Polski bank centralny powinien obniżyć podstawową stopę procentową o kolejny punkt procentowy w okresie najbliższych miesięcy, aby uchronić gospodarkę przed stagnacją – twierdzi członek RPP, Andrzej Bratkowski.

Poczynając od listopada NBP obciął stopy procentowe łącznie o 75 punktów bazowych do poziomu 4 proc. Cykl łagodzenia polityki monetarnej rozpoczął się w naszym kraju w rok po tym, jak Europejski Bank Centralny zaczął obniżać koszty kredytu i w pięć miesięcy po podobnych decyzjach w Czechach. Po ostatniej obniżce prezes NBP, Marek Belka oświadczył, że zapewne dobiegła końca „pewna runda” poluzowania polityki monetarnej.

„Bez dalszych cięć do poziomu 3 proc. gospodarka wejdzie w stagnację z zerowym wzrostem lub rzędu zaledwie 0,5 proc” – powiedział Bratkowski w rozmowie z agencją Bloomberg – „Już jesteśmy spóźnieni z obniżkami, nie ma więc czasu na jakąkolwiek pauzę lub oczekiwanie na wyniki poprzednich redukcji”.

Nawet w przypadku dalszych cięć, wzrost gospodarczy zwolni w tym roku do 1,5 proc., czyli będzie najwolniejszy od roku 2002 i to „bez jakiegokolwiek impulsu inflacyjnego” - podkreśla Bratkowski. Jego zdaniem tempo wzrostu cen obniży się w tym miesiącu do 1,7-1,8 proc., czyli najniżej od sierpnia 2007 roku, i do 1 proc. pod koniec roku.

Wyniki produkcji przemysłowej dowodzą, że polska gospodarka „wykonała krok w stronę recesji”, co sprawia, że lutowa obniżka jest „faktem dokonanym” – twierdzi Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku.

Jeśli wyniki gospodarki za pierwszy kwartał tego roku okażą się “równie złe , jak w grudniu, wówczas obniżka o kolejne 100 punktów bazowych (do 2 proc.) może być niezbędna” – ocenia Bratkowski.