Proszę sobie wyobrazić wizytę w kasynie, które ma trochę zmienione reguły. Gdy wypadnie czarne, ci, którzy postawili na czarne, wygrywają drugie tyle, a ci, którzy postawili na czerwone, przegrywają wszystko.
Proszę sobie wyobrazić wizytę w kasynie, które ma trochę zmienione reguły. Gdy wypadnie czarne, ci, którzy postawili na czarne, wygrywają drugie tyle, a ci, którzy postawili na czerwone, przegrywają wszystko.
Ale gdy wypadnie czerwone, to kasyno oddaje połowę przegranej tym, którzy postawili na czarne. A gdy wypadnie zero, to gracze tracą wszystkie pieniądze, te postawione i te na kupce. Co by się działo w takim kasynie... Gracze zorientowaliby się, że kasyno pozwala zarobić potężne pieniądze, bo zarabia się podwójnie, a traci tylko połowę stawki. Pod warunkiem że nie wypadnie zero. Więc gracze staraliby się stawiać bardzo duże kwoty, żeby zdążyć zarobić dzięki tym korzystnym dla siebie regułom, ale nie gościliby w kasynie zbyt długo, żeby nie kusić losu i żeby nie wypadło zero, bo to prawdopodobieństwo rośnie wraz z liczbą powtórzeń. Czyli w takim kasynie mamy graczy operujących wielkimi kwotami w krótkim czasie. Co więcej, mamy sytuację, w której kasyno systematycznie traci pieniądze na rzecz graczy.
W minionych trzech dekadach banksterzy (bankster = bankier + gangster) przekształcili rynki finansowe w takie właśnie patologiczne kasyno. Banksterzy mają polityków w kieszeni, więc kazali im wybrać takich prezesów banków centralnych w USA i strefie euro, którzy zmienią reguły gry w kasynie. Pojawił się Greenspan (były szef Fedu) i jego polityka zwracania połowy strat, gdy wypadło czerwone, a potem Bernanke i Draghi (szefowie Fedu i EBC) z podobną polityką, tylko oni zwracają dwie trzecie. Ta polityka nazywana jest na rynkach „put”, od nazwy instrumentu finansowego „opcja put”. Opcja ta daje prawo do sprzedaży danego aktywa finansowego (akcji, obligacji, surowca, waluty) po ustalonej z góry cenie. Posiadacz tej opcji może spać spokojnie, gdy ceny akcji spadają, bo w razie czego wykorzysta opcję i sprzeda akcje po korzystnej cenie ustalonej w opcji. Tak właśnie działał Greenspan przez wiele lat. Gdy ceny akcji spadały, natychmiast obniżał stopy procentowe, żeby kredyt stał się tani i żeby można było spekulować na rynkach na jeszcze większą skalę. Tak właśnie powstała bańka na rynku nieruchomości i doszło do krachu lat 2008–2009.
Obecnie Bernanke i Draghi realizują podobną politykę, ale w innej formie. Ponieważ stopy procentowe są na poziomie zero, nie mogą już ich obniżać, gdy giełdy spadają (wypada czerwone), więc teraz na spadki reagują zwiększeniem skali druku pieniądza, za który sami kupują różne aktywa finansowe. Ta polityka doprowadziła do sytuacji, w której żadna cena żadnego aktywa finansowego nie jest rynkowa, wszystkie są zmanipulowane przez banki centralne. Jedyne rynki, na których ceny pozostały rynkowe, czyli zmieniają się pod wpływem popytu i podaży, to bazary z warzywami, których też niestety jest coraz mniej. Na rynkach finansowych, jak w patologicznym kasynie, dominuje krótki horyzont inwestycji, ekstremalnym przykładem są tak zwane algos, czyli strategie inwestycyjne realizowane przez komputery, które podejmują decyzje o kupnie i sprzedaży w ciągu ułamków sekundy. Kwoty używane przez banksterów są bardzo duże, co widać po gigantycznej wielkości rynków instrumentów finansowych w relacji do realnej gospodarki.
W 2008 roku wypadło zero i ci, którzy nie zdążyli wyjść z kasyna, stracili wszystkie pieniądze. Ale kasyno zarządzane przez banki centralne natychmiast pożyczyło im nowe kwoty, żeby dalej mogli grać. W USA Hank Paulson, były szef banku Goldman Sachs, który wtedy pełnił funkcję ministra finansów w USA, pożyczył swoim byłym kolegom banksterom 700 mld dolarów, żeby mogli wrócić do kasyna i się odegrać. Odegrali się z nawiązką. W strefie euro Mario Draghi, w przeszłości związany z Goldman Sachs, pożyczył bankom w strefie euro bilion euro. Grają jak w transie, kupują za pieniądze podatników śmieciowe obligacje krajów PIGS i zarabiają, bo Draghi obiecał, że gdyby ceny tych obligacji spadały, on je odkupi od tych banków. To jest najwyższa forma „opcji put”, gdy bankier centralny obiecuje kolegom banksterom, że zyski będą ich, ale ewentualne straty poniesie bank centralny, czyli podatnik.
To jest sytuacja patologiczna. Możliwe są trzy rozwiązania: (1) przywrócić normalne reguły gry w kasynie, czyli reguły rynkowe; (2) zamknąć kasyno, czyli zakazać banksterom spekulacji; (3) kara śmierci, gdy wypadnie zero, czyli znacjonalizowanie tych, którzy spekulują na wielką skalę – wtedy ze strachu nikt nie będzie grał. Każda z tych metod da lepsze rezultaty niż utrzymanie obecnych patologii.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama