Jest źle, będzie jeszcze gorzej?
„PR-owa porażka roku”; „Katastrofa”; „Strzał w kolana” – opisując działania nC+ w ostatnich tygodniach, eksperci nie przebierają w słowach. Rzeczywiście, w ostatnich latach trudno przypomnieć sobie gorszy marketingowy start niż ten, który zanotowała nowa platforma. Na nC+ wciąż spadają kolejne ciosy – ze strony mediów i niezadowolonych klientów. Za wysokie ceny, za nieelastyczną ofertę, a lekceważący stosunek do klientów, za nieczyste zagrywki i kruczki w umowach.
W zeszłym tygodniu do sprawy wkroczył nawet UOKiK. Urząd jest zaniepokojony treścią listów, które platforma rozsyła do abonentów nC+ i n-ki. Być może jeszcze w tym tygodniu zapadnie decyzja o interwencji w sprawie naruszenia praw konsumenckich – mówi rzecznik prasowy UOKiK, Małgorzata Cieloch.
Na domiar złego, kilka dni temu media obiegła wiadomość o zwolnieniu szeregowego pracownika nC+, który „lajkował” komentarze pojawiające się na profilu Anty nC+ w serwisie Facebook. Wygląda na to, że strategia „przeczekania burzy”, o której jakiś czas temu mówili PR-owcy platformy, kompletnie nie zdała egzaminu.
Łatanie sita
Prezes Verley zakasał więc rękawy i powziął kilka PR-owych kroków. W piątek z nC+ pożegnała się wiceprezes Beata Mońka, która jeszcze niedawno zapewniała, że platforma nie straci żadnego z ponad 2,5 milionów abonentów C+ i n-ki. Co ciekawe, może się okazać, że z byłej wiceprezes uczyniono zwykłego kozła ofiarnego. Według informacji zdobytych przez portal NaTemat.pl, to właśnie Mońka próbowała w ostatnich tygodniach odwieść prezesa Verley’a od agresywnej strategii marketingowej.
Na tym jednak nie koniec. Prezes zaproponował również koncyliacyjne spotkanie z twórcą facebookowego profilu Anty nC+. Pomysł kompletnie nie wypalił, a w internecie pojawiły się oskarżenia o to, że Verley chce najzwyczajniej w świecie przekupić „lidera opozycyjnego ruchu”.
Kolejne działania platformy to już rozpaczliwe próby łatania tonącego statku. Darmowy dostęp do pakietu Canal+ Platinium dla dotychczasowych abonentów nPremium i pakietu Canal+ trudno określić mianem prezentu. To tak jakby klient czterogwiazdkowego hotelu dziękował za czystą pościel w swoim pokoju. nC+ poszło więc dalej i zaproponowało abonentom n-ki trzymiesięczny darmowy dostęp do kanałów tematycznych C+. Co z tego – odpowiadają ci drudzy – skoro wcześniej zabraliście nam kilka innych kanałów.
Kolejne propozycje nC+ odnoszą więc odwrotny do zamierzonego skutek. Wydaje się, że jedyną szansą na uratowanie twarzy byłoby obniżenie cen poszczególnych pakietów o 50 proc., ale na to prezes Verley nigdy się nie zgodzi. W końcu oferta za 99 zł - to żadne premium.
Światełkiem w tunelu dla nC+ mają być wyłączne prawa do transmitowania spotkań T-Mobile Ekstraklasy w sezonie 2014 - 2015. Czy zachęci to jednak abonentów do pozostania przy ofercie platformy? Wątpliwie. Równie dobrze mogą oni przecież skorzystać z pakietów premium Canal+ oferowanych przez sieci telewizji kablowej. Tam również obejrzą Ekstraklasę.
Tymczasem u konkurencji…
Największy rywal nowej platformy – Cyfrowy Polsat na razie spokojnie przygląda się zamieszeniu wokół nC+. Prezes Dominik Libicki już wcześniej zapowiedział, że nie zamierza podejmować ostrej rywalizacji o klientów C+ i n-ki, a bardziej zależy mu na utrzymaniu obecnej bazy abonenckiej. O to drugie może być już spokojny – raczej trudno sobie wyobrazić, aby klienci Cyfrowego Polsatu masowo zaczęli przechodzić do marketingowo skompromitowanego nC+. Obecna sytuacja może jednak zweryfikować pierwszą część wypowiedzi Libickiego. Możliwe, że już wkrótce Cyfrowy Polsat zawalczy o rozczarowanych klientów połączonych platform. Póki co, nC+ robi wszystko, aby ułatwić zadanie swojemu konkurentowi.