W kolejnych miesiącach nadwyżka w handlu zagranicznym powinna maleć w rytm gospodarczego odbicia.

Ponad 1,7 mld euro na plusie – tyle mieliśmy na rachunku bieżącym bilansu płatniczego w kwietniu. Rachunek bieżący – w uproszczeniu – to stan naszych rozliczeń z innymi krajami. Mieści się w nim saldo wpływów ze sprzedaży towarów i usług za granicę i wydatków za ich sprowadzanie do kraju, jest w nim też bilans pensji wypłacanych cudzoziemcom w Polsce i Polakom w innych krajach, a także zestawienie dochodów z inwestycji (dochody pierwotne). Rachunek bieżący obejmuje też wypłaty dokonywane przez instytucje rządowe za granicę i kwoty pobierane od zagranicznych podmiotów (dochody wtórne) – w tej kategorii mieści się np. saldo składek wpłacanych z tytułu członkostwa w UE i transferów z Unii do Polski.
Kwietniowy wynik na rachunku jest zaskakująco wysoki. Ekonomiści spodziewali się, że będzie on na plusie, ale nie aż takim. Obstawiali raczej kwotę rzędu 1,2 mld euro. Pozytywną niespodzianką był duży plus w bilansie handlu towarami, gdzie po kilku miesiącach spadku nadwyżka znów wzrosła.
– Wygląda na to, że w pewnym sensie jesteśmy beneficjentem kryzysu, bo eksportujemy towary, na które wzrósł popyt w czasie pandemii. To na pewno pozytywna informacja. To, czy wyniki handlu zagranicznego nadal będą nas zaskakiwać, zależy od tego, jak szybko będzie się normalizować sytuacja w gospodarce strefy euro – mówi Michał Rot, ekonomista banku PKO BP.
Według niego dodatni wynik na rachunku bieżącym powinien jednak stopniowo maleć. Dziś, sumując ostatnie 12 miesięcy, dodatni bilans to ok. 3,9 proc. PKB, ale na koniec roku powinno to być ok. 3 proc. PKB. Powód? Polska gospodarka jest na wznoszącej, kraj wychodzi z pandemii i wiele wskazuje na to, że jednym z motorów przyspieszenia będą inwestycje. A te są najbardziej importochłonne.
– Właśnie osiągamy szczyt, jeśli chodzi o poziom nadwyżki w obrotach z zagranicą. Gdy ruszą inwestycje – a może to nastąpić szybciej, niż oczekiwano – wynik będzie się pogarszał, choć nadal będziemy na plusie – mówi Arkadiusz Balcerowski, analityk Noble Funds TFI. Najmocniejsze argumenty, świadczące o możliwym inwestycyjnym odbiciu, to – według niego – wzrost nakładów inwestycyjnych w firmach już w I kw. tego roku oraz fakt, że w pierwszych trzech miesiącach roku niespodziewanie wzrosły inwestycje w całej gospodarce. Gdy jeszcze dołożymy do tego oczekiwany impuls z Krajowego Planu Odbudowy czy inwestycje samorządowe, to efekt może być zaskakująco dobry. A to będzie prowadziło do spadku nadwyżki na rachunku obrotów bieżących.
Czy to źle? Ekonomiści spierają się, czy utrzymujące się duże dodatnie saldo w rozliczeniach z zagranicą jest pozytywne czy negatywne. Z jednej strony świadczy o bogaceniu się: firmy uzyskują środki z zagranicy, dzięki czemu – jak mówi Michał Rot – są w stanie np. sprostać presji płacowej bez konieczności podnoszenia cen swoich towarów. Ale z drugiej nadwyżka to też nierównowaga – wskazuje na powstanie dużych oszczędności (m.in. z tytułu eksportu), których polska gospodarka nie przekuwa w zwiększenie potencjału do dalszego rozwoju (nie wydaje na inwestycje). W wymiarze rynkowym duża nadwyżka to również presja na umocnienie złotego – co psułoby szyki Narodowemu Bankowi Polskiemu, który uważa, że na obecny etapie cyklu gospodarczego złoty nie powinien za bardzo się umacniać. Bo wtedy wysiłek, jaki bank centralny wkłada w ożywienie koniunktury, prowadząc politykę niemal zerowych stóp procentowych, byłby częściowo niweczony. W jeszcze innym, bardziej ogólnym ujęciu, gdy jeden kraj ma nadwyżkę, to inny musi mieć deficyt. Ten z nadwyżką jest eksporterem kapitału, którym finansowany jest deficyt tego drugiego.
– W naszym przypadku ten eksport kapitału jest przeznaczany przede wszystkim na spłatę zadłużenia zagranicznego – zwraca uwagę Michał Rot. Arkadiusz Balcerowski dodaje, że Polska powinna utrzymać niewielki plus na rachunku bieżącym właśnie ze względu na dość duży dług za granicą. – Złoty środek to niewielka nadwyżka, rzędu 1 proc. PKB, bo to wspierałoby redukcję zadłużenia, dość wysokiego na tle innych krajów regionu, ale nie blokowałoby inwestycji – mówi analityk Noble Funds TFI.
EKSPORT NADAL WIĘCEJ WART OD IMPORTU
Złoty środek to niewielka nadwyżka eksportu