Na rachunkach resortu jest blisko 126 mld zł. Od wybuchu pandemii poduszka płynnościowa utrzymuje się na rekordowych poziomach.

Od marca ubiegłego roku do końca maja tego roku Ministerstwo Finansów utrzymywało na koniec każdego miesiąca średnio ponad 111 mld zł na rachunkach budżetowych. Tylko w czterech miesiącach ta suma była niższa niż 100 mld zł, ale i tak wówczas zgromadzone środki były znacznie wyższe niż przed pandemią. To rezerwa finansowa zarówno w złotym, jak i walutach obcych.
– To działanie ostrożnościowe. Pandemia uderzyła w budżet państwa, zmniejszając dochody i zwiększając wydatki, warto więc utrzymywać zwiększoną poduszkę płynnościową w sytuacji, gdy na rynkach mogłyby się pojawić jakieś zawirowania czy problemy z finansowaniem potrzeb pożyczkowych – mówi nasz rozmówca z resortu finansów, który chce zachować anonimowość. Przypomina, że utrzymywaniu się tak wysokiego salda na rachunkach budżetowych sprzyja to, że duża część pomocy, jaka popłynęła do gospodarki i na pokrycie wydatków na walkę z pandemią, została zlecona Polskiemu Funduszowi Rozwoju, który sam pozyskiwał pieniądze na Tarczę Finansową i Bankowi Gospodarstwa Krajowego, który emitował obligacje pod Fundusz Przeciwdziałania COVID-19.
Resort finansów też jednak musiał się liczyć z tym, że wysoki deficyt budżetowy będzie wymagał większej podaży obligacji. Najpierw aby poradzić sobie z kryzysem, jaki wywołało pojawienie się koronawirusa, a później aby wspierać ożywienie i odbudowę gospodarki. W tym roku poziom potrzeb pożyczkowych brutto to aż 283,6 mld zł. To pieniądze, które trzeba pozyskać na wykup obligacji i spłatę np. kredytów oraz pod finansowanie nowych wydatków. Potrzeby pożyczkowe netto to 113,5 mld zł.
Resort finansów w odpowiedzi na nasze pytania zwraca uwagę, że obecny wysoki poziom środków bud żetowych ma charakter przejściowy. W ubiegłym roku faktycznie od września poduszka płynnościowa zaczęła maleć, ale wynosiła nadal wyraźnie powyżej 100 mld zł. Zmniejszyła się dopiero w grudniu, kiedy z budżetu zaczęto finansować wydatki pod 2021 r. Tyle że od początku roku znów nastąpił jej istotny wzrost.
Jak MF tłumaczy to, że znów stan pieniędzy w bud żecie jest bliski rekordowym poziomom z połowy 2020 r.?
„Obecny stan w zakresie płynności budżetu jest wypadkową dotychczasowego braku potrzeb netto – saldo tych potrzeb po maju jest wręcz ujemne, tzn. okresowo zwiększają one rezerwy – przy zaawansowaniu finansowania na koniec maja na poziomie 71 proc., z czego 36 proc. w wyniku prefinansowania w 2020 r.” – czytamy w odpowiedzi na pytania DGP.
To znaczy, że MF może patrzeć spokojnie na kolejne miesiące, mając zabezpieczoną już znaczną część tegorocznego finansowania. Tym bardziej że sytuacja na rynku długu była korzystniejsza niż teraz, co zostało wykorzystane i czego skutkiem jest właśnie wysoki poziom rezerw w budżecie.
Pojawiające się w ostatnich tygodniach – za wysokimi odczytami inflacji – oczekiwania, że Rada Polityki Pieniężnej może szybciej zacząć podnosić stopy procentowe albo ograniczać skup obligacji, faktycznie nieco pogorszyły warunki na rynku. Tyle że prezes NBP Adam Glapiński skutecznie studzi oczekiwania na szybkie ruchy RPP.
MF przyznaje także, że wysokie saldo na rachunkach to efekt przelania nam całej zaplanowanej na ten rok sumy z pożyczki SURE, czyli europejskiego instrumentu tymczasowego wsparcia w celu zmniejszenia zagrożeń związanych z bezrobociem. To kwota blisko 33 mld zł.
Resort finansów nie ma więc presji na zadłużanie się na rynku i może to robić w dogodnych dla siebie momentach, a nie pod presją inwestorów.
– Podaż długu w kolejnych miesiącach będzie zatem elastycznie dostosowywana do potrzeb pożyczkowych oraz warunków rynkowych – przyznaje MF.
Komfort daje właśnie utrzymywanie dużej poduszki płynnościowej oraz to, że na razie w kasie państwa jest nadwyżka. Z ostatnich wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego wynikało, że po maju wynosi ponad 9 mld zł. Na koniec kwietnia było to 9,2 mld zł. Optymizmem napawają rosnące dochody budżetowe, którym sprzyja wysoka inflacja. ©℗

Wielkie unijne pożyczanie

Komisja Europejska rozpoczęła zbieranie finansowania pod Fundusz Odbudowy. W sumie z emisji długoterminowych obligacji chce pozyskać 800 mld euro. W tym roku zaplanowano sprzedaż długu na poziomie co najmniej 80 mld euro, później ma to być średnio 150 mld euro rocznie. Papiery, których sprzedaż będzie służyła popandemicznej odbudowie unijnej gospodarki, mają najwyższy rating – AAA. KE będzie też prawdopodobnie w najbliższych latach największym emitentem obligacji w euro. Wczoraj zaoferowała 10-letnie obligacje o wartości 10 mld euro, ale ze względu na bardzo duży popyt – według doniesień Agencji Reutera – finalnie miała sprzedać dług o wartości 20 mld euro. Według agencji inwestorzy chcieli kupić papiery o wartości 142 mld euro. Wyższy popyt był tylko w październiku 2020 r., kiedy inwestorzy mogli kupić obligacje sprzedawane, aby zapewnić finansowanie SURE. Wówczas wyrazili chęć kupienia długu o wartości 145 mld euro.
Stan środków złotowych i walutowych na rachunkach Ministerstwa Finansów