Komisja Europejska na początku roku zaproponowała redukcję emisji CO2 aż o 40 procent w stosunku do 1990 roku. Janusz Piechociński przekonywał dziennikarzy, że na taki zapis Polska się nie zgodzi. "Jeżeli będą podtrzymane dotychczasowe propozycje, Polsce nie pozostanie nic innego, tylko powiedzieć stop" - deklaruje wicepremier.
Piechociński liczy jednak na to, że unijni przywódcy nie zgodzą się na zapisy uderzające w europejski przemysł. "Wizja Europy, gdzie dymiące kominy mają być zastąpione dymiącymi głowami, się nie spełniła. Bez globalnego porozumienia w sprawie klimatu wołanie o reindustrializację Europy jest po prostu mrzonką" - dodawał Piechociński.
Minister gospodarki ma nadzieję, że ostatecznie na szczycie w Brukseli nie zapadną, żadne wiążące decyzje i do dyskusji przywódcy unijny wrócą za pół roku.
W listopadzie ubiegłego roku podczas szczytu klimatycznego w Warszawie konkrety dotyczące kwot obniżenia emisji CO2 przez poszczególne państwa nie zostały zapisane ustalone. Decyzje w tej sprawie powinny być przyjęte za dwa lata w Paryżu.