Przez zwolenników bitcoin był uznawany za cyfrowe złoto, ale daleko mu do kruszcu. Od początku stycznia jego cena spadła o ponad połowę, co pokazuje, jak ryzykowne jest inwestowanie w tego typu aktywa.

Kryptowaluty - aktywa, które w minionych latach rozpalały wyobraźnie inwestorów i spekulantów, w tym roku radzą sobie fatalnie. Jeszcze na początku 2020 r. cena bit coina, najpopularniejszego cyfrowego tokena, wynosiła niecałe 7 tys. dol. Z kolei pod koniec 2021 r. sięgnęła rekordowych ponad 68 tys. dol. Kryptowaluty o mniejszej wartości rynkowej drożały jeszcze mocniej - nierzadko o kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy procent w okresie kilku lat. W efekcie kapitalizacja całego rynku cyfrowych walut sięgnęła w październiku ubiegłego roku około 3 bln dol. Sama wartość rynkowa bitcoina była wówczas większa niż Meta, spółki matki Facebooka.
W tym roku wszystko się jednak zmieniło. Inwestorzy nie są już tak skłonni inwestować w ryzykowne aktywa i ceny tąpnęły. W poniedziałek notowania bitcoina zeszły poniżej 20 tys. dol., a we wtorek oscylowały wokół 20,5 tys. dol. Od początku roku jego cena zmniejszyła się o 55 proc.
Bitcoin był przez swoich zwolenników określany jako „cyfrowe złoto”. Według tej idei miał być magazynem wartości podobnym do kruszcu, odpornym na zawirowania rynkowe. Jednocześnie był postrzegany jako aktywo, które będzie chroniło przed inflacją, stanowiąc bezpieczną przystań dla inwestorów. Rok 2022 pokazał jednak, że pogląd ten upadł. W czasie wysokiej inflacji na całym świecie bitcoin doznał korekty. Ponadto kryptowaluta nie uchroniła inwestorów przed spadkami na rynku akcji - kiedy wybuchła wojna w Ukrainie i indeksy się załamały, cena bitcoina również spadała.
Ponadto rynek doznał szeregu problemów. W tym roku upadła kryptowaluta luna, której rynkowa wartość sięgała kilkudziesięciu miliardów dolarów, co doprowadziło do problemów z płynnością kilku firm z branży. W efekcie zbankrutowała platforma pożyczająca cyfrowe waluty celsius i fundusz Three Arrows Capital. Wydarzenia te podważyły zaufanie inwestorów, a dodatkowo cały czas dochodzi do ataków cyberprzestępców. W ciągu pierwszych siedmiu miesięcy tego roku łącznie skradziono kryptowaluty o wartości 1,9 mld dol., a liczba cyberataków wzrosła o 60 proc. rok do roku - wynika z raportu firmy Chainalysis.
Rynek cyfrowych walut i powiązana z nim technologia blockchain oferuje wiele możliwości, ale nadal wymaga m.in. regulacji, aby chronić inwestorów i stabilność systemu finansowego. M.in. Europejski Bank Centralny pracuje nad stworzeniem ram dotyczących kryptowalut.
Wśród ekspertów nie brakuje jednak negatywnych poglądów na temat tokenów. Jamie Dimon, prezes JP Morgan, największego banku w USA, jest znany z niechęci do bitcoina. Jego zdaniem jest on bezwartościowy. Sceptycyzm w stosunku do kryptowalut wyrażają także nobliści. Paul Krugman przyznał niedawno, że widzi wiele podobieństw do kredytów typu subprime, które wywołały globalny kryzys finansowy w latach 2007-2009. Przyznał też, że branża odniosła ogromny sukces marketingowy i dzięki temu kupiła sobie „iluzję szacunku”, która zwabiła inwestorów. Również noblista Eric Maskin jest wielkim sceptykiem i uważa, że zagrożenia związane z kryptowalutami nie przeważają nad korzyściami.
Nie brakuje jednak wiary, że cena bitcoina może wzrosnąć kilkukrotnie z obecnych poziomów. Ostatnie badanie przeprowadzone przez Deutsche Bank wykazało, że około jedna czwarta inwestorów w tym obszarze uważa, że cena bitcoina w ciągu pięciu lat przekroczy 110 tys. dol. ©℗
Notowania największych kryptowalut pod względem wartości rynkowej / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe