Przez długi czas rozmowy przedstawicieli krajów członkowskich i Parlamentu Europejskiego były w impasie. Udało się go przełamać dopiero w ubiegłym tygodniu. Największą przeszkodą w rozpoczęciu negocjacji był tegoroczny budżet - Europarlament najpierw domagał się załatania dziury, a Komisja Europejska wyliczyła, że potrzeba ponad 11 miliardów euro. Kraje członkowskie takiej kwoty nie chciały wyłożyć i dopiero decyzja o rozłożeniu jej na raty pomogła odblokować negocjacje.
Zadowolony jest komisarz do spraw budżetu Janusz Lewandowski, który liczy na ostateczne porozumienie przed wakacjami. "Zgoda polityczna pod patronatem prezydencji irlandzkiej, która kończy się w czerwcu jest możliwa" - powiedział komisarz.
Pozostałe warunki Parlamentu Europejskiego to między innymi większa elastyczność, czyli możliwość przesuwania niewykorzystanych pieniędzy między poszczególnymi latami i działami w budżecie. "Tak, aby nie wracały do państw członkowskich, ale mogły być używane na projekty europejskie" - wyjaśniła europosłanka Sidonia Jędrzejewska z komisji budżetowej.
Europosłowie nie kwestionują już wysokości wydatków ustalonych w lutym. Z unijnego budżetu po 2013 roku Polska otrzyma ponad 100 miliardów euro.