Polskie wędzonki zagrożone - ostrzega europoseł Paweł Kowal. Polityk ugrupowania Polska Razem Jarosława Gowina zaapelował do rządu, żeby ten ratował polską tradycję i sposób, w jaki od lat są wędzone najlepsze krajowe wyroby. Unia Europejska chce zaostrzyć normy wędzenia, bo obecne są niebezpieczne dla zdrowia konsumentów.

Paweł Kowal w czasie konferencji zorganizowanej na jednym z warszawskich bio-bazarów ostrzegł, że nowe unijne przepisy mogą oznaczać koniec takich wędlin, jak słynna kiełbasa lisiecka wytwarzana w gminach Liszki i Czernichów. "Może się okazać, że te święta są ostatnimi z tradycyjna wędzonką, bo do tej pory rząd nie zrobił nić, żeby ochronić tego typu produkty" - podkreślił polityk.



Kowal zarzuca rządowi, że wyjątkowo dużo czasu poświęca kwestiom ukraińskim, a zapomina o własnym kraju i jego obywatelach. Jego zdaniem władze z dużą łatwością opowiadają o zakładaniu unii energetycznej, a nie są w stanie obronić polskich producentów tradycyjnych wędlin.



Europoseł Polski Razem przypomniał, że jeszcze w lutym odbyło się w Strasburgu spotkanie polskich wędliniarzy z Tonio Borgiem - europejskim komisarzem ds. zdrowia i polityki konsumenckiej.



Komisarz deklarował wtedy, że jeśli polski rząd poprosi o wysłanie do naszego kraju komisji technicznej do uzgodnienia spraw związanych z wędzeniem, to on zrobi wszystko, żeby tradycyjne polskie wędliny mogły być nadal produkowane. "Do dziś nikt o to nie poprosił" - skwitował Paweł Kowal.



Od września mają wejść w życie nowe, bardziej restrykcyjne przepisy dotyczące zawartości substancji smolistych w wędlinach wędzonych. Zdaniem Komisji Europejskiej wędzenie jest zagrożeniem dla konsumentów, bo w jego wyniku pojawiają się zanieczyszczenia w wyrobach - w tym substancje rakotwórcze.