Fundusze emerytalne będą mogły dość swobodnie pożyczać papiery wartościowe. Eksperci przyznają, że najwyższy czas uregulować rynek, ale zarazem ostrzegają, że ryzyko poniosą przede wszystkim przyszli emeryci.

Artykuł 151 ust. 2 ustawy o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 989 ze zm.) przewiduje, że fundusz może udzielać pożyczek papierów wartościowych będących przedmiotem obrotu na rynku regulowanym na warunkach i w trybie określonych w rozporządzeniu. Problem polega na tym, że rozporządzenia jeszcze nie ma. Kolejne wersje projektu opracowuje właśnie Ministerstwo Finansów. I wzbudzają one wyjątkowo wiele emocji.
O co chodzi w pożyczaniu np. akcji? W największym uproszczeniu fundusz pożycza je komuś, kto podejrzewa, że ich wartość w najbliższym czasie spadnie. Pożyczkobiorca akcje sprzedaje na rynku, aby po kilku dniach takie same papiery odkupić – licząc na to, że uda się to uczynić taniej. Co jednak w sytuacji, gdy wartość akcji wzrośnie? Pożyczkobiorca straci na transakcji albo – czego obawiają się pożyczkodawcy – w ogóle nie zwróci papierów.
Nie ulega jednak wątpliwości, że możliwość pożyczania papierów wartościowych przez fundusze emerytalne należy uregulować. Posiadają one na tyle istotną część akcji na polskiej giełdzie, że to właśnie w OFE rynek dostrzega rezerwy dla dobrze funkcjonującej krótkiej sprzedaży. Jednak trzeba odpowiednio zabezpieczyć środki członków funduszy.
Zdaniem Komisji Nadzoru Finansowego i NSZZ „Solidarność” resort finansów nie zauważa tej szczególnej pozycji OFE na rynku. Świadczyć mogą o tym m.in. słowa przewodniczącego KNF Andrzeja Jakubiaka skierowane do wiceministra finansów Wojciecha Kowalczyka. Jakubiak – odnosząc się do pierwszej wersji projektu – stwierdza, że propozycja MF umożliwiająca funduszom emerytalnym dokonywanie pożyczek papierów wartościowych aż do 30 proc. wartości aktywów netto oznacza, że resort nie dostrzega roli OFE w systemie zabezpieczenia emerytalnego.
Negatywnie zbyt liberalne przepisy ocenił też NSZZ „Solidarność”. Zdaniem członka prezydium Komisji Krajowej Henryka Nakoniecznego regulacje powinny być na tyle restrykcyjne, by odpowiednio zabezpieczać interesy OFE, gdyż w praktyce środki funduszu to środki przyszłych emerytów. Solidarność powołuje się przy tym na słowa ministra finansów z 2013 r., który stwierdził, że umożliwienie odpłatnego pożyczania inwestorom papierów posiadanych przez OFE w celu krótkiej sprzedaży, poza korzyściami może spowodować wzrost ryzyka utraty wartości środków zgromadzonych w OFE.
Ministerstwo Finansów swój projekt w ostatnich dniach skorygowało. Ograniczono limit pożyczek papierów do 15 proc. wartości aktywów netto. To jednak nadal wielu ekspertów nie satysfakcjonuje.
Resort przekonuje, że zabezpieczenie pożyczki będzie bardzo solidne. Fundusz emerytalny otrzyma zabezpieczenie w środkach pieniężnych lub innych papierach, które mogą w prosty sposób powiększyć kapitał funduszu. Wartość zabezpieczenia ma być co najmniej równa wartości pożyczonych papierów. Oznacza to, że w przypadku niewywiązania się przez pożyczkobiorcę z umowy OFE łatwo uzupełni swój stan posiadania.
Ministerstwo podkreśla także, że jeśli pożyczanie papierów od OFE stanie się popularne, zyskają na tym sami członkowie funduszy, gdyż fundusz na pożyczce będzie zarabiał. Resort jednak uczciwie przyznaje: coś za coś. Szansa na większy zarobek oznacza też zwiększenie ryzyka. Może się okazać, że pozornie dobre zabezpieczenie okaże się niewiele warte.
Etap legislacyjny
Projekt rozporządzenia w konsultacjach