Związek chce wyeliminować konkurentów operatora. DGP dotarł do listu, który do nadzorującego rynek pocztowy ministra administracji i cyfryzacji wysłał przewodniczący OPZZ Jan Guz. Związkowcy stawiają Andrzejowi Halickiemu ultimatum: albo wpłynie na Urząd Komunikacji Elektronicznej, by ten przy wyborze pocztowego operatora wyznaczonego preferował spółkę państwową, albo rozpoczną strajk.
W grudniu 2014 r. UKE ogłosił konkurs, w którym wyłoni operatora pocztowego realizującego usługi powszechne w latach 2016––2025. W tej chwili te zadania realizuje Poczta Polska. Jej przegrana oznaczałaby konieczność znacznego zredukowania zatrudnienia. Eksperci szacują, że operator zwolniłby nawet połowę z 78 tys. pracowników.
„W ocenie OPZZ konkurs na operatora wyznaczonego powinien promować istotne z punktu widzenia interesu państwa kryteria społeczne wpływające na jakość i trwałość zatrudnienia, a także zasady uczciwej konkurencji integralnie związane z zatrudnianiem pracowników na podstawie umowy o pracę” – czytamy w liście Guza. Przewodniczący pisze też, że w sytuacji narastania społecznego niezadowolenia związek był zmuszony ogłosić pogotowie strajkowe we wszystkich 79 organizacjach członkowskich i 16 strukturach terytorialnych oraz rozpocząć przygotowania do ogólnopolskiej manifestacji. Uczestniczy w nich także Związek Zawodowy Pracowników Poczty, który zrzesza ponad 20 tys. pocztowców.
„Mając na uwadze obecną sytuację na rynku pracy w Polsce i wciąż nierozwiązany problem bezrobocia, zwracam się do pana ministra, jako sprawującego nadzór nad UKE, z wnioskiem o zwiększenie roli i znaczenia kryteriów i klauzul społecznych w toku realizowanych przez ten urząd zadań” – podsumowuje przewodniczący. Pod koniec 2013 r. umowy o pracę posiadało niespełna 13 tys., czyli mniej niż trzecia część pracowników pocztowych operatorów alternatywnych. W PP tego typu umowy ma zdecydowana większość pracowników. Wprowadzenie do konkursu dodatkowych punktów za tę formę zatrudnienia pozbawiałoby zatem resztek szans InPost i PGP, które są obecnie głównymi rywalami PP na polskim rynku.
Zresztą i tak są one niewielkie, bowiem UKE zadbał już o to, aby nie powtórzyła się sytuacja z 2013 r., gdy Poczta Polska przegrała przetarg na dostarczanie przesyłek z sądów i prokuratur, co kosztowało ją kontrakt wart ponad 500 mln zł. Jeśli nie zdarzy się cud, żaden z alternatywnych operatorów nie będzie w stanie spełnić kryteriów, które urzędnicy zapisali w dokumentacji konkursowej na operatora wyznaczonego. Chodzi m.in. o wyśrubowane wymogi posiadania odpowiedniej liczby placówek, wydzielenia okienek także w punktach prowadzonych przez ajentów, czyli np. w sklepach, oraz obsłużenia ponad 830 mln przesyłek rocznie. Takimi możliwościami dysponuje obecnie jedynie narodowy operator. Konkurencja mogłaby je stopniowo osiągnąć tylko wówczas, gdyby było to uzasadnione ekonomicznie.