Dobra sytuacja na rynku pracy i niska inflacja będą stymulować popyt konsumpcyjny. Tempo wzrostu inwestycji będzie uzależnione od tego, czy ruszą programy dofinansowywane przez Unię Europejską
/>
/>
/>
Możliwe, że pod koniec 2015 r. będziemy notować wzrost gospodarczy przekraczający 4 proc. – wynika z zebranych przez DGP prognoz krajowych ekonomistów. Gdyby przewidywania optymistów się potwierdziły, moglibyśmy mówić o okresie najszybszego wzrostu od 2011 r.
Kluczowe pieniądze z UE
– Te prognozy są oparte na oczekiwaniach dużych inwestycji infrastrukturalnych. U nas będzie je wspierał napływ funduszy unijnych w ramach nowej perspektywy budżetowej UE. Ale możliwe, że ruszy program infrastrukturalny dla całej Unii Europejskiej. Trzeba też pamiętać o wpływie polityki pieniężnej: Europejski Bank Centralny powinien wkrótce uruchomić na dużą skalę program skupu obligacji, czyli de facto druku pieniądza podobny do tego, jaki przez kilka ostatnich lat prowadziła amerykańska Rezerwa Federalna – tłumaczy Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista mBanku.
Jego zdaniem w końcówce roku PKB może rosnąć w tempie 4,2 proc. Ale ekonomista zastrzega, że są i poważne czynniki ryzyka. – My tak naprawdę nie odczuliśmy jeszcze wpływu sytuacji w Rosji. Tam na razie miał miejsce kryzys finansowy, ale on już przekształca się w kryzys gospodarczy. Dopiero ten może się odbić na wynikach naszej gospodarki – wskazuje Pytlarczyk.
Średnia prognoz analityków 16 instytucji to 3,7 proc. wzrostu w IV kw. 2015 r. – po stopniowym przyspieszeniu z prognozowanych 3,2 proc. w IV kw. 2014 r. (rzeczywiste dane o wynikach naszej gospodarki w końcówce minionego roku GUS poda za kilka tygodni).
– Biorąc pod uwagę cały rok, to wynik 2015 r. – w okolicach 3,4 proc. – będzie tylko minimalnie lepszy niż wzrost z 2014 r. – podkreśla Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. W minionym roku w kolejnych kwartałach tempo wzrostu hamowało. W tym będzie przyspieszenie.
– PKB będzie rosnąć dzięki stabilnej konsumpcji, co z kolei będziemy zawdzięczać poprawiającej się sytuacji na rynku pracy i niskiej inflacji. Drugim filarem wzrostu będą inwestycje – dodaje. Na nakłady muszą decydować się prywatne firmy, w których wykorzystanie mocy produkcyjnych jest na wysokim poziomie. Inwestycjom publicznym będzie z kolei sprzyjać dobre wykonanie budżetów w 2014 r. (nie tylko centralnego, ale i samorządowych). A także to, że mamy rok wyborczy.
Mniejszym optymistą co do tempa wzrostu PKB jest Łukasz Tarnawa z BOŚ Banku. – Dużo będzie zależało od uruchamiania programów unijnych. Jest szansa, że kumulacja nastąpi jeszcze w tym roku, ale na razie zakładam, że w wynikach gospodarki zobaczymy to raczej już w 2016 r. Bez tego również będziemy mieli odbicie w gospodarce, ale dość umiarkowane.
Stopy raczej w dół
Podobnie będzie z inflacją – ona również urośnie, ale pod koniec roku wcale nie będzie wysoka. Zdaniem ankietowanych przez nas ekonomistów w grudniu deflacja, z którą mamy do czynienia od kilku miesięcy, jeszcze się pogłębiła: do 0,9-1,0 proc. w skali roku w porównaniu z 0,6-proc. spadkiem cen w listopadzie. Spadek cen utrzyma się do połowy roku, a w kolejnych miesiącach trend się odwróci – jednak dopiero w grudniu inflacja przekroczy 1 proc. To oznacza, że nadal będzie poniżej dolnego przedziału odchyleń od celu wyznaczonego przez Radę Polityki Pieniężnej, który wynosi 1,5 proc. (cel inflacyjny to 2,5 proc.).
W tej sytuacji większość ekonomistów spodziewa się obniżki stóp procentowych. Powinno do niej dojść najpóźniej w marcu, a przez resztę roku główna stopa pozostanie na poziomie 1,75 proc. (według mBanku może spaść do 1,5 proc.). Niskie stopy będą sprzyjały konsumpcji – kredyt będzie tani, a niewielkie oprocentowanie depozytów w bankach nie będzie zachęcało do oszczędzania.
Inny scenariusz kreślą ekonomiści Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych. Ich zdaniem RPP na początku roku nie zdecyduje się na cięcie stóp, za to jesienią je podniesie. – Uważamy, że inflacja będzie dość szybko rosła za sprawą drożejącej żywności i wracania do równowagi cen ropy naftowej. Oba te czynniki obniżały inflację w minionym roku – przypomina Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE.
Zagadka dolara
Według uczestników naszej ankiety złoty powinien zyskiwać na wartości. Średnia prognoz wskazuje, że w końcówce roku euro będzie o 10 groszy tańsze niż obecnie. O ile jednak co do kursu europejskiej waluty panuje dość duża zgodność, o tyle w odniesieniu do dolara ekonomiści mają rozbieżne zdania.
Część uważa, że w związku z zaostrzaniem polityki pieniężnej przez amerykańską Rezerwę Federalną waluta USA nadal będzie zyskiwać wobec euro i złotego i zbliży się do 3,8 zł za dolara. Inni, jak Łukasz Tarnawa z BOŚ, obstawiają koniec umocnienia dolara. – Stanie się tak, o ile EBC ruszy ze skupem tylko obligacji korporacyjnych, a nie skarbowych. Umocnienie dolara nie jest też na rękę Rezerwie Federalnej. Jeśli tam będą uważali, że waluta zbyt szybko zyskuje, nie będą podwyższać stóp procentowych – argumentuje ekonomista.
W ankiecie DGP wzięły udział następujące instytucje: Bank BGŻ, Bank Gospodarstwa Krajowego, Bank Millennium, Bank Pekao, Bank Pocztowy, Bank Zachodni WBK, BIZ Bank, BOŚ Bank, Credit Agricole Bank Polska, ING Bank Śląski, Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, mBank, PKO BP, Plus Bank, Polityka Insight oraz Raiffeisen Bank Polska.
Średnia prognoz analityków to 3,7 proc. wzrostu w IV kw. 2015 r.
Prognozy sprzed roku się nie sprawdziły. Przez Rosję i Amerykę
Wiemy, jakie są prognozy analityków na 2015 r. Ponieważ identyczne pytania o kształtowanie się podstawowych wskaźników gospodarczych zadajemy co trzy miesiące, możemy powiedzieć, jak sprawdziły się ich przewidywania sprzed roku.
Najlepiej poradzili sobie z najważniejszą sprawą: prognozami wzrostu PKB. Oczekiwali, że pod koniec 2014 r. wzrost będzie w okolicach 3 proc., i tak rzeczywiście jest. Tyle że prognozy w większości zakładały, że tempo wzrostu będzie się stopniowo poprawiać. Przyspieszenie było (i to nawet mocniejsze od przewidywań), z tym że skończyło się w II kwartale. Powód: konflikt rosyjsko-ukraiński, który zahamował nasz eksport na oba rynki. W drugiej połowie roku, kiedy dynamika PKB miała przyspieszać, w rzeczywistości mieliśmy hamowanie. Na celność prognoz dotyczących wzrostu wpływ miała również modyfikacja metodologii liczenia PKB.
Większym zaskoczeniem było to, co w ubiegłym roku z inflacją. W końcu 2014 r. miała ona przekraczać 2 proc. Tymczasem mamy ok. 1-proc. deflację. Na przełomie 2013 i 2014 r. trudno jednak było przewidywać rosyjskie embargo na polską żywność, które w połączeniu z dobrymi zbiorami przełożyło się na głębokie spadki cen. Na to nałożyła się największa od lat przecena ropy naftowej, która w kraju zaowocowała wyjątkowo tanimi paliwami.
Tania ropa to również konsekwencja kryzysu rosyjskiego, ale i wysokich notowań dolara. Analitycy przewidzieli, że amerykańska waluta umocni się wobec euro, ale nie sądzili, że to umocnienie – związane z odchodzeniem przez Rezerwę Federalną od polityki dodruku pieniądza – będzie tak znaczące.
I jeszcze jedno prognostyczne niepowodzenie: stopy procentowe. Na początku 2014 r. ekonomiści mieli prawo uważać, że wraz z przyspieszającym PKB i rosnącą inflacją, Rada Polityki Pieniężnej zacznie podnosić stopy procentowe. Zamiast tego w październiku miało miejsce ich cięcie.
Świat: Rosja, dolar, populizm
Kluczowe problemy, które wiszą nad globalną gospodarką, określiłbym trzema słowami: Rosja, dolar, populizm. Rosja, bo kryzys w tym kraju może mieć odczuwalne efekty ekonomiczne i geopolityczne. Dolar, bo umocnienie tej waluty jest postrzegane jako ryzyko dla rynków wschodzących i jeden z głównych czynników ryzyka dla świata finansów w ogóle. A populizm, bo wzrost poparcia dla partii populistycznych w Europie będzie stanowił ogromne wyzwanie dla trzeszczącej w szwach gospodarki strefy euro.
Najważniejsze wydarzenia w 2015 r. będą się koncentrowały wokół tych właśnie tematów. W przypadku Rosji kluczowe będą decyzje Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych w sprawie sankcji gospodarczych. Dla dolara istotne będę decyzje Rezerwy Federalnej w sprawie stóp procentowych. Zaś w przypadku trendów populistycznych w Europie w centrum uwagi będą wybory w takich krajach jak Grecja, Hiszpania, Portugalia czy Finlandia. Przed globalną gospodarką wciąż jest bardzo wyboista droga.
Polska: wybory, gazoport i dalsze cięcie stóp
Wybory parlamentarne będą miały przełożenie na gospodarkę raczej w średnim terminie niż w 2015 r., gdyż decyzje nowego rządu zaczną najpewniej wpływać na rzeczywistość gospodarczą najwcześniej w 2016 r. Od razu efekt wyborów może być odczuwalny na rynkach finansowych, gdyby zmieniła się partia rządząca.
W kontekście aktualnej destabilizacji sytuacji na Wschodzie, w związku z konfliktem ukraińsko-rosyjskim, ważne dla nas będzie otwarcie gazoportu w Świnojściu, który pomoże nam uniezależnić się od importu gazu z Rosji. Początkowo terminal będzie mógł odbierać do 5 mld m sześc. gazu rocznie, co odpowiada jednej trzeciej zużycia w Polsce.
Istotna będzie też polityka monetarna. Pekao oczekuje jeszcze jednej obniżki stóp (o 25 pkt baz.) przy okazji marcowej projekcji inflacji ze względu na przedłużający się okres deflacji i oddalanie się horyzontu powrotu inflacji do celu NBP. Później nastąpi stabilizacja stóp, a ewentualne podwyżki mogą nastąpić dopiero w 2016 r.