Wciąż nie wiadomo, kto i w jakiej wysokości ma płacić podatek cukrowy, bo formalnie jest to opłata, dlatego skarbówka umywa ręce

Nowy podatek składa się z części stałej i zmiennej. Pierwsza wyniesie 50 groszy za litr napoju z dodatkiem cukru lub substancji słodzącej albo 10 groszy za litr napoju z dodatkiem kofeiny lub tauryny. Druga to 5 groszy za każdy gram powyżej 5 gram cukru lub słodzika w produkcie.
– Zgodnie z przepisami podatek trzeba będzie odprowadzić do 25. dnia kolejnego miesiąca. Oznacza to, że za styczeń będzie do zapłacenia już w lutym. W czasie kryzysu nie należy oczekiwać, że dostawcy wezmą go na siebie. Dlatego podwyżki cen towarów będą widoczne już w styczniu – tłumaczy Andrzej Gantner, dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Jak wynika z naszych rozmów z producentami i sieciami, renegocjacje umów w tej sprawie trwają już od ponad dwóch miesięcy. – Nie są łatwe, bo sieci nie chcą się zgodzić na podwyżki cen towarów równe nowej daninie. Obawiają się spadku obrotów, czego i my się obawiamy, dlatego wzrosty nie będą raczej wprost proporcjonalne do wysokości podatku – mówi nam jeden z producentów napojów.
Firma Nielsen, zajmująca się badaniami rynku, wyliczyła w połowie 2020 r., że podwyżki wyniosą 1,7 proc. w przypadku mrożonej kawy i herbaty, ponad 8 proc. w przypadku piwa bezalkoholowego, a niektóre napoje gazowane mogą zdrożeć o ponad 40 proc.
Wiesław Włodarski, prezes rady nadzorczej firmy Food Care, będącej właścicielem takich marek jak Black Energy, 4move czy Frugo, mówi o wzroście cen o ok. 20 proc. Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Browarów Polskich, twierdzi, że piwa bezalkoholowe zdrożeją o 5–6 proc.
W nieoficjalnych rozmowach producenci napojów przyznają, że trzeba się również liczyć z możliwością wzrostu cen zwykłej (niesłodzonej) wody mineralnej i to nawet o kilka procent. Z jednej strony wytwórcy będą chcieli wykorzystać fakt, że wraz z cenami innych napojów wzrośnie popyt na wodę. Z drugiej strony, pozwoli to zastosować mniejsze podwyżki na produktach z zawartością cukru.
Analitycy Credit Agricole prognozują w związku z tym, że skala wzrostu cen detalicznych będzie najprawdopodobniej wyraźnie niższa niż wynikałoby to z samego podatku cukrowego, gdyż producenci będą rezygnowali z części swojej marży. W styczniu roczna dynamika cen w kategorii „napoje bezalkoholowe” wyniesie ok. 8 pkt proc. W konsekwencji podbije to dynamikę cen żywności i napojów bezalkoholowych o 0,7 pkt proc., a całą inflację CPI o 0,2 pkt proc.
Spadek obrotów to niejedyna rzecz, której obawiają się producenci w związku z nowym podatkiem. Niejasne przepisy sprawiają, że ciągle nie wiedzą, w jakiej dokładnie wysokości mają naliczać podatek oraz kto miałby go fizycznie odprowadzać. – W jednym miejscu w przepisach jest mowa o tym, że podatek ma być naliczany od całego cukru w produkcie, a w innym miejscu, że tylko od dodanego. Pojawia się więc pytanie, jak go ustalić w przypadku piw typu radler – mówi Bartłomiej Morzycki. Andrzej Ganter dodaje, że nie jest też jasne, czy podatek do organów skarbowych płaci producent czy dystrybutor. – Nie mówiąc już o tym, że formularz rozliczeniowy pojawił się przed świętami z zastrzeżeniem, że nie jest ostateczny (do 30 grudnia nie ogłoszono obowiązującej wersji – red.). Producentom trudno jest więc przygotować systemy informatyczne do nowych wymogów – dodaje jeden z producentów.
Ostatnie tygodnie upływały na walce o interpretację przepisów. – W odpowiedzi na pisma wysłane do Krajowej Administracji Skarbowej dowiadujemy się, że to nie podatek, a opłata i w związku z tym urząd nie może stworzyć interpretacji podatkowej. A właściwym urzędem do rozwiania wątpliwości jest twórca podatku, czyli resort zdrowia – mówi Andrzej Gantner. Ten z kolei, jak mówi Bartłomiej Morzycki, odsyła do prawników, by ci przygotowali interpretacje prawne. – Wygląda więc na to, że czeka nas sprawdzanie działania przepisów w boju – dodaje Bartłomiej Morzycki. Producenci nie mają wątpliwości, że czeka ich batalia z urzędami skarbowymi o niewłaściwie naliczony podatek. – Sprawy mogą mieć finał w sądzie – mówi Andrzej Gantner.
Julian Pawlak, prezes Stowarzyszenia Krajowa Unia Producentów Soków, przypomina, że producenci wnioskowali o przesunięcie podatku w czasie i doprecyzowanie zapisów ustawy. Nie udało się.
Resort zdrowia na zapytanie DGP odpowiada, że „podatek ciąży na sprzedającym napoje do punktów sprzedaży detalicznej albo producencie lub importerze prowadzącym sprzedaż detaliczną. Do jego odprowadzenia jest też zobligowany zamawiający, gdy skład napoju objętego opłatą stanowi element umowy zawartej przez producenta, a dotyczącej produkcji tego napoju dla zamawiającego”. ©℗
Producenci wezmą na siebie tylko część nowej opłaty