Spośród krajów dysponujących dużymi magazynami gazu tylko Francja ma niższe zapełnienie niż Polska.
Polska napełnia magazyny gazu wyraźnie wolniej niż przed rokiem. Można to odczytywać jako sygnał powrotu do normalności na rynku. Odgórnie narzucona dyscyplina, a przede wszystkim łagodna zima uratowały kraje europejskie przed poważniejszymi konsekwencjami związanymi z brakiem importu z Rosji.
Obecne wypełnienie w Polsce mieści się w europejskiej normie. Magazyny są wypełnione w ok. 70 proc. W analogicznym okresie ubiegłego roku były już niemal pełne. Sytuacja na rynku gazu w pierwszych miesiącach inwazji Rosji na Ukrainę była jednak bezprecedensowa: ultimatum rublowe Gazpromu, czyli domaganie się zapłaty w rosyjskiej walucie, i nagłe zakręcanie kurka kolejnym krajom (Polska nie sprowadza rosyjskiego gazu od kwietnia ub.r.) doprowadziły do niespotykanych wzrostów cen. Pod koniec sierpnia 2022 r. za 1 MWh gazu na holenderskiej wirtualnej giełdzie TTF trzeba było zapłacić 300 euro. To ponad 10-krotnie więcej niż w sierpniu 2021 r. Teraz cena 1 MWh to 36,6 euro.
Zapełnienie polskich magazynów spadło z niemal 100 proc. na początku roku do 50 proc. w kwietniu, jednak od tamtej pory poziom ten stopniowo rośnie. Podobny trend jest widoczny w innych państwach, które dysponują znacznymi zdolnościami magazynowymi. Chociaż stan napełnienia w Holandii, Niemczech i we Włoszech na początku roku był niższy niż w Polsce (80–90 proc.), to opróżniały się one wolniej. W kwietniu, kiedy poziom zapasów jest najniższy w ciągu roku, było to 60–65 proc. Inaczej sytuacja przedstawia się we Francji; tam poziom spadł z 82 proc. na początku roku do nieco poniżej 30 proc. w kwietniu, lecz od tego czasu wzrósł do ok. 61 proc.
Wojciech Jakóbik, analityk rynku gazu i redaktor naczelny BiznesAlert.pl, ocenia, że Polska nie powinna mieć problemu z realizacją unijnego celu zapełnienia 90 proc. mocy magazynowych do jesieni. – Poziom zapotrzebowania będzie zależał od oszczędności czy temperatury za oknem. Europa jest teraz lepiej przygotowana na kryzys energetyczny dzięki regulacjom wprowadzonym w odpowiedzi na działania Gazpromu – mówi.
Chociaż nadal obowiązują unijne przepisy narzucające krajom członkowskim trzymanie dyscypliny w gromadzeniu zapasów gazu, to w dobie kryzysu energetycznego na pomoc przyszły zmiany klimatu, czyli łagodna zima. W 2022 r. zapotrzebowanie na zielone paliwo spadło do 17 mld m sześc. z 20 mld m sześc. w 2021 r. Gaz System, operator polskiego systemu przesyłowego gazu, podał w Krajowym dziesięcioletnim planie rozwoju systemu przesyłowego na lata 2024–2033, że w bieżącym i przyszłym roku zapotrzebowanie również spadnie. W 2023 r. ma wynieść 14,8 mld m sześc. zamiast prognozowanych wcześniej 16,6 mld m sześc., w 2024 r. będzie to 16 mld m sześc. (wcześniej spodziewano się 18,8–19,4 mld m sześc.).
Niedługo po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę Komisja Europejska wprowadziła zasady dotyczące magazynów gazu, które miały uchronić państwa członkowskie przed szokiem podażowym. Wprowadzono obowiązek napełnienia magazynów gazu do min. 80 proc. do 1 listopada 2022 r. W następnych latach do listopada państwa muszą zapełnić magazyny do min. 90 proc. Operatorzy magazynów mają obowiązek bieżącego przekazywania informacji o ich stanie napełnienia władzom krajowym, a państwa członkowskie muszą co miesiąc składać w tej sprawie sprawozdania Komisji.
Według Jakóbika do rozważenia jest, czy obecny, wysoki poziom zapełnienia magazynów powinien być wymagany po zakończeniu kryzysu. – Ten kryzys pokazał jednak, że niewidzialna ręka rynku nie wystarczy do zapewnienia bezpieczeństwa dostaw. Czasem ta niewidzialna ręka może okazać się wrogą pięścią Gazpromu – mówi rozmówca DGP.
Nie wszystkie państwa unijne posiadają własne magazyny gazu. Nie mają ich Cypr, Malta i Luksemburg. W związku z tym wprowadzono mechanizm podziału obciążeń, by wszystkie kraje mogły korzystać z napełnionych magazynów. Te, które ich nie posiadają, mają za to brać na siebie część kosztów napełniania ich w krajach, z których pomocy będą korzystać. ©℗