Prywatna firma InPost domaga się, aby Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE) nakazał Poczcie Polskiej udostępnienie konkurencji infrastruktury. – Chodzi nam o dostęp do placówek i listonoszy w tych miejscach, do których nie docieramy. Chcemy kupić usługi od PP, ale ona do tego nie dopuszcza – mówi DGP Rafał Brzoska, prezes InPostu. Przekonuje, że zwiększenie konkurencji spowodowałoby spadek cen w ciągu dwóch lat nawet o 20 proc. Tłumaczy, że już teraz na uwolnionym rynku usług dla biznesu stawka za list wynosi 80 gr, podczas gdy indywidualni klienci płacą 1,60 zł.
UKE jest bliski pozytywnej decyzji, a na taką czekają już setki innych, często działających lokalnie prywatnych operatorów.
Poczta Polska jest przeciwna. Dla niej otwarcie rynku może oznaczać utratę klientów i spadek przychodów. Twierdzi, że negocjacje z prywatnymi konkurentami trwają, a stworzenie oferty hurtowej wymaga czasu, bo jest skomplikowane. Jeśli będzie zwlekała zbyt długo, może się okazać, że zmusi ją do tego regulator, który właśnie analizuje wniosek InPostu.
Roczna wartość polskiego rynku pocztowego to ok. 6,6 mld zł