Dzisiaj można zaryzykować twierdzenie, że kartki, które miały kolor biały, powinny mieć żółty.
Na takie ostrzeżenie bowiem ze strony przedsiębiorców zasłużył rząd Ewy Kopacz. W tym wydaniu piszemy, że polskie firmy, by móc działać na krajowym rynku, muszą zdobyć zagraniczne zezwolenia. Rząd nie widzi w tym problemu. A ministrowie nie kiwnęli nawet palcem w bucie, aby ten stan rzeczy zmienić. I to od października, kiedy firmy poinformowały oficjalnie o nadchodzącym problemie wicepremiera Piechocińskiego, czyli osobę, która zawsze powinna stać po ich stronie.
„Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi” – mówią dzisiaj politycy polskim przedsiębiorcom, używając słynnego dialogu z „Misia”. I dodają: „Cham się uprze i mu daj”. Za chama robią dzisiaj w Polsce właściciele firm, którzy mają czelność czegoś się domagać. Płaszczem ze słynnej szatni są rozwiązania, które powinien zapewnić im polski rząd, i to nie w ramach jednorazowych sesji, ale na stałe. Niestety, premier Kopacz woli ostatnio zupełnie inne sesje.