Nasz eksport produktów spożywczych jest czterokrotnie większy niż przed wstąpieniem Polski do Unii
Obawy, jakie mieliśmy latem i jesienią ub.r., dotyczące konsekwencji rosyjskiego embarga na polskie produkty, okazały się przesadzone. Rodzimy biznes nie tylko wyszedł z handlowej wojny z Rosją bez większego szwanku, ale nawet ma się lepiej niż przed wprowadzeniem sankcji. Przynajmniej ten, który eksportuje.
W pierwszych 11 miesiącach ub.r. funkcjonujące w Polsce firmy sprzedały za granicą produkty rolno-spożywcze za 19,6 mld euro – wynika z danych resortu gospodarki. To o 4,5 proc. więcej niż w tym samym okresie poprzedniego roku. Eksperci nie mają wątpliwości, że podobna dynamika utrzymała się również w grudniu. Wobec tego eksport polskiej żywności osiągnął w całym ubiegłym roku rekordową wartość blisko 21 mld euro. I to w sytuacji, gdy Rosja postawiła szlaban na nasze mięso, warzywa, owoce i produkty mleczarskie.
Przez to, jak wynika z danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, od sierpnia do listopada eksport polskich jabłek zmniejszył się o 17 proc., a sprzedaż świeżych warzyw na rynkach zagranicznych skurczyła się w tym czasie o 18 proc. Ale to w praktyce jedyne poważniejsze konsekwencje, bo np. producenci wyrobów mleczarskich radzili sobie już całkiem dobrze. Ze wstępnych danych resortu rolnictwa wynika, że po 11 miesiącach ub.r. eksport tej branży wzrósł o blisko 13 proc.
– Zwiększyliśmy wskaźniki, ponieważ weszliśmy na nowe rynki i planujemy podbój kolejnych, ale nie możemy jeszcze zdradzić, o jakie państwa chodzi. Największy potencjał widzimy w Azji – informuje Dariusz Sapiński, prezes Mlekovity.
Jeszcze lepsze wyniki zanotowała branża drobiarska. Jej eksport po 11 miesiącach wzrósł o blisko 21 proc., do ponad 1,2 mld euro.
– Polska żywność jest konkurencyjna nie tylko pod względem ceny, lecz także z uwagi na dobry smak, który zachęca zagranicznych konsumentów do jej zakupu – twierdzi prof. Katarzyna Duczkowska-Małysz z SGH.
Nie sprawdziły się prognozy części analityków związane z eksportem polskiej żywności. Jeszcze w kwietniu ubiegłego roku eksperci Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej oczekiwali, że w całym roku sprzedaż produktów rolno-spożywczych na rynkach zagranicznych skurczy się o 2 proc. Tymczasem zwiększyła się ona o blisko 0,9 mld euro. W rezultacie jest już czterokrotnie większa niż przed naszą akcesją do
UE.
– Ubiegłoroczny wzrost związany był między innymi z tym, że złoty był stosunkowo słaby. To sprzyjało konkurencyjności naszych produktów na rynkach zagranicznych – twierdzi Michał Koleśnikow z BGŻ.
Zgadza się z nim Andrzej Kalicki, kierownik zespołu monitoringu zagranicznych rynków rolnych Fundacji Programów Pomocy dla Rolnictwa. – Ponadto do eksportu zachęcał spadek cen detalicznych żywności na naszym rynku – dodaje Kalicki. Według GUS w ubiegłym roku były one o 0,9 pkt proc. niższe niż w roku poprzednim. Zdaniem Kalickiego eksport żywności rośnie również dlatego, że polskie produkty sprzedają za granicą pod własną marką także międzynarodowe sieci handlowe funkcjonujące w naszym kraju. To samo robią też zakłady przemysłu spożywczego należące w dużej części do korporacji zagranicznych, które mają swoje spółki w różnych krajach.
Naszym głównym rynkiem zbytu są kraje Unii Europejskiej. Do Wspólnoty trafiło w ub.r. aż 79 proc. całego naszego eksportu produktów rolno-spożywczych – po jedenastu miesiącach był on o 4,8 proc. większy niż w tym samym okresie roku poprzedniego. Natomiast w krajach Wspólnoty Niepodległych Państw sprzedaliśmy 8,1 proc. artykułów żywnościowych wysyłanych za granicę – po jedenastu miesiącach o ponad 20 proc. mniej niż przed rokiem. Ten spadek zmobilizował firmy do ekspansji na inne rynki, często odległe.
I tak na przykład według wstępnych danych resortu rolnictwa za trzy kwartały ubiegłego roku największy wzrost eksportu odnotowaliśmy w handlu z Marokiem. Sprzedaż tam produktów rolno-spożywczych (głównie pszenicy) wyniosła w tym czasie 54 mln euro i była aż 27-krotnie większa niż przed rokiem. Odstąpienie dużej partii pszenicy spowodowała też znaczny wzrost eksportu do Arabii Saudyjskiej, Egiptu, Zimbabwe i Sudanu. Natomiast większa niż przed rokiem sprzedaż mleka w proszku wpłynęła na zwiększenie eksportu do Algierii i na Kubę.
Co ważne, eksport jest zdecydowanie większy niż import żywności. Dodatnie saldo wyniosło w 2014 roku ok. 6,2 mld euro i też było rekordowo wysokie.
– W tym roku eksport branży może się jeszcze zwiększyć o 1–6 proc. – szacuje Koleśnikow. Jego zdaniem sprzyjać mu będzie między innymi zniesienie zakazu uboju rytualnego, co może przyczynić się do wzrostu sprzedaży drobiu i mięsa wołowego na rynkach zagranicznych. Zastrzega jednak, że jest też wiele zagrożeń. – Nie wiadomo na przykład, jaki będzie wpływ zmian w Grecji po ostatnich wyborach na sytuację w strefie euro. Nie wiemy też, czy nie pojawią się choroby zwierząt, na przykład ptasia grypa – ocenia Koleśnikow.