Prezes PKO BP już dostał konkretną ofertę odkupienia akcji Banku Pocztowego – mówi Jerzy Jóźkowiak, prezes Poczty Polskiej. Za kilka lat usługi finansowe będą głównym źródłem przychodów operatora.

Twardo broni pan Banku Pocztowego przed PKO BP.

To nie jest twardy upór, tylko kwestia analizy faktów. Po otrzymaniu pierwszej oferty od PKO Banku Polskiego zaprosiliśmy do współpracy firmę doradczą, która przeanalizowała różne warianty rozwoju usług finansowych w Grupie Poczty Polskiej. Wyszło nam, że scenariusz proponowany przez PKO BP jest najmniej korzystny dla poczty oraz dla Skarbu Państwa. W odpowiedzi podtrzymaliśmy jednak propozycję współpracy z PKO BP na przykład w obszarze logistyki gotówki czy tych produktów, którymi nie dysponuje Bank Pocztowy. Na to dostaliśmy drugą ofertę, której przyjęcie oznaczałoby de facto dopłatę Poczty do utraty kontroli nad Bankiem Pocztowym. Dlatego zaproponowaliśmy PKO BP odkupienie ich pakietu akcji Banku Pocztowego. Mamy już aktualną wycenę i opierając się na niej do rąk prezesa Jagiełły trafiła już konkretna oferta.

Tylko że Bank Pocztowy potrzebuje dokapitalizowania, a Poczta nie ma na to pieniędzy.

Trzeba raz na zawsze skończyć z tym mitem. Sytuacja bowiem diametralnie się zmieniła. Nasz plan inwestycyjny przewiduje 1,3 mld zł na inwestycje do 2017 r. Jesteśmy w stanie dokapitalizować Bank Pocztowy kwotą liczoną w setkach milionów złotych, realizując jednocześnie ambitny plan modernizacji całej Poczty. Poza tym strategia Banku Pocztowego opiera się na takich usługach, które nie potrzebują olbrzymiego zastrzyku kapitału.

I to główny element planu inwestycyjnego?

Nie. Chcemy wyposażyć listonoszy w tablety, kupujemy nową flotę samochodową, wymieniamy sprzęt IT, zmieniamy nasze placówki. Inwestujemy znaczne środki w ludzi, w szkolenia. Przeznaczamy pieniądze na najbardziej rentowne usługi kurierskie, e-commerce, e-government i tak dalej. Bank Pocztowy jest tylko jednym z elementów tej układanki. Niemniej jeżeli weźmiemy pod uwagę przychody, to będzie się zmniejszała rola listów, zaś rola Banku Pocztowego wzrośnie znacząco. Już dziś jego udział w wyniku brutto grupy stanowi 36 proc. Szacujemy, że w 2017 r. 60 proc. dochodów Poczty będzie pochodziło z usług finansowych. Gdybyśmy pozbyli się tego banku, dziura byłaby olbrzymia.

Po co Poczcie e-government?

W Czechach można załatwić na poczcie dużą część spraw typowo urzędowych. I taki mamy pomysł na Pocztę Polską. W sprawach związanych z katastrem, geodezją, działalnością gospodarczą czy KRS niekoniecznie trzeba będzie się fatygować do danego urzędu, tylko na najbliższą pocztę. Wnioski o paszport, dowód osobisty, wyciągi z rejestru gruntów – to wszystko my chcemy realizować. Poczta bowiem, realizując misję cywilizacyjną, poza świadczeniem usługi powszechnej może właśnie pełnić funkcję integratora usług na linii obywatel – państwo.

A gdzie w tej układance są zwykłe listy?

Niezależnie od tego, że w 2025 r. zostanie wysłany ostatni tradycyjny list, do tego czasu Poczta będzie je dostarczała. Dlatego będziemy na przykład inwestować w nowe maszyny w sortowniach. Ale już nasze placówki staną się placówkami oferującymi zintegrowaną usługę pocztowo-bankowo-ubezpieczeniową. Temu służy też rebranding, zmiana barw i logo. Musieliśmy się zastanowić, jakiego rodzaju produkty mamy sprzedawać, by skutecznie przejść przez okres transformacji. Ale różnica między nami a firmami nastawionymi wyłącznie na zysk będzie taka, że u nas ten, kto nie chce odebrać paczki w trybie samoobsługowym, zawsze będzie mógł to zrobić na stanowisku, gdzie obsłuży go pracownik poczty. Nie możemy zapominać, że mamy służyć ludziom.

Czy to jednak nie naiwne przekonanie, że młody człowiek wychowany na internecie zainteresuje się usługami takiej firmy jak Poczta?

Mam na to patent. Przenosimy nasze usługi właśnie tam, gdzie jest ten młody człowiek, czyli do internetu. Już dziś można wysłać kartkę pocztową przez platformę Neokartka.pl, a listonosz dostarczy ją do domu. To pierwszy produkt z całej gamy, którą w przyszłości zaproponujemy w internecie (eZnaczek, eList). A nasze placówki w 2025 r. będą totalnie różnić się od tych, które dziś znamy: niewielka powierzchnia na listy tradycyjne, paczkomat, automat ze znaczkami jako walorami filatelistycznymi. Do tego strefa, gdzie można kupić polisę czy założyć konto.

Ile placówek zamkniecie?

Będziemy zarówno otwierać, jak i zamykać. Tam gdzie jest potrzeba, będziemy zagęszczać sieć placówek, szczególnie w dużych miastach, gdzie są nasi klienci, np. na nowych osiedlach czy w centrach handlowych. Oczywiście świadcząc usługę powszechną, w pewnych miejscach musimy być. W 2012 r. mieliśmy prawie 4400 placówek na wsi i blisko 4050 placówek w miastach. Na wsi liczba placówek w porównaniu z 2011 r. się nie zmieniła, w miastach otworzyliśmy ok. 70 nowych. Trzeba też pamiętać o 90 tys. ludzi, którzy pracują w Poczcie. Trzeba im dać jakieś zajęcie, także w usługach finansowych.