Energetyka nie może się doczekać wydzielenia aktywów węglowych. Prezes Tauronu oddałby JSW jedną ze swoich kopalń, ale jastrzębska spółka jej nie chce.
Energetyka nie może się doczekać wydzielenia aktywów węglowych. Prezes Tauronu oddałby JSW jedną ze swoich kopalń, ale jastrzębska spółka jej nie chce.
Dotąd w wykazie prac Rady Ministrów nie znalazł się program transformacji sektora elektroenergetycznego, choć Ministerstwo Aktywów Państwowych złożyło do KPRM wniosek o jego wpisanie w połowie kwietnia. Tymczasem spółki chcą jak najszybciej pozbyć się obciążonych wysokimi kosztami pozwoleń na emisję CO2 węglowych bloków energetycznych, by – jak argumentują – móc inwestować w OZE. Po nabyciu przez Skarb Państwa bloki te miałyby zostać przeniesione wraz z długiem do skupionej wokół spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE).
Wraz z blokami węglowymi do NABE miałyby zostać przeniesione kopalnie węgla brunatnego. Zdaniem krytyków wydzielenie aktywów węglowych nie przyspieszy inwestycji niskoemisyjnych, a wręcz je spowolni na co najmniej 1,5 roku, bo spółki skupią się na wydzielaniu zamiast na OZE.
Znajdujący się w najtrudniejszej sytuacji Tauron poza węglowymi blokami energetycznymi ma też własne kopalnie węgla kamiennego, których wygaszenie – zgodnie z parafowanym przez rząd i związki harmonogramem – ma zacząć się dopiero po roku 2040 (kopalnia Brzeszcze w 2040 r., a Sobieski i Janina w 2049 r.).
Stąd Paweł Strączyński, który z początkiem kwietnia przejął prezesurę w Tauronie, powiedział w poniedziałek w Parkiet TV, że chce jak najszybciej spotkać się z zarządem Jastrzębskiej Spółki Węglowej w sprawie potencjalnego przejęcia przez węglową spółkę kopalń Tauronu. Uściślił, że mogłaby być ona zainteresowana kopalnią Brzeszcze, w której są pokłady węgla koksowego, a to w nim specjalizuje się JSW.
Według Strączyńskiego podczas gdy elektrownie węglowe mają zostać przeniesione do NABE, to kopalnie trafią do podmiotu wskazanego przez Skarb Państwa, np. JSW, PGG, SRK czy Węglokoksu.
We wtorek rano JSW, która ma własne problemy i korzysta ze środków tarczy PFR, rozesłała oświadczenie, w którym jednoznacznie podkreśliła, że nie kupi ani nie przejmie nieodpłatnie kopalń od Tauronu i innych spółek górniczych. „Wypowiedź prezesa Strączyńskiego z Tauronu nie była w żaden sposób uzgodniona z zarządem JSW S.A. Nasza spółka nie planuje żadnych rozmów i spotkań związanych z ewentualnym zakupem kopalń, gdyż JSW S.A. nie będzie przejmowała aktywów węglowych (ani płatnie, ani bezpłatnie). Takich działań nie przewiduje strategia spółki ani żaden inny dokument” – czytamy w oświadczeniu. JSW zaapelowała też o rozwagę w składaniu „podobnych deklaracji”, bo jest spółką giełdową wrażliwą na tego rodzaju doniesienia. Nie od dziś wiadomo, że giełda nie lubi węgla: na zamknięciu notowań w poniedziałek akcje JSW zaliczyły 5,21 proc. spadku, do 30,54 zł, a na otwarciu we wtorek, po wydaniu oświadczenia rano, kurs wrócił do poziomu 31 zł.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama