Jeżeli znak towarowy zawiera nazwę „Polska”, „Rzeczpospolita” albo skrót „PL”, polski przedsiębiorca nie uzyska na niego ochrony. Taki zakaz wynika z art. 131 ust. 2 pkt 2 ustawy – Prawo własności przemysłowej (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1410). Tymczasem podobnego zakazu nie ma w żadnym innym państwie UE.

– Z tego powodu polscy przedsiębiorcy są w gorszej sytuacji niż podmioty z innych krajów UE, które często w swoich znakach umieszczają wskazanie kraju, z którego pochodzą – wskazuje Artur Gierad z PO, który złożył w Sejmie projekt nowelizacji prawa własności przemysłowej, w którym m.in. usunięto art. 131.
Dziś dochodzi do absurdalnych sytuacji. Firmy spoza Polski, które uzyskują ochronę prawną znaku towarowego w Urzędzie ds. Harmonizacji Rynku Wewnętrznego (OHIM), mogą się podszywać pod polskie przedsiębiorstwa.
– Przykładowo zgłoszenia znaku „KG POLSKA” dokonał podmiot pochodzący z Holandii, a „PBS POLSKA” zgłosił podmiot austriacki – dodaje poseł.
Z drugiej strony projekt wskazuje, że nie udziela się praw ochronnych na symbole Rzeczpospolitej Polskiej (godło, barwy, hymn) etc., jeżeli zgłaszający nie wykaże zezwolenia właściwego organu państwa.
– Kłopot w tym, że w przypadku takich symboli do końca nie wiadomo, który organ państwa miałby przedsiębiorcy takiego zezwolenia udzielać – zwraca uwagę Marek Bury z Polskiej Izby Rzeczników Patentowych.
Projekt zmierza też do zwiększenia liczby rejestracji znaków towarowych w systemie krajowym. Jeszcze w 2003 r. polscy przedsiębiorcy zarejestrowali w Urzędzie Patentowym RP (UPRP) ponad 23 tys. znaków, a w OHIM 184. W ubiegłym roku liczba zgłoszeń w Polsce spadła do 16 tys., zaś liczba znaków polskich zgłaszanych w OHIM wzrosła do 3211. A to przekłada się na zmniejszenie wpływów do naszego budżetu. Przyczyn autorzy projektu nowelizacji upatrują m.in. w bardziej restrykcyjnej i długotrwałej procedurze rejestracji znaków w Polsce.
U nas obowiązuje system badawczy – urząd przed zarejestrowaniem danego znaku towarowego bada np. czy znak nie narusza praw majątkowych osób trzecich. Procedura europejska opiera się na sprzeciwach: nie bada się ewentualnej kolizji ze znakami zarejestrowanymi wcześniej, ale odmowa rejestracji może nastąpić na skutek sprzeciwu właściciela innego znaku.
Projekt nowelizacji zakłada przejście właśnie na system sprzeciwowy także w Polsce. Zdaniem posła Artura Gierada spowoduje to skrócenie procedury z sześciu miesięcy do miesiąca.
– Model sprzeciwowy oznacza, że z rejestracji znaku wynika mniejsza pewność prawna. Jako że badanie przez UPRP zostanie zredukowane, wzrasta ryzyko złożenia przez osoby trzecie skutecznego sprzeciwu. Jak rozumiem, ustawodawca zdecydował, że w imię skrócenia czasu potrzebnego na rejestrację można się pogodzić z ryzykiem – wskazuje Marek Bury, rzecznik patentowy. – Z drugiej strony przedsiębiorcy, którzy uzyskają ochronę swoich znaków towarowych, będą musieli zwracać większą uwagę na to, jakie nowe znaki są zgłaszane do UPRP, by móc złożyć ewentualny sprzeciw – dodaje.
Etap legislacyjny
Projekt wpłynął do Sejmu