Nowe obostrzenia dla niektórych branż oznaczają, że grudzień, który miał być sezonem żniw, może się okazać okresem strat.
Nowe obostrzenia dla niektórych branż oznaczają, że grudzień, który miał być sezonem żniw, może się okazać okresem strat.
Branżą, w którą uderzą zaostrzone od dziś restrykcje, jest gastronomia. Zmniejszono limit zapełnienia z 75 do 50 proc., lokale nie mogą też organizować imprez na więcej niż 100 osób (dotychczas 150). Do limitów nie liczą się jednak zaszczepieni.
Mimo to – jak mówi Jacek Czauderna właściciel sieci lokali The Legendary Jacks Bar & Restaurant – duże firmy wycofują się ze świątecznych imprez. – W tym roku w większych miastach lokale miały zapełnione grafiki. Miały – podkreśla.
A to oznacza konieczność zwrotu zaliczek i mniejsze przychody. – Zgodnie z naszymi zasadami firmom, które rezygnują na co najmniej trzy dni przed imprezą, zwracana jest cała wpłacona kwota. Jeśli odwołanie nastąpi później, albo zostały już zakupione produkty świeże na zlecenie klienta, potrącana jest kwota na pokrycie strat z tym związanych – dodaje.
Restauratorzy obawiają się też kontroli w związku z nowymi obostrzeniami. – Ale nie tego, że będzie ich więcej, ale że posypią się mandaty. Do limitu mają się nie wliczać osoby zaszczepione. Ale jak to sprawdzić? Jedyna opcja to nieprzekraczanie dopuszczalnego zapełnienia bez względu na to, kto jest klientem. Ale to oznacza dla nas straty – mówi pracownik lokalu na warszawskiej Starówce.
Czy restrykcje uderzą też w sektor hotelowy, gdzie limit zapełnienia również zmniejsza się do 50 proc.? Jak mówią hotelarze, to już drugi rok funkcjonowania w stale zmieniających się warunkach. Najbardziej mogą ucierpieć obiekty resortowe, w popularnych turystycznie miejscach. Hotelarze już odbierają telefony o możliwość wycofania się z rezerwacji. – Na razie to zapytania, ale gdy obostrzenia będą obowiązywały dłużej niż do 17 grudnia, rezygnacje mogą stać się faktem. A końcówka miesiąca to przecież pobyty świąteczne i sylwestrowe. Będziemy też musieli obdzwonić wszystkich gości, by ich zapytać, czy są zaszczepieni. Jeśli pojawi się ryzyko przekroczenia limitu, niektórym będziemy musieli podziękować – mówi właściciel obiektu na Mazurach.
– Okres między grudniem a lutym to zwyczajowo niski sezon. W ostatnich miesiącach odnotowaliśmy obłożenie na poziomie 55–60 proc. Naszymi gośćmi, obok biznesu, są przede wszystkim osoby z zagranicy. Od wielu miesięcy jesteśmy z nimi w stałym kontakcie. Wielu z nich wprost komunikuje o tym, że są zaszczepieni, dlatego możemy założyć, że zdecydowana większość naszych gości nie zalicza się do wyznaczonych limitów – mówi z kolei Joanna Ostrowska, zarządzająca siecią Osti-hotele.
Zmiany szykują się też dla biur podróży. Osobom podróżujący do Polski spoza Schengen kwarantanna zostaje wydłużona z 10 do 14 dni. Po 8 dniach można jednak zrobić test, który ją skróci.
– Trudno powiedzieć, jak i czy w ogóle zareagują klienci. Jesteśmy po Black Friday, który napędził sprzedaż. Efekty nowego wariantu koronawirusa i nowych wytycznych zobaczymy najwcześniej za kilka dni – mówi ekspert Rainbow.
Jolanta Kołodziejczyk, dyrektor produktu Wakacje.pl, potwierdza, że na razie nie ma widocznych spadków sprzedaży.
– Notujemy jednak wiele zapytań od klientów o obowiązujące przepisy. Uspokajamy jednak, że dla większości osób planujących zagraniczny wyjazd niewiele się zmienia. Zaszczepieni i ozdrowieńcy wracający do Polski z państw spoza strefy Schengen, na przykład z Egiptu, Dominikany czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, nadal są zwolnieni z kwarantanny. Wystarczy, że okażą Unijny Certyfikat Covid. Jedyna zmiana dotyczy osób niezaszczepionych – dodaje.
Biura przyznają też, że są przygotowane na możliwe zmiany w programach, w związku z nowym wariantem wirusa i obostrzeniami. Jak mówią, będą ewentualnie ograniczać wyjazdy do krajów spoza Shengen.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama