Następca Tomasza Zdzikota będzie musiał się zmierzyć z żądaniami podwyżki płac i zmieniającym się rynkiem.
Następca Tomasza Zdzikota będzie musiał się zmierzyć z żądaniami podwyżki płac i zmieniającym się rynkiem.
Prawdopodobnie jutro rada nadzorcza operatora narodowego wskaże nowego prezesa i jego zastępców. Rozmowy z kandydatami zaczęły się jeszcze w czerwcu.
Jak informuje RMF, w poniedziałek kierujący Pocztą Polską od 2020 r. Tomasz Zdzikot pożegnał się ze współpracownikami. Według ustaleń radia ten zaufany człowiek wicepremiera Mariusza Błaszczaka może trafić do zarządu KGHM Polska Miedź lub do zbrojeniówki (przyszedł do Poczty z resortu obrony). Tomasz Zdzikot do zamknięcia tego wydania DGP nie odpowiedział na nasze pytania.
Poczta szuka też trzech wiceprezesów. Ponadto z obecnego zarządu na kolejną kadencję zostanie Andrzej Bodziony, wiceprezes wybrany przez pracowników.
Nowego prezesa powitają żądania podwyżki płac dla 80-tysięcznej załogi największego krajowego pracodawcy. – Poczta sporo inwestowała ostatnio w infrastrukturę logistyczną, a zabrakło inwestycji w ludzi. 70 proc. pracowników ma u nas pensje na poziomie najniższej krajowej. Przy obecnej inflacji podwyżka jest więc konieczna, i to jeszcze w tym roku. Nasza sugestia to 500 zł miesięcznie, ale jesteśmy otwarci na negocjacje w granicach rozsądku. Decyzji o wzroście wynagrodzeń oczekujemy we wrześniu – mówi Bogumił Nowicki, przewodniczący NSZZ „Solidarność” Pracowników Poczty Polskiej.
Rzecznik prasowy spółki Daniel Witowski podkreśla, że w tym roku pocztowcy dostali już 405 zł brutto podwyżki, a w październiku otrzymają trzynastkę. – Nie występowalibyśmy z roszczeniami, ale przy tak wysokiej inflacji nie można udawać, że problem nie istnieje. Tym bardziej że spółkę na to stać – uzasadnia Bogumił Nowicki. Także z powodu inflacji Wspólna Reprezentacja Związkowa zrzeszająca 26 organizacji pocztowych zwróciła się do zarządu o wypłacenie pracownikom 3 tys. brutto jednorazowej premii.
Wśród załogi mówi się nieoficjalnie, że dyrektorzy i wicedyrektorzy premie już dostali, w wysokości 25 proc. wynagrodzenia zasadniczego za ub.r., co dodatkowo podgrzewa atmosferę. Czy to prawda i ile Poczta na to wydała?
Daniel Witowski odpowiada, że nagrody i premie są wypłacane „zgodnie z obowiązującymi w spółce regulacjami”. – Na chwilę obecną nie przewidujemy wypłaty innych świadczeń finansowych o masowym charakterze niewynikających z zakładowego układu zbiorowego pracy lub innych obowiązujących w spółce aktów prawnych – stwierdza.
Pocztowa Solidarność ma też postulaty dotyczące układu zbiorowego. – Z końcem roku wygasają zapisy gwarantujące pracownikom nagrody jubileuszowe i odprawy emerytalne ponad minimum z kodeksu pracy. Chcemy przedłużyć ich obowiązywanie na kolejne trzy lata. Jesteśmy dobrej myśli, że to z nowym zarządem ustalimy, bo właściciel (Skarb Państwa – red.) dał nam niedawno zielone światło w tej sprawie – informuje Nowicki.
Ubiegły rok Poczta zakończyła z 177,6 mln zł zysku netto. Jej przychody ze sprzedaży – 6,3 mld zł – były wprawdzie trochę niższe od tych z 2020 r. (o 0,8 proc.), ale zredukowała koszty operacyjne o 427,5 mln zł (6,3 proc.) i zanotowała 170,7 mln zł zysku w pozycji, w której uwzględnia się np. sprzedaż nieruchomości. Poczta podkreśla, że 190 mln zł dokapitalizowania, jakie w ub.r. dostała od Skarbu Państwa, zwiększyło jej kapitał zakładowy (akcyjny), więc nie miało przełożenia na wynik finansowy, który wypracowała „bez pomocy publicznej”. Taką pomoc otrzymała natomiast w czerwcu tego roku w postaci 215,9 mln zł od Ministerstwa Aktywów Państwowych na pokrycie szkód covidowych.
Zarząd Poczty Polskiej będzie też musiał rozwiązać problem sieci placówek pocztowych, z których, jak nas informuje spółka, ok. 80 proc. jest nierentownych. – W obecnej formule nie da się tego dłużej utrzymywać. Do nierentownych punktów trzeba dokładać kilka, kilkanaście, a w niektórych lokalizacjach nawet setki tysięcy złotych rocznie. Zarząd będzie więc musiał poszukać równowagi między misją operatora wyznaczonego a działalnością przynoszącą zyski – podkreśla Bogumił Nowicki.
Przychody z usług powszechnych to ponad 3 mld zł w 2021 r. Jako operator wyznaczony poczta ma w segmencie listów pewne przywileje. – Dlatego realne konkurowanie jest możliwe w zakresie przesyłek masowych, marketingowych czy kurierskich – uważa Janusz Konopka, prezes doręczającej przesyłki firmy Speedmail. Gdy listów ubywa, kurierska część rynku rośnie. – Według raportu UKE w 2021 r. wolumen przesyłek kurierskich zwiększył się o ponad 22 proc. W najbliższych latach będą postępowały dalsze zmiany związane z ostatnią milą w zakresie doręczania i odbioru przesyłek, czyli wzrost liczby automatów paczkowych oraz punktów odbioru przesyłek – dodaje Janusz Konopka
Poczta dysponuje siecią ponad 17 tys. punktów odbioru, ale tylko część jest zautomatyzowana i nie wszystkie należą do niej. Wiele mieści się na stacjach paliw Orlen, w kioskach i salonikach Ruch, sklepach sieci Żabka, Lewiatan, ABC, Delikatesy Centrum i Biedronka. Dla porównania InPost ma w kraju 18 tys. swoich paczkomatów.©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama