Zaproszenie do G20 jest dowodem zaufania, że państwo jest zdolne i chce wykonywać zobowiązania, że respektuje wartości stanowiące fundament governance. A to są słabości Polski.

Andżelika Kuźnar, prof. SGH, Instytut Ekonomii Międzynarodowej, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie
Pod koniec kwietnia, w trakcie corocznego spotkania G20 w formule ministrów finansów, prezesów banków centralnych, reprezentantów MFW, Banku Światowego i WTO Zachód zademonstrował niezgodę na obecność przedstawicieli władz Rosji w G20. W trakcie wystąpień przedstawicieli Rosji (ministra i wiceministra finansów oraz prezesa banku centralnego) salę obrad opuścili m.in. sekretarz skarbu USA, gubernator Banku Anglii, minister finansów Kanady, prezes Europejskiego Banku Centralnego oraz komisarz UE ds. gospodarki. Moskwy nie wykluczono z G20, ale bojkot jest następnym krokiem po usunięciu w 2014 r. (początek agresji i aneksja Krymu) Rosji z G8 (od tego czasu funkcjonuje ona jako G7).
Bojkot dał początek spekulacjom na temat pozostawienia pustego krzesła do czasu, gdy Rosjanie wyłonią rząd respektujący prawo, a tym samym zasługujący na szacunek, albo zastąpienia Rosji (takiej, jaka jest) przez państwo chcące i zdolne wykonywać zobowiązania międzynarodowe. Stanowisko Zachodu jest jednoznaczne. Już teraz zapowiedziano bojkot szczytu G20 w listopadzie br. w przypadku zaproszenia prezydenta Putina albo jegoreprezentanta.
Od deklaracji chęci do zaproszenia
Polska od wielu lat czerpie korzyści z uczestniczenia w governance gospodarczym. Na katalog korzyści składa się możliwość współzarządzania („bycia przy stole”), wskazywania zagrożeń (z własnej perspektywy), pierwszeństwo w dostępie do informacji o uzgodnieniach, podtrzymywanie obrazu państwa jako wiarygodnego partnera. Jesteśmy reprezentowani w G20 przez wspólną reprezentację Unii Europejskiej. Polak był przewodniczącym Rady Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, zastępcą Sekretarza Generalnego NATO, grupy refleksyjnej ds. reformy systemu Narodów Zjednoczonych etc. Zarazem nie dziwi ambicja dołączenia bezpośredniego do G20.
Zgłoszenie woli przystąpienia zmusza jednak do postawienia określonych pytań i odpowiedzenia na nie. Fundamentalnymi są pytania o to, czy Polska może – tu i teraz – zostać zaproszona do współpracy oraz kto może ją zaprosić.
Na rzecz zaproszenia przemawiają czynniki obiektywne: członkostwo w UE i NATO oraz poziom rozwoju kapitału ludzkiego i gospodarki (przed agresją Rosji Polska była 21. gospodarką świata według PKB, sankcje zepchnęły Rosję w rankingu, podnosząc pozycję Polski). Udział w G20 nie odzwierciedla jednak wyłącznie czynników gospodarczych: w G20 nie uczestniczy Hiszpania (13. gospodarka świata), a uczestniczą Argentyna i RPA. Zaproszenie do G20 jest dowodem zaufania, że państwo jest zdolne i chce wykonywać zobowiązania, że respektuje wartości stanowiące fundament governance. A to są słabości Polski. Przeciwko zaproszeniu Warszawy przemawiają: lekceważenie zobowiązań (np. objętego umową akcesyjną zobowiązania do przyjęcia euro), a nawet wiążących rozstrzygnięć sądów (Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Trybunału Sprawiedliwości UE), odrzucanie wspólnych europejskich wartości, wręcz negowanie zachodniej wspólnoty wartości, niechęć i nieumiejętność dialogu oraz demonstrowany brak szacunku w stosunku do partnerów. Trudno sobie wyobrazić, że szefowie państw i rządów, ministrowie spraw zagranicznych USA, Francji, Niemiec zaproszą kolegów z Polski, którzy łamali umowy, głosili fałszywe i obraźliwe zarzuty, a przede wszystkim kontestują fundamenty integracji europejskiej i transatlantyckiej.
Poprzeczka w górę
Samowykluczenie Rosji z instytucji governance (w wyniku dokonanej zbrojnej agresji) nie tworzy w tych instytucjach wakatu, który musi być szybko i za wszelką cenę uzupełniony. Paradoksalnie, zaistniała sytuacja podnosi poprzeczkę przed aspirującymi – przypadek Rosji unaocznił skalę zagrożeń wynikających z nierespektowania norm, potwierdził, że zaufanie nie powinno być udzielane na kredyt, że tolerowanie naruszania reguł prowadzi do eskalacji zachowań kontrsystemowych.
Uczestnictwo w governance wymaga zdefiniowania wartości w stosunkach międzynarodowych, sformułowania propozycji własnych i ustosunkowania się do propozycji innych, wymaga międzynarodowej polityki gospodarczej wpisanej w ramy krajowej polityki gospodarczej. Polska dotąd nie sformułowała spójnej i trwałej polityki. Podejmowane działania międzynarodowe są w rzeczywistości kierowane nie na zewnątrz, lecz do wewnątrz państwa. Polityka jest reaktywna, a sposób jej prowadzenia ujawnia brak zdolności koalicyjnych. W konsekwencji Polska jest beneficjentem nieobecności w gremiach typu G20, gdyż dzięki temu nie ujawnia się doraźność i brak profesjonalizmu prowadzenia polityki, kłótliwość i brak szacunku dla partnerów, a porażki są odnoszone na „bocznych kortach”.
Zaufanie w miejsce struktury
Governance jest niesformalizowaną formułą działania, którą obserwujemy – w sferach handlu, finansów i inwestycji – od lat 50. XX w. W jego ramach upodobniane są normy gospodarcze w poszczególnych państwach, stosowane następnie zarówno przez same państwa, organizacje międzynarodowe, jak i podmioty gospodarcze. Decyzja o upodobnieniu norm wynika z przekonania o wynikających z tego korzyściach. Tworzone normy są wynikiem wymiany poglądów, a nie klasycznych umów. Ich wprowadzenie w życie przez wszystkich uczestników porządku regulowanego (governance) wynika z doświadczenia korzyści, a nie prawnej mocy zobowiązań.
Dostrzeżono, że oprócz państw i organizacji międzyrządowych można wykorzystać we wspólnym interesie potencjał m.in. korporacji transnarodowych lub organizacji pozarządowych. Ten poszerzony krąg współpracujących aktorów współtworzy niesformalizowane fora współpracy (np. G20, G7), w ramach których kształtowane są „miękkie instrumenty” zarządzania – to również governance. Współpraca na tych forach pozwala zarządzać procesami gospodarczymi w wymiarze regionalnym, międzyregionalnym i globalnym. Doświadczenie wskazuje, że governance funkcjonuje. Mimo że efekty nie zawsze są oceniane pozytywnie (czego przykładem jest „konsensus waszyngtoński”), to korzyści przeważają nad kosztami. Governance czasami zostaje przekształcony w formułę klasycznych umów i instytucji, tak jak to było od pierwszej rundy negocjacji GATT do utworzenia WTO. Czasami uzupełnia on traktaty i instytucje. Na przykład spotkania na szczycie szefów państw i rządów państw członkowskich EWG dawały polityczny impuls integracji, mimo że nie miały podstawy traktatowej.
Warunkiem koniecznym funkcjonowania governance jest wykonywanie przyjętych zobowiązań, zbieżność poglądów w odniesieniu do funkcjonowania gospodarki oraz chęć i zdolność do wytwarzania konsensu poprzez dialog. Wykonywanie zobowiązań jest weryfikowalne natychmiast i podtrzymuje zaufanie. ©℗