Uciekinierzy mogą w uproszczony sposób zakładać rachunki w polskich instytucjach finansowych.

– Trwają formalne i organizacyjne przygotowania do objęcia usługami finansowymi nowych mieszkańców Polski. Musimy działać zgodnie z prawem, ale na tym etapie są przewidywane pewne uproszczenia – powiedział wczoraj Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich.
Otwarcie rachunku wiąże się ze sprawdzeniem klienta, wpływy środków na konto są monitorowane z perspektywy przeciwdziałania praniu pieniędzy. Na czym mają konkretnie polegać zapowiadane uproszczenia, na razie nie wiadomo. – Są pewne aspekty o charakterze formalnym, które muszą być szybko wyjaśnione. Chodzi m.in. o poprawną identyfikację osób, z których część mogła zgubić dokumenty lub ma dokumenty tymczasowe – wskazywał Pietraszkiewicz.
Według danych Narodowego Banku Polskiego w końcu listopada ub.r. krajowe banki komercyjne prowadziły na rzecz obcokrajowców niemal 1,1 mln rachunków rozliczeniowych w złotych (w sumie takich kont było ponad 40 mln) wobec niespełna 400 tys. pięć lat wcześniej.
Przedstawiciele sektora bankowego wyliczali działania podejmowane przez ich branżę po wybuchu wojny w Ukrainie, jak zwolnienia z opłat wychodzących tam przelewów czy uruchamianie „contact centers” dla osób nieznających polskiego. – Wiele banków zaangażowało się w realną pomoc dla rodzin, dla pracowników ukraińskich – wsparcie finansowe, umożliwienie sprowadzenia w bezpieczny sposób rodzin poprzez pomoc w transporcie, dodatkowe dni wolne. Wiele instytucji organizuje zbiórki finansowe. Wśród banków są tworzone bazy mieszkań, gdzie osoby uciekające przed wojną mogą się zatrzymywać – mówiła Marta Jedlińska, wiceprzewodnicząca komisji etyki bankowej w ZBP.
W weekend Unia Europejska zdecydowała o odłączeniu rosyjskich banków od systemu SWIFT umożliwiającego przekazywanie wystandaryzowanych komunikatów pomiędzy instytucjami finansowymi na całym świecie. Powoduje to znaczące utrudnienie w rozliczeniach Rosji ze światem.
– Czekamy na ostateczną listę tych banków. Rozumiemy, że wyłączenia będą dotyczyły bardzo znacznej ich liczby – mówił Włodzimierz Kiciński, wiceprezes ZBP. – W sytuacji, gdyby ktoś chciał zastąpić dotychczasowe porozumienia innymi, wymaga to bardzo skomplikowanych procedur. Odłączenie rosyjskich banków od SWIFT będzie oznaczało ogromne perturbacje dla poleceń płatności. Spodziewamy się, że w tym zakresie sankcje będą bardzo dotkliwe dla rosyjskich instytucji – dodał.
W kilku krajowych bankach, z którymi rozmawialiśmy, realizowano wczoraj jeszcze transfery do rosyjskich banków. Wszędzie jednak podkreślano, że liczba transakcji była śladowa. Czy krajowe instytucje zechcą wykorzystywać inne niż SWIFT sposoby na wymianę informacji o rozliczeniach? – Byłoby to bardzo ryzykowne nie tylko dlatego, że oznaczałoby obchodzenie sankcji. Również dlatego, że nie ma pewności, czy transfer nie trafiłby do banku trupa – stwierdził obrazowo przedstawiciel jednej z dużych krajowych instytucji. Odnosił się w ten sposób do problemów z płynnością, jakie mają banki w Rosji. – Odłączenie instytucji stamtąd od SWIFT nie zamyka im jednak całkowicie możliwości rozliczeń ze światem. Żeby blokada była szczelna, należałoby podjąć podobną decyzję w odniesieniu do Białorusi – dodawał rozmówca DGP. Według innego w sektorze są prowadzone rozmowy, czy można „dodać coś od siebie” do sankcji. W grę wchodzi właśnie zaprzestanie współpracy z bankami z Białorusi i z tymi z Rosji, które wciąż mają dostęp do SWIFT.
„Podjęliśmy decyzję, że Pekao wstrzyma jakiekolwiek transakcje w rublach rosyjskich. Od dziś do odwołania” – ogłosił wczoraj na Twitterze Leszek Skiba, prezes tej instytucji. Wcześniej PKO BP poinformował o zablokowaniu płatności we wszystkich walutach do i z 11 banków rosyjskich i białoruskich.
Działania zbrojne za wschodnią granicą wywołały zaniepokojenie klientów krajowych instytucji. Przed weekendem znacząco wzrosła liczba i wartość wypłat gotówki z bankomatów. – Część obywateli chce mieć na wszelki wypadek pewne zasoby finansowe. Obserwowaliśmy wzmożone zainteresowanie w niektórych regionach i pewne perturbacje o charakterze technicznym – mówił Krzysztof Pietraszkiewicz. Zaznaczał równocześnie, że „płynność polskich banków jest dalece wyższa od wszelkich wskaźników rekomendowanych przez władze nadzorcze”.
Konflikt spowolni nasz wzrost gospodarczy
„Wojna odejmie minimum 1,3 pkt proc. od dotychczasowej prognozy PKB na 2022 r. (4,5 proc.). Możliwe są dalsze rewizje. Po pierwszej fali rewizji mediana prognoz najprawdopodobniej ukształtuje się w okolicach 3–3,5 proc.” – tak konsekwencje ataku Rosji na Ukrainę dla polskiej gospodarki widzą analitycy ING Banku Śląskiego. „Scenariusz 4-proc. dynamiki PKB w tym roku wydaje się na ten moment wariantem bardzo optymistycznym i mało prawdopodobnym. Bardziej realna perspektywa to 1,5 do 2,5 proc. wzrostu PKB” – ocenia Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
Ekonomiści zgadzają się, że konflikt w Ukrainie to w tej chwili główny czynnik ryzyka dla tempa wzrostu PKB. I że w tym roku czeka nas znaczące spowolnienie. W poniedziałek GUS przedstawił pierwsze szczegółowe wyliczenia dotyczące wzrostu gospodarczego w IV kw. ub.r. Wyniósł on, zgodnie ze wstępnymi szacunkami, 7,3 proc. w skali roku. Inwestycje urosły o 11,7 proc., a popyt konsumpcyjny o 7,9 proc.
ŁW