Warszawa najpierw przedłużyła koncesję na wydobycie węgla brunatnego w kopalni Turów, a dopiero teraz zmienia prawo, jak chciała Bruksela.
Warszawa najpierw przedłużyła koncesję na wydobycie węgla brunatnego w kopalni Turów, a dopiero teraz zmienia prawo, jak chciała Bruksela.
W wykazie prac legislacyjnych rządu pojawił się projekt nowelizacji ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko. Po jego przyjęciu nie będzie możliwe jednokrotne przedłużanie koncesji na wydobywanie węgla kamiennego i brunatnego metodą otworową „bez konieczności uprzedniego uzyskania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach”. Ministerstwo Klimatu i Środowiska argumentuje, że taką możliwość wprowadzono w 2018 r., aby zachować ciągłość prowadzenia wydobycia poprzez przedłużenie koncesji „bez dodatkowych wymogów”: „Obecnie brak jest uzasadnienia, aby przepisy pozwalające na jednokrotne przedłużanie koncesji na wydobywanie wymienionych kopalin pozostawały nadal w obrocie prawnym”. Wykreślenie takiej możliwości ma też wyeliminować wątpliwości dotyczące jej „potencjalnej niezgodności” z przepisami unijnej dyrektywy o ocenie skutków niektórych przedsięwzięć na środowisko.
Greenpeace wskazuje, że to na podstawie tej właśnie furtki w 2020 r. wydobycie w kopalni Turów zostało przedłużone do 2026 r. – Skorzystało też z niej wiele kopalni węgla kamiennego. Minister klimatu najpierw przedłużył wszystkie kluczowe kończące się koncesje w Polsce, a teraz doszedł do wniosku, że jednak tego typu działanie jest niezgodne z przepisami prawa unijnego – mówi DGP Anna Meres z tej organizacji. Pod koniec kwietnia resort klimatu ponownie przedłużył termin koncesji na wydobywanie węgla brunatnego ze złoża Turów, tym razem do 2044 r. – Nastąpiło to na podstawie wydanej w styczniu 2020 r. decyzji Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, która została jednak zaskarżona do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, a więc nie jest ostateczna. W związku z tym w naszej ocenie nie powinna służyć do wydania koncesji z uwagi na toczący się proces odwoławczy przed GDOŚ – dodaje ekspertka Greenpeace.
Decyzja o przedłużeniu koncesji do 2044 r. zapadła też mimo transgranicznych napięć na tle działalności odkrywki. Przeciwko jej przyznaniu protestowali Czesi. W jej sprawie w Brukseli interweniowali też Niemcy.
Zanim Praga pozwała Warszawę w sprawie Turowa do Trybunału Sprawiedliwości UE, 30 września 2020 r. wniosła skargę do Komisji Europejskiej. Ta zbadała sprawę i 17 grudnia wydała tzw. uzasadnioną opinię. Przyznała w niej, że Polska popełniła „pewne naruszenia”. Chodzi m.in. o procedury odwoławcze przed polskimi sądami w sprawach dotyczących środowiska. Druga kwestia, w której Komisja przyznała rację Czechom, dotyczy właśnie przedłużania koncesji górniczych. W ocenie Brukseli polskie prawo jest niezgodne z europejską dyrektywą w sprawie oceny oddziaływania na środowisko. Wyprostowanie obu tych spraw mogłoby załatwić kwestię Turowa w Brukseli, chociaż nie w Pradze, bo Czesi zarzucali Polsce więcej. Chodziło m.in. o wpływ kopalni na dostęp do wody pitnej mieszkańców przygranicznego kraju libereckiego po czeskiej stronie. Zarzut o złamanie ramowej dyrektywy wodnej Komisja Europejska uznała jednak za niezasadny.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama