Nasze regiony znajdują się w drugiej połowie najbardziej konkurencyjnych miejsc w Unii. Tak wynika z zestawienia KE.
Nasze regiony znajdują się w drugiej połowie najbardziej konkurencyjnych miejsc w Unii. Tak wynika z zestawienia KE.
Polską część rankingu otwiera województwo mazowieckie, zamyka warmińsko-mazurskie. Takie, nieszczególnie zadziwiające, są konkluzje wstępnej wersji raportu o konkurencyjności regionów Komisji Europejskiej.
Sytuacja naszych województw nie uległa radykalnej poprawie od pierwszej edycji „EU Regional Competitiveness Index” z 2010 r. Awanse zanotowały województwa z tzw. Polski B – lubelskie i podlaskie – oraz woj. lubuskie. Różnice punktowe nie są jednak duże – najwyżej, bo osiem oczek, podskoczyło Podlaskie. Inne regiony z kolei zanotowały duże spadki. Dolny Śląsk, Śląsk i Małopolska spadły o więcej niż dziesięć pozycji. Mazowieckie, najbogatszy polski region, spadło o osiem pozycji. Największy spadek, aż o 19 oczek, zaliczyła Wielkopolska.
Przy obliczaniu pozycji brane są pod uwagę takie wskaźniki jak: zdrowie, jakość edukacji podstawowej i wyższej, infrastruktura, różnorodność środowiska biznesowego, a także innowacyjność.
Zdaniem prof. Marzenny Weresy ze Szkoły Głównej Handlowej niska pozycja polskich regionów podyktowana jest m.in. tym, że w rankingu jeszcze nie znalazły odbicia unijne pieniądze wydane w ciągu ostatnich lat, przede wszystkim na infrastrukturę. Większość inwestycji drogowych została oddana do użytku na Euro 2012. Nawet jeśli efekt infrastrukturalnego skoku zostanie uwzględniony w przyszłej edycji rankingu, będzie to za mało, żeby polskie regiony szybko opuściły drugą połowę zestawienia Komisji. – Żeby dogonić Europę Zachodnią, musimy się rozwijać w znacznie szybszym tempie niż obecnie – mówi prof. Weresa.
Wyniki brukselskiego raportu mniej więcej potwierdzają konkluzje podobnych podsumowań powstałych na terenie Polski, przede wszystkim opracowywanych przez naukowców z SGH raportów dotyczących konkurencyjności polskiej gospodarki. W tym roku jednym z badanych elementów była atrakcyjność inwestycyjna. Polskie regiony nie otrzymują w tych zestawieniach najwyższych not, które przypadają w udziale m.in. Pradze i Bratysławie. Zdaniem prof. Weresy powodem jest brak narzędzi do kształtowania samodzielnej polityki przez województwa, np. w zakresie innowacyjności.
Brukselski raport oprócz rankingu miejsc grupuje także poszczególne europejskie kraje. Z uwzględnieniem zastrzeżeń autorów co do różnic w obliczaniu pozycji w obydwu wersjach raportu, pod względem jakości instytucji publicznych przesunęliśmy się o trzy oczka w górę, na 18. miejsce w Europie. Taki sam postęp uczyniliśmy przez ostatnie trzy lata pod kątem stabilności makroekonomicznej. Nie mamy się czego wstydzić pod względem jakości edukacji w szkolnictwie podstawowym i średnim. Tutaj w 2010 r. ranking umieszczał nasz kraj na 8. pozycji, ale w 2013 r. już na 4. Ogólna pozycja naszego kraju pozostała taka sama. Jesteśmy na 19. pozycji pod kątem innowacyjności.
Plasując się w drugiej połowie peletonu, naszym województwom daleko do pierwszej dziesiątki. Na pierwszym miejscu jest region miasta Utrecht w Holandii, a razem z nim w pierwszej dziesiątce znajdują się jeszcze trzy holenderskie regiony (m.in. Amsterdam).
Cztery regiony udało się także zmieścić w top 10 Brytyjczykom. Wszedł tam także Sztokholm. Najmniej rozwiniętym regionem jest bułgarskie Severozapaden. Raport nie wystawia najlepszej oceny południowym krajom Europy. Ostatnie 22 regiony w zestawieniu pochodzą z Grecji, Bułgarii i Rumunii.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama