Policzyliśmy, ile przedsiębiorcy i konsumenci zadłużeni w bankach zaoszczędzą na kosztach obsługi kredytów dzięki niższemu trzymiesięcznemu WIBOR-owi. Co prawda Rada Polityki Pieniężnej zaczęła cięcie stóp dopiero w listopadzie, ale WIBOR spadał już od sierpnia, co było efektem rosnących oczekiwań niższych stóp banku centralnego. Od tamtego czasu do dziś trzymiesięczny WIBOR spadł o 1,65 pkt proc.
Zakładając, że firmy w bankach mają dług oscylujący wokół 195 mld zł, zaś złotowe zadłużenie gospodarstw domowych to około 219 mld zł (bez uwzględnienia kredytów konsumpcyjnych, których oprocentowanie nie jest uzależnione od stóp rynkowych), oszczędność tych pierwszych to 3,2 mld zł, a tych drugich – 3,7 mld zł rocznie.
– Spadek kosztów kredytu to z pewnością argument za zwiększeniem aktywności firm. Ale trudno zakładać, że całość tych oszczędności od razu zostanie przeznaczona na inwestycje – mówi Mateusz Sutowicz, ekonomista Banku Millennium. Jego zdaniem firmy wcale nie będą kwapiły się do wydawania pieniędzy na inwestycje, jeśli będą miały problemy z popytem na swoje produkty i usługi.
Nawet przy założeniu, że całość środków zaoszczędzonych na obsłudze kredytu trafiłaby na inwestycje, nie byłby to duży impuls. Kwota 3,2 mld zł to około 1 proc. tego, co firmy zainwestowały w środki trwałe w 2012 r.
Bardziej prawdopodobne, że dzięki niższym kosztom z obsługi długu będą się starały lepiej zabezpieczać na wypadek utraty płynności, czyli np. zwiększać depozyty. Oszczędności złotowe firm w bankach w ciągu ostatniego roku spadły do 148,8 mld zł (na koniec stycznia) z 154,6 mld zł.
– Gospodarka krajów europejskich nadal ma się słabo i przez pewien czas tak pozostanie. To też będzie miało wpływ na wyniki firm i ich decyzje inwestycyjne. Nadzieja w tym, że konsumenci, którzy też zyskają na decyzjach RPP, zaczną więcej kupować na rynku krajowym – mówi Sutowicz.
3,7 mld zł, które gospodarstwa domowe mogą zaoszczędzić na obsłudze swoich kredytów, to zaledwie 0,4 proc. konsumpcji prywatnej w 2012 r. Agnieszka Decewicz, ekonomistka BZ WBK, mówi, że co prawda obniżki stóp wraz z wyraźnym poluzowaniem rekomendacji T (reguluje zasady przyznawania kredytów konsumpcyjnych) przez Komisję Nadzoru Finansowego mogą być impulsem do zwiększania wydatków, ale bardzo mocnym hamulcem dla niego będzie zła sytuacja na rynku pracy.
– Musimy też wziąć pod uwagę, że stopa oszczędności jest na bardzo niskim poziomie i że gospodarstwa domowe raczej będą wolały oszczędzać, niż wydawać. To dla dynamiki konsumpcji poważne zagrożenie – mówi. Co prawda spadek stóp procentowych oznacza nominalny spadek oprocentowania lokat (według danych NBP zmniejszyło się ono z 4,8 proc. w październiku do 4 proc. w styczniu). Ale inflacja w ciągu ostatnich miesięcy też wyraźnie spadła, w styczniu wyniosła 1,7 proc., lutową ekonomiści szacują na około 1,5 proc. Co oznacza, że realnie nadal opłaca się trzymać pieniądze w bankach.
Jest jeszcze jedno zagrożenie: to, co konsumenci zaoszczędzą na kosztach obsługi kredytów złotowych, mogą stracić na kredytach walutowych. Stanowią one około 35 proc. zadłużenia gospodarstw domowych w bankach. W ostatnich kilku miesiącach złoty wprawdzie zyskiwał na wartości, ale Grzegorz Ogonek, ekonomista ING Banku Śląskiego, mówi, że teraz raczej już umacniał się nie będzie. Rada, obniżając stopy od razu o 50 pkt bazowych, ostudziła oczekiwania dalszych obniżek. To może wyhamować napływ zagranicznego kapitału na rynek długu, który był przyczyną umacniania się złotego w ostatnich miesiącach.