Świąteczne zakupy uderzą nas po kieszeni. Koszyk podstawowych produktów będzie najdroższy od ponad dekady.
Świąteczne zakupy uderzą nas po kieszeni. Koszyk podstawowych produktów będzie najdroższy od ponad dekady.
Wartość tegorocznych produktów spożywczych zakupionych na święta będzie o ponad 20 proc. wyższa niż przed rokiem - wynika z najnowszej analizy Banku BNP Paribas. Dla porównania w ubiegłym roku podwyżka sięgnęła 1,5 proc., a w poprzednich pięciu latach wynosiła przeciętnie ok. 3,8 proc. Wcześniej była jeszcze niższa. Jak wynika z analiz banku, przed 2016 r. żywność przed Wielkanocą drożała przeciętnie z roku na rok po 2 proc.
Tegoroczny spektakularny wzrost to efekt inflacji, rosnących kosztów pracy oraz produkcji. Wielkanoc zbiega się też ze zmianą cenników w sieciach, dokonywanych na skutek negocjacji prowadzonych od dłuższego czasu z producentami.
Jak zauważa Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności, podwyżki będą z każdym miesiącem coraz bardziej dotkliwe. Do tej pory nie uwzględniały bowiem w ostatecznej cenie produktu wszystkich kosztów wytwórców. Tymczasem inflacja producencka jest trzy razy wyższa od konsumenckiej.
W tym roku ceny gotowych produktów na półkach windują przede wszystkim zboża, rzepak, kukurydza i rośliny oleiste. A to dlatego, że w trwającej za naszą wschodnią granicą wojnie bierze udział dwóch znacznych eksporterów tych surowców, które wykorzystywane są na szeroką skalę w przemyśle żywnościowym. Ale nie tylko. To też efekt rosnących cen nawozów, a także spadku pogłowia trzody chlewnej w Polsce i UE czy ograniczonej podaży mleka. W rezultacie podwyżki nie ominęły produktów mlecznych - masło kosztuje o 35 proc. więcej niż przed rokiem, a twaróg ponad 10 proc. - produktów wieprzowych, które zdrożały ok. 7 proc., czy tłuszczy roślinnych, które są nawet o ponad 50 proc. wyższe niż przed rokiem. Droższy będzie też drób, za który trzeba będzie zapłacić o 30 proc. więcej, jaja - o 14 proc. czy chleb - o ok. 25-30 proc.
- Oczekujemy również ok. 30-procentowego wzrostu cen cukru, w związku z tym zarówno za słodkie, jak i wytrawne wypieki trzeba będzie słono zapłacić - dodaje dr Magdalena Kowalewska, starszy analityk sektora Food & Agri Banku BNP Paribas.
Choć pensje rosną, to podwyżki płac są zjadane przez rosnące koszty utrzymania. Dlatego tak duży wzrost cen żywności nie pozostanie bez wpływu na plany zakupowe Polaków.
Aż 20 proc. osób wyda mniej niż rok temu, a kolejne 37 proc. tyle samo co przed rokiem. Ponad 60 proc. w obu tych grupach deklaruje w związku z tym, że kupi mniej produktów. Pozostali zapowiadają sięganie po tańsze towary - wynika z najnowszego badania, przeprowadzonego na zlecenie Grupy KRUK, do którego dotarł DGP. Jedynie 21 proc. Polaków deklaruje, że przeznaczy na organizację świąt więcej pieniędzy, co będzie związane przede wszystkim ze wzrostem cen. Bo tylko 5 proc. osób z tej grupy zapowiada, że ich wydatki wzrosną na skutek większych zakupów. Co ważne, mniej niż przed rokiem osób będzie finansować święta z bieżących dochodów, a więcej z oszczędności. W tej ostatniej grupie odsetek jest dwa razy wyższy.
Sieci handlowe dostrzegają zmianę zachowania konsumentów. - Obserwujemy, że klienci rezygnują z zakupów produktów w większych opakowaniach na rzecz mniejszych, których cena jednostkowa jest niższa. Zamiast po produkty brandowe sięgają chętniej po marki własne, odkładają też na przyszłość zakupy produktów, które nie są potrzebne tu i teraz - mówi Patrycja Kamińska, menedżer z sieci Netto Polska.
Dodatkowo sklepy zapowiadają promocje, dzięki którym w podstawowe towary będzie można zaopatrzyć się taniej. Jak wymienia Maja Szewczyk, dyrektor działu komunikacji korporacyjnej Kaufland Polska, mowa przede wszystkim o składnikach wykorzystywanych do przygotowania wielkanocnych potraw - majonez, jaja, twaróg, masło, biała kiełbasa, mięso, a także ciasta i słodycze.
- Wielkanoc, podobnie jak inne święta, ma to do siebie, że co roku w dniach ją poprzedzających zaobserwować możemy znaczący wzrost sprzedaży. Spodziewamy się, że nie inaczej będzie w tym roku. I pomimo rosnących cen łączne zakupy w porównaniu do lat ubiegłych wcale nie będą mniejsze - mówi Ewa Rybołowicz, dyrektor ds. analiz rynkowych M/platform.
Szczególnie że w tym czasie w kraju przebywać będzie ponad 2 mln więcej osób - mowa o uchodźcach z Ukrainy.©℗
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama