Niemcy forsują cięcia u innych, a sami zyskują na kryzysie
Ubocznym skutkiem lansowanej przez Berlin polityki cięć jest spadek zatrudnienia niemal we wszystkich krajach UE. DGP przeanalizował dane Eurostatu dotyczące liczby osób zatrudnionych w I kw. 2008 r. i I kw. 2013 r. w 28 państwach UE. Spadek zatrudnienia nastąpił w 22 państwach: im bardziej radykalny był program cięć w danym kraju, tym mniej ludzi tam pracuje. Spośród czterech państw strefy euro objętych programami pomocowymi w trzech – Grecji, Irlandii i Portugalii – liczba pracujących spadła o kilkanaście procent. W tych trzech oraz na Cyprze, który zaczął program naprawczy, pracuje o 1,9 mln osób mniej niż przed kryzysem. Tymczasem w Niemczech zatrudnienie wzrosło. Słabnące euro okazało się wybawieniem dla niemieckich producentów. W czasie gdy bezrobocie w Grecji czy Hiszpanii biło kolejne rekordy, niemiecki eksport też ustanawiał rekord – w 2011 r. osiągnął wartość 1 biliona euro, co oznaczało wzrost o 107 proc. w porównaniu z 1999 r., gdy wprowadzono euro jako walutę rozliczeniową. Z kolei alarmistyczne nagłówki w gazetach pozwoliły przedsiębiorcom ograniczyć wzrost pensji na lokalnym rynku. Dzięki obu tym czynnikom dzisiaj nad Renem pracuje aż o 1,7 mln, czyli o 4,5 proc. więcej ludzi niż w 2008 r., a bezrobocie pozostaje na poziomie 5,3 proc.