ARiMR ukarała Comarch tak wysoką karą za opóźnienia w działaniu systemu OFSA, że agencja wyczerpała przewidziany w umowie limit kar. Na konflikcie między firmą a zleceniodawcą najbardziej ucierpieć mogą rolnicy
OFSA to jeden z ważniejszych dla ARiMR systemów informatycznych. Wdrożono go, by zarządzać środkami z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Te środki to miliardy euro do zagospodarowania. W tym bezpośrednio dotacje dla rolników.
Właśnie na zarządzanie i wdrażanie tego systemu (wykonanego wcześniej przez Asecco) w ubiegłym roku przetarg wygrał Comarch. Wtedy zaczęły się problemy. ARiMR enigmatycznie odpowiada, że chodziło o „opóźnienia realizacji zgłoszeń w ramach Usługi Instalacji oraz Usługi Usuwania Wad. Zgłoszenia były obsługiwane w czasie dłuższym niż wynikający z ustalonego w umowie”. Jednak jak się okazuje, w ciągu jednego miesiąca tych opóźnień było na tyle dużo, że już za pierwszy miesiąc – lipiec 2013 r. – przejęcia serwisu agencja naliczyła Comarchowi ponad 2 mln zł kar umownych. W sierpniu okazało się, że jest jeszcze gorzej i kary sięgnęły już 32 mln 460 tys. zł, czyli osiągnęły maksymalną zapisaną w umowie wysokość (120 proc. wartości całej umowy).

Za surowo

Nie tylko wysokość samej kary jest spektakularna, lecz także to, że nałożono ją w ledwie kilka miesięcy po podpisaniu kontraktu. I to kontraktu mniejszego niż sama kara, bo wartego 29 mln zł. Informacja o niej została upubliczniona kilka miesięcy temu, ale przeszła bez większego echa. ARiMR twierdzi, że kara jest ważna i nałożona zgodnie z umową. Comarch przekonuje, że agencja źle ją naliczyła i jest „całkowicie niewspółmierna do miesięcznego wynagrodzenia należnego za miesiąc pracy”. Firma odmawia jej uiszczenia. Tym samym agencja jest w patowej sytuacji. W niecały rok od podpisania umowy na trzy lata ARiMR jest w konflikcie z wykonawcą krytycznego systemu i albo uzna, że przesadziła z karami, albo przyzna, że wyczerpała już możliwości dalszego mobilizowania wykonawcy. – I to wszystko w sytuacji, gdy w życie wchodzi nowy Program Rozwoju Obszarów Wiejskich z ponad 13,5 mld zł do wydatkowania, 14 działaniami i 30 poddziałaniami, czyli będzie konieczność, by OFSA działała bez zarzutów – mówi nam jeden z ekspertów z rynku informatycznego.

Sądy różnie sądzą

– Niestety tak się dzieje, kiedy instytucje publiczne popełniają wciąż ten sam błąd i wybierają wykonawców tylko na podstawie kryterium najniższej ceny, a w ramach zabezpieczenia własnych interesów przedstawiają ostre zasady karania. Tylko co z tego, że wysokie kary są naliczane, gdy zlecenie nie jest dobrze wykonywane – dodaje.
Przytakuje mu Tomasz Czajkowski, prezes Urzędu Zamówień Publicznych w latach 2001–2008.
– Ustawa o zamówieniach publicznych nie przewiduje żadnej górnej granicy kar, jakie zamawiający może nakładać na wykonawcę. Osobiście uważam, że takie kary i możliwość wyciągnięcia konsekwencji są ważne. Ale niestety zdarza się, że są taktowane jako podstawowe zabezpieczenie jakości zlecenia. A takim zabezpieczeniem powinien być w pierwszej kolejności porządny wybór wykonawcy oparty nie tylko na najniższej cenie – tłumaczy Czajkowski.
Ostatnie lata obfitują w wysokie kary przy wykonywaniu zamówień publicznych. W tym roku PGNiG zażądało od koncernu PBG zapłacenia ponad 134 mln zł kary. W 2011 r. sąd uznał, że za problemy z oddaniem hali widowiskowo-sportowej Ursynowskiego Centrum Sportu Mostostal Export ma zapłacić na rzecz dzielnicy Ursynów kary umowne w wysokości 73,9 mln zł plus odsetki. Przy czym cały kontrakt był wart 18 mln zł. Inaczej zasądził zaś sąd w sprawie kary nałożonej – także przez ARiMR – na spółkę Sygnity. Agencja pobrała od firmy 8,64 mln zł za problemy z wykonaniem zlecenia jeszcze z 2005 r. Chodziło o kontrole wskazanych losowo gospodarstw objętych programem dopłat bezpośrednich. Po latach sąd nakazał, by karę wraz z odsetkami zwrócić.

32,4 mln zł taką karę ma zapłacić Comarch za problemy w działalności systemu OFSA w sierpniu 2013 r.

29 mln zł na tyle wyceniono całą wartość kontraktu

13,5 mld zł OFSA potrzebna jest do rozdzielenia takiej sumy dotacji unijnych