Międzynarodowy Fundusz Walutowy przekazał Kijowowi pierwszą transzę kredytu. Poinformował o tym Narodowy Bank Ukrainy.

Chodzi o kwotę ponad 3 miliardów dolarów (3,19 mld). Miliard zasilił rezerwy walutowe, a pozostała suma trafiła do ukraińskiego budżetu.

Przewodniczący Banku Narodowego Stepan Kubiw liczy na to, że pieniądze pomogą ustabilizować kurs hrywny, która w ostatnich miesiącach znacznie osłabiła swoją wartość. Spowodowało to podwyżkę cen niemal wszystkich towarów, ponieważ wzrosły też ceny paliwa, czyli zwiększyły się koszty transportu. Wielu handlowców wykorzystało osłabienie kursu hrywny do znacznych podwyżek, nieproporcjonalnych do wzrostu wartości dolara i euro.

30 kwietnia Międzynarodowy Fundusz Walutowy postanowił udzielić Ukrainie 17 miliardów dolarów kredytu, który ma być przekazany w ciągu dwóch lat.

To, że Kijów dostał część obiecanych pieniędzy od MFW, nie oznacza, że Gazprom może spodziewać się spłaty ukraińskich zaległości. Minister energetyki Ukrainy Jurij Prodan oświadczył niedawno, że cena 485 dolarów za tysiąc metrów sześciennych gazu, której Gazprom domaga się od Kijowa, jest dyskryminująca. Zażądał powrotu do ceny 285 dolarów. Premier Arsenij Jaceniuk poinformował zaś, że Ukraina ma zamiar rozmawiać z Gazpromem w sztokholmskim trybunale arbitrażowym. Szef rządu podkreślił, że Ukraina złożyła już wstępny pozew przeciwko Gazpromowi i czeka na jego omówienie z Rosjanami na neutralnym terytorium, czyli w Londynie. Jeżeli londyńskie rozmowy nie przyniosą rezultatu, to sprawę rozpatrzy trybunał w Sztokholmie.