Czarny łabędź na rynkach finansowych oznacza zdarzenie, które jest bardzo mało prawdopodobne, ale jeżeli już nastąpi, to ma daleko idące konsekwencje, często dramatyczne. Takim czarnym łabędziem było na przykład bankructwo Lehman Brothers, które na skutek różnych sprzężeń doprowadziło do globalnej recesji.
Skala nierównowagi i patologii, które narosły w minionych kilku latach, spowodowała znaczący wzrost prawdopodobieństwa pojawienia się kolejnych czarnych łabędzi. Moja prognoza na ten rok została nazwana „2014: rok czarnego łabędzia”. Należy przy tym odróżnić zdarzenie, które było oczekiwane, analizowane, którego wpływ na firmy jest znany, ba – nawet istnieją plany awaryjne na wypadek wystąpienia tego zdarzenia, od pojawienia się czarnego łabędzia, które wszystkich zaskakuje, bo bardzo często zmianie ulegają reguły gry. Pojawiają się nowe czynniki ryzyka, do tej pory w ogóle nieuwzględniane przez zarządy firm. Na przykład po upadku Lehman Brothers zarządzanie ryzykiem partnera biznesowego zaczęło obejmować nie tylko analizę wiarygodności kontrahenta, ale również analizę wiarygodności banku, w którym firmy trzymają pieniądze.
Pojawienie się czarnego łabędzia ma długotrwałe efekty, odczuwalne po wielu latach. Na przykład kto przypuszczał jesienią 2008 roku, że upadek Lehman Brothers doprowadzi do wieloletniej recesji w krajach południa Europy i do bankructwa Grecji. I że w relacji na nowe zagrożenia powstaną nowe instytucje w strefie euro, a Fed wydrukuje 3 biliony dolarów, generując potężne bańki spekulacyjne na wszystkich rynkach. A co gorsza, kto przypuszczał, że po tym wszystkim ryzyko krachu finansowego będzie wyższe niż kiedykolwiek, właśnie z powodu tych baniek spekulacyjnych.