Tylko dziesięć największych sieci otworzy w tym roku ok. 200 punktów gastronomicznych, co oznacza inwestycje rzędu 400 mln zł – wynika z wyliczeń DGP. Nadal najbardziej aktywny na tym polu zamierza być AmRest, posiadający już ponad 280 lokali. W styczniu spółka poinformowała o planach otwarcia 100 kolejnych. Połowa z nich ma powstać w Polsce, co oznacza inwestycje rzędu 100–200 mln zł.
Tylko dziesięć największych sieci otworzy w tym roku ok. 200 punktów gastronomicznych, co oznacza inwestycje rzędu 400 mln zł – wynika z wyliczeń DGP. Nadal najbardziej aktywny na tym polu zamierza być AmRest, posiadający już ponad 280 lokali. W styczniu spółka poinformowała o planach otwarcia 100 kolejnych. Połowa z nich ma powstać w Polsce, co oznacza inwestycje rzędu 100–200 mln zł.
W 2012 r. pod markami AmRest w Polsce uruchomiono 24 obiekty. Tempa rozwoju nie chce wyhamowywać też lider – McDonald’s, posiadający już ponad 300 restauracji. W 2012 r. otworzył 23 obiekty. Koszt każdego to ok. 6 mln zł.
Zachętą do dalszych inwestycji są dla obydwu sieci dobre wyniki za 2012 r. – Danych nie mogę jeszcze ujawnić, ale mogę potwierdzić realizację planów sprzedaży i zysku oraz zadowalające wzrosty – mówi Krzysztof Kłapa z McDonald’s.
Ambitne zamierzenia na ten rok mają też tanie rodzime marki. Sieć Biesiadowo, licząca 80 restauracji, otworzy 15 nowych. Podobny plan ma Crazy Piramid Pizza, mająca na razie 9 lokali. Uruchomią więc po pięć placówek więcej niż przed rokiem, a inwestycja w każdy ich obiekt sięgnie minimum 45 tys. zł.
– Nasze lokale zanotowały w ostatnim roku 40-proc. wzrost obrotów. To zachęca nas do dalszego rozwoju – mówi Wojciech Goduński, właściciel PPHU Wojtek rozwijającego markę Biesiadowo. Szybciej od tego roku rozwija się też Telepizza, mająca 120 restauracji. W 2012 r. wzbogaciła się o cztery nowe, a w tym już o niemal pięć, realizując cały roczny plan. Po dziesięć restauracji na ten rok, czyli kilka razy więcej niż w 2012 r., planują otworzyć Mr Hamburger oraz Gruby Benek.
Sieci, zwłaszcza rodzime, przyznają jednak, że bankructwo Polskiego Jadła odbiło się echem w branży i zmusiło je do dokładnego planowania wydatków. – Jeżeli po pierwszym półroczu nasze restauracje zanotują słabe wyniki, wstrzymamy rozwój – wyjaśnia Jacek Kępka z sieci Gruby Benek, która przez ostatnie dwa lata znana była raczej z tego, że zamykała placówki, a nie otwierała, i skurczyła się z 70 do 42 lokali.
Sieci przyspieszają, bo na rynek wciąż wchodzą nowi gracze. Ostatnio zadebiutowały 7th Street, Western Chicken oraz Charley’s Philly Steaks. Każda ma w planach otwarcie nowych lokali. – Mamy dwa, a do końca roku chcemy mieć 15 – mówi przedstawiciel 7th Street.
Gastronomia nie rozwijałaby się tak dobrze, gdyby nie prywatni inwestorzy. Ten sektor wciąż jest najpopularniejszy wśród franczyzobiorców. Pizzerie rozdają partnerom skutery do rozwożenia pizzy i piec do wypieku. Inni z kolei dają gratis meble i sprzęt. Sieci zarabiają na prowizji sprzedawanych przez siebie towarów oraz na opłatach franczyzowych.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama