Wpływ na emerytury nieznaczny. Na gospodarkę dyskusyjny, na finanse publiczne korzystny. Tak ekonomiści oceniają trzy warianty zmian w OFE zaprezentowane wczoraj przez rząd. Czy emeryt ma jednak się czego bać?
Jak Tusk uzasadnia zmiany w OFE
/
Dziennik Gazeta Prawna
Ministrowie pracy i finansów w rządzie Tuska przedstawili wczoraj trzy propozycje zmian w OFE. Pierwsza to przesunięcie na subkonto w ZUS tej części oszczędności w funduszu, które są w obligacjach. Dwa pozostałe pomysły polegają na dobrowolności – zakładają, że w OFE zostaliby tylko ci, którzy złożyliby specjalną deklarację. Pozostali trafiliby ze swoimi aktywami do ZUS. Ponadto w jednym z tych wariantów warunkiem byłoby dopłacanie dodatkowo 2 proc. składki z własnej kieszeni. Jeśli któryś z wariantów dobrowolności wejdzie w życie, zapewne większość ubezpieczonych w OFE trafi do ZUS.
Decyzja ma zapaść w ciągu kilku tygodni, dlatego na poważnie zaczęła się wymiana argumentów. Przeciwnicy rządu kwestionują wyliczenia dotyczące długu. Twierdzą, że rząd powinien je zmniejszyć o 150 mld zł wpływów z prywatyzacji. Polemizują także z innymi wyliczeniami. Z kolei w Sejmie wszystkie partie popierają dobrowolność.
Najważniejsza część dyskusji będzie dotyczyła tego, jak uniknąć pokusy zadłużania państwa po nieuniknionym „efekcie OFE”.
Niepewność na giełdzie
Prezentację raportu poprzedziły zawirowania na
GPW. Inwestorzy spekulowali, co stanie się z akcjami, które stanowią aktywa OFE. Zapewnienia ministra finansów, że albo pozostaną w OFE, albo będą nimi zarządzać instytucje finansowe na polecenie ZUS, uspokoiły nastroje. Póki się nie wyjaśni, który z wariantów wybierze rząd, należy się spodziewać takich nerwowych reakcji.
OFE pozostają dużym inwestorem na parkiecie i efekty będą zależały od tego, na ile zmaleje strumień kierowanych tam pieniędzy. A to będzie zależało od wybranego wariantu.
Gospodarka: tak i nie
W przypadku całej
gospodarki, jak podkreśla prof. Witold Orłowski, OFE wpływają pozytywnie na sektor prywatny, a negatywnie na publiczny. Bilans jest trudny do jednoznacznej oceny. – Bo choć znikają pewne korzyści dla wzrostu, to znika też część kosztów dla budżetu – tłumaczy Orłowski. Zdaniem Jakuba Borowskiego, głównego ekonomisty Credit Agricole, proponowane zmiany są prowzrostowe. – Gdyby zmniejszył się dług publiczny, jest szansa na mniejszą premię za ryzyko i niższe stopy procentowe – mówi. Ale Roland Paszkiewicz z Pekao uważa, że zmiany będa miały nagatywny wpływ na gospodarkę.
Czy emeryt ma się bać?
Rząd przekonuje, że żaden z wariantów nie pogorszy sytuacji emerytów. Jak pokazują wyliczenia NBP, stopy zwrotu w OFE są porównywalne z waloryzacją składki w ZUS. – Zarówno fundusz płac, od którego zależy waloryzacja składek w ZUS, jak i wzrosty indeksów giełdowych w długim okresie, zbliżone są do wzrostu nominalnego PKB – mówi prof. Orłowski. Oszczędności emerytalne w filarze kapitałowym są narażone na ryzyka rynkowe. Wstrząsy na giełdach zmniejszają wartość aktywów. Ale wszystkie
emerytury narażone są też na ryzyko polityczne.
Finanse publiczne górą
Każdy z wariantów oznacza dla finansów publicznych korzyści – spadek długu publicznego i obniżenie potrzeb pożyczkowych państwa. Najbardziej pewny z tego punktu widzenia jest wariant umorzenia obligacji: dług spadłby o 11 pkt proc. PKB, czyli o ponad 170 mld zł. W pozostałych wariantach zależałby on od liczby osób przechodzących do ZUS i aktywów, jakie poszłyby w ślad za nimi. Warianty dobrowolności oznaczają też mniejszy deficyt sektora finansów publicznych. Duża część członków OFE znajdzie się w ZUS, więc składka przekazywana do OFE będzie mniejsza. W efekcie w złej sytuacji budżetowej spada presja na inne zmiany, np.
podwyżki podatków. Te dwa zjawiska mogą polepszyć nasz rating i zmniejszyć koszty obsługi długu. W dłuższym okresie, jeśli zmaleje rola OFE w obrocie obligacjami, negatywne może się okazać zwiększenie uzależnienia ich sprzedaży od inwestorów zagranicznych.
Jak likwidowano OFE za granicą
Likwidację funduszy emerytalnych przeprowadziła w 2008 r. prezydent Argentyny Cristina Fernández de Kirchner. Zebrane środki – 30 mld dol. – zostały przelane na konto państwowego ANSES, czyli odpowiednika naszego ZUS-u. W 2015 r. instytucja ma zacząć zarabiać. Na Węgrzech likwidację II filara zapowiedział w 2010 r. minister finansów Gyorgy Matolscy. W jej wyniku rząd położył rękę na 13,7 mld dol., z których znakomitą większość przeznaczono na spłatę zadłużenia zagranicznego. Tamtejsze gazety w sierpniu ub.r. donosiły, że z pieniędzy przyszłych emerytów zostało zaledwie 2,6 mld dol. Kiedy okazało się, że Cypr będzie musiał się dołożyć do swojego bailoutu, sięgnięcie po środki funduszy emerytalnych rozważał także tamtejszy parlament. Ostatecznie jednak pomysł zarzucono. Na początku roku przesunięcie 20 mld dol. z funduszy emerytalnych do banku centralnego zaproponował prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew. Realizacja pomysłu jest niepewna, bo najwięksi gracze na rynku, tj. Halyk Bank, wolą sprzedać swoje fundusze na wolnym rynku, niż otrzymać za nie udziały w państwowym banku.