Pracodawcy czują się pominięci w rozwiązaniach, które mają obniżyć wpływ inflacji

Część organizacji pracodawców zauważa dobre strony rządowej tarczy antyinflacyjnej. Chodzi głównie o ograniczenie spadku siły nabywczej konsumentów. – Dobrze, że w stosunku do wcześniejszych zapowiedzi zdecydowano się na położenie większego nacisku na oddziaływanie na ceny energii i paliw poprzez zmiany w podatkach pośrednich, a w mniejszym stopniu działania opierają się na bezpośrednich transferach pieniężnych do gospodarstw domowych – ocenia Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Pracodawcy oceniają jednak, że dla nich warunki funkcjonowania się nie zmienią. A inflacja może być korzystna tylko w krótkim okresie. – Możemy jedynie liczyć na psychologiczny efekt wzrostu konsumpcji w ucieczce przed inflacją. To tylko napędzi wzrosty cen, co w dłuższym okresie może zahamować popyt, czyli doprowadzić do zmniejszenia obrotów firm – zauważa Wojciech Konecki, prezes Związku Producentów AGD i wiceprezes Krajowej Izby Gospodarczej.
– Efekt „tarczy” dla przedsiębiorców będzie znikomy, może z wyłączeniem najbardziej energochłonnych branż – dodaje natomiast Paweł Wojciechowski, główny ekonomista Pracodawców RP.
Część producentów jest rozczarowana takim obrotem sprawy. – Wysoka inflacja to nie tylko problem konsumentów, ale i wyzwanie biznesowe. Wpływa bezpośrednio na koszty, ale wprowadza też dodatkowy element niepewności i utrudnia planowanie budżetowe. Wysoka inflacja w Polsce, podobnie jak w całej UE, to przede wszystkim efekt nierynkowej ingerencji rządów w gospodarkę w czasie pandemii. Dalsze takie próby mogą przynieść efekt odwrotny do zamierzonego – komentuje tarczę antyinflacyjną Adam Ambrozik, dyrektor ds. korporacyjnych Velux Polska, producenta okien dachowych. – W najlepszym razie będzie to chwilowe wyhamowanie trendu, który powróci po ustaniu działania mechanizmów proponowanych przez rząd – dodaje.
Na obniżce cen paliw, co jest jednym z elementów tarczy, mogłaby zyskać logistyka. Ale i ta branża zachowuje sceptycyzm. Główny powód: firmy transportowe korzystają głównie z oleju napędowego.
– Akcyzy na niego bardziej obniżyć się nie da, bo i tak już osiągnięto minimalny próg wynikający z przepisów unijnych. Mniejszy VAT też nie będzie odczuwalny, bo jako firmy jesteśmy jego płatnikami – opowiada Maciej Wroński, prezes organizacji pracodawców Transport i Logistyka Polska.
A jak mówi, wzrost cen paliw wpędza w tarapaty dużą część branży. – W najtrudniejszej sytuacji są firmy, które postawiły na rozwój i ekologię, wymieniając część swojego taboru na pojazdy zasilane gazem ziemnym CNG bądź LNG. Ceny tego paliwa wzrosły do prawie 10 zł za litr, choć jeszcze na początku roku było to niewiele ponad 2 zł. Wiele takich aut, dwa razy droższych od tych na olej napędowy, stoi na placach zamiast jeździć, bo są po prostu bardzo nieopłacalne – dodaje prezes TiLP.
Branża liczy na inne środki pomocowe. – Oczekiwalibyśmy obniżki opłat za korzystanie z infrastruktury drogowej, obniżki podatków od środków transportu czy wsparcie w zakresie leasingu. W przeciwnym razie przy obecnych cenach paliw wiele firm może po prostu upaść – ostrzega Maciej Wroński.
Na pozytywne efekty nie liczą również przedstawiciele budownictwa. – Sektor w niewielkim stopniu skorzysta na rozwiązaniach tarczy, bo zaproponowane zmiany mają charakter punktowy, doraźny. Nie dostrzegam systemowego podejścia do rozwiązania problemu rosnących cen. Do rekordowo drogich materiałów przyczynia się bardzo wysoki koszt ich wytworzenia, m.in. za sprawą rekordowych cen energii i najdroższych w historii uprawnień do emisji CO2 – przypomina Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Organizacje za wysoką inflację winią po części także politykę podatkową rządu. Piotr Podgórski, członek zarządu federacji Przedsiębiorcy.pl, wylicza wprowadzone niedawno nowe obciążenia: podatek od sprzedaży detalicznej, opłata cukrowa czy opłata mocowa. – Tarcza antyinflacyjna przypomina dziś nieco politykę stosowaną w ramach promocji Black Friday. Najpierw podnoszone są ceny, po to, aby później w ramach promocji uległy one obniżce, często niestety do poziomu tych standardowych – stwierdza.
Biznes uważa, że większy wpływ na dynamikę cen niż tarcza może mieć np. nowa odmiana COVID-19. – Propozycja rządu przyniesie spadek poziomu cen o mniej niż 0,5 proc. To niewiele w porównaniu z efektem nowego wariantu koronawirusa, który już wpływa na schłodzenie światowej gospodarki i ceny surowców – dodaje Paweł Wojciechowski.
Efekt osłonowy dla przedsiębiorców będzie znikomy