Pod presją rolników i branży spożywczej, która przestrzega przed paniką żywnościową, rząd zapowiada podjęcie na jutrzejszym posiedzeniu Rady Ministrów kroków zaradczych.

Ostatnie decyzje Grupy Azoty i Anwilu o wstrzymaniu produkcji nawozów z powodu bezprecedensowo wysokich cen gazu wytrąciły z równowagi nie tylko rolników, lecz także branżę spożywczą. W tym mleczarską. - Jednoczesne zatrzymanie produkcji nawozów azotowych, a w konsekwencji dostaw surowego dwutlenku węgla przez obu kluczowych dostawców spowoduje, że na rynkach polskim i europejskim wystąpi niedobór obu finalnych produktów, tj. ciekłego CO2 i suchego lodu, i tym samym niemożliwe będzie paczkowanie produktów mleczarskich - informuje nas Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka. Obawy te potwierdza Marcin Hydzik, prezes Związku Polskich Przetwórców Mleka. Jednocześnie przypomina, że problemy w blisko 150 zakładach przetwórczych odbiją się bezpośrednio na ponad 100 tys. gospodarstw produkujących mleko, i liczy na konstruktywną rozmowę z rządem.
Dyrektor Maliszewska dodaje, że Grupa Azoty wysłała do sektora mleczarskiego pisma z informacją, że nie jest w stanie zapewnić też dostaw kwasu azotowego niezbędnego do zachowania higieny linii produkcyjnych. - Jak nie będziemy mogli zapewnić higieny produkcji, nie będziemy mogli produkować - podkreśla.
Problemy z CO2 dotkną też producentów napojów gazowanych i niektóre browary.
Oburzenia całą sytuacją nie kryje Andrzej Gantner, wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności. - Jesteśmy szóstym największym producentem żywności w UE. Dopiero co, wspólnie z rządem, ogłaszaliśmy, że zapewniamy bezpieczeństwo żywnościowe, a tutaj ktoś taką kompletnie nieprzemyślaną, niby ekonomiczną decyzją nagle wysadza w powietrze całe to poczucie bezpieczeństwa i naszą wiarygodność, również jako eksporterów żywności - podkreśla.
W jego ocenie „trochę to wygląda tak, jakby ktoś chciał zaoszczędzić 0,5 mld zł, a skutkiem tej decyzji będą straty w gospodarce idące w dziesiątki miliardów złotych”. - Nie mówiąc już o panice, jaka wybuchnie. Wystarczy moment, że pojawią się niedobory na półkach, a to jest zupełnie realne. Zapasów dwutlenku węgla zostało nam na kilka dni. A potem produkcja zacznie stawać. Staną ubojnie, bo nie będzie dwutlenku węgla, który jest niezbędny w procesie uboju, transport, bo nie będzie suchego lodu do utrzymania temperatury - przekonuje Gantner.
Rząd zapewnia, że podejmie decyzje zaradcze w tej sprawie. - Na ostatnim posiedzeniu Rada Ministrów zdecydowała o przygotowaniu systemu, który umożliwi rolnikom zakup nawozów po umiarkowanej cenie, a przede wszystkim pozwoli na wznowienie ich produkcji. Nad tym systemem pracujemy wspólnie z wicepremierem Jackiem Sasinem. Mamy już wypracowane propozycje rozwiązań. Idą one w kierunku ułatwienia producentom nawozów zakupu gazu - mówi nam wicepremier, minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.
Jak dodaje, projekty będą przedstawione na najbliższej, czyli jutrzejszej, Radzie Ministrów. - Ich wdrożenie rozwiąże m.in. obecne problemy z zaopatrzeniem w dwutlenek węgla - dodaje.
Nasze źródła w MAP potwierdzają doniesienia Business Insider Polska, że zgodnie z przygotowywanymi propozycjami, na mocy decyzji premiera PGNiG miałby sprzedawać m.in. zakładom produkującym nawozy i związki azotowe, producentom mięsa i mleka oraz piekarniom „gaz po cenach nie wyższych niż średni koszt jego pozyskania, powiększony o średni ważony koszt kapitału”. Nasz rozmówca wskazuje, że propozycja - w generalnych założeniach - jest opracowana, ale trwa jeszcze jej obróbka, w tym precyzowanie katalogu podmiotów, którym gaz ma być sprzedawany na specjalnych warunkach.
- Oczekujemy bezzwłocznej decyzji o wznowieniu produkcji nawozów oraz CO2, suchego lodu i kwasu azotowego, które są niezbędne branży spożywczej. To jest decyzja, którą trzeba ogłosić, doniesienia medialne o pomysłach wicepremiera Sasina na obniżenie ceny gazu dla nas nic nie zmieniają, bo nie spowodują wznowienia dostaw w ciągu kilku dni - komentuje Gantner. Postuluje też, by zarówno premier Morawiecki, jak i wicepremierzy Sasin oraz Kowalczyk przeliczyli, jakie straty poniesie polska gospodarka, w tym rolnictwo, oraz polskie społeczeństwo, jeżeli produkcja żywności w takich branżach, jak mleczarska czy mięsna, stanie.
W jego ocenie cała sprawa z azotami sprawia, że trudno nie odnieść wrażenia, że w rządzie nie ma pełnego zrozumienia tego, jak ważna jest produkcja żywności, co to jest łańcuch żywnościowy, łańcuch chłodniczy, co oznacza zatrzymanie ubojni czy mleczarni. - Tego nie da się potem uruchomić w pięć sekund, nie da się już odzyskać straconych i zutylizowanych surowców i produktów. Straty będą tak niebywałe, że w porównaniu z nimi straty Anwilu czy Azotów są po prostu niczym - zaznacza Gantner.
Także Piotr Wołejko z Federacji Przedsiębiorców Polskich podkreśla, że decyzja Azotów i Anwilu bez wcześniejszych zapowiedzi, konsultacji z odbiorcami produkowanych substancji, „wzięła przedsiębiorców z zaskoczenia”. Jego zdaniem aktualna sytuacja pokazuje, że niezbędne jest przygotowanie systemowych rozwiązań w obszarze gazowym, aby zapobiec kolejnym kryzysom, jak ten, z którym mamy obecnie do czynienia. - Potrzebny jest też dialog i przepływ informacji, aby zapobiec sytuacji, w której następuje efekt domina wywołany przez decyzję, której nikt się nie spodziewał. W obecnych warunkach takie działania potęgują niepewność i są całkowicie zbędne, gdyż sytuacja jest trudna i bez nich - konkluduje.
Interwencji w tej sprawie domagają się także rolnicy. - Oczekujemy potraktowania produkcji nawozów jako gałęzi strategicznej, która powinna być dofinansowana z budżetu państwa - mówi nam Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.
Podkreśla, że azot ma ogromny - rzędu 50 proc. - wpływ na plony. Jeżeli więc nawozy azotowe będą zbyt drogie, to musimy się liczyć z tym, że rolnicy, nie mając odpowiednich środków, mogą nie zastosować właściwych dawek. - A to może się bardzo negatywnie odbić na plonach. Jeżeli zaś żywności będzie brakować, to nie będziemy jej eksportować, a poza tym może to spowodować dalsze nakręcanie inflacji w kraju - zaznacza.
Nasze źródło w rządzie zapewnia, że jeżeli propozycja wypracowana przez wicepremierów zyska akceptację Rady Ministrów, powrót do produkcji powinien nastąpić natychmiast.
O to, jak szybko produkcja może wrócić do normy, jeżeli rząd we wtorek podejmie decyzję, zgodnie z którą zakłady azotowe będą mogły kupować gaz na preferencyjnych warunkach, zapytaliśmy obu producentów. - Grupa Azoty stale monitoruje poziom cen wszystkich surowców oraz rentowność procesów produkcyjnych i na tej podstawie będzie podejmowała dalsze decyzje biznesowe - tak odpowiedziała nam Monika Darnobyt, rzeczniczka Grupa Azoty. Odpowiedzi z Anwilu, do czasu zamknięcia tego wydania, nie otrzymaliśmy. W komunikacie z 23 sierpnia spółka wskazała m.in., że „jak tylko warunki makroekonomiczne na rynku gazu ulegną stabilizacji, produkcja zostanie wznowiona”. Dodała też, że w trakcie postoju linii produkcyjnych będzie realizować prace remontowe i inwestycyjne. ©℗
Współpraca Gabriela Masternak