swoim rozwiązaniu i nie jest skłonna do znaczących ustępstw. Grecki rząd – wybrany dzięki zapowiedziom twardego podejścia wobec Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego – robi wszystko, żeby uniknąć dalszego zaciskania pasa i dzięki temu utrzymać poparcie wyborców. Wierzyciele Grecji z jednej strony boją się wyjścia tego kraju ze strefy euro (niebezpieczny precedens i trudne do przewidzenia skutki dla europejskiej gospodarki), z drugiej zaś nie chcą pokazywać, że niewypełnianie obietnic dotyczących reform strukturalnych może być nagrodzone umorzeniem części długu. W związku z powyższym mamy do czynienia z grą, która (jeśli żadna ze stron nie będzie skłonna do kapitulacji) może doprowadzić do najgorszego – dla obu stron – z możliwych rozwiązań tego kryzysu (tj. grexitu).
Kryzys w Grecji obecnie przyciąga największe zainteresowanie zarówno europejskich polityków, jak i mediów. Biorąc pod uwagę jego skalę i charakter, nie jest to zaskoczenie. Nie powinniśmy jednak zapominać, że nie jest to jedyny problem Europy, choć na pewno obecnie najbardziej palący. Starzenie się społeczeństw i związane z tym wyzwania, zagrożenia geopolityczne w regionie oraz reformy sektora bankowego – mające na celu uniknięcie kolejnego kryzysu w przyszłości – zeszły na dalszy plan. Im dłużej Grecja pozostanie w centrum uwagi, tym dłużej inne istotne tematy będą pomijane. Prędzej czy później Unia Europejska – z Grecją lub bez – będzie musiała się z nimi zmierzyć. ©?
Kryzys w Grecji to niejedyny problem Europy, choć na pewno najbardziej palący